Po „niefortunnych” listopadowych poprawkach do ustawy, które obecny rząd chciał wprowadzić poprzez ustawę o mrożeniu cen energii, zapowiadano, że nowy projekt pojawi się pod koniec 2023 r. lub na początku 2024 r.
Nic z tego nie wyszło, a resort klimatu i środowiska dopiero konsultuje wstępnie zręby nowego projektu. Ten miałby zostać przedstawiony do konsultacji za trzy miesiące, a proces legislacyjny miałby zakończyć się po wyborach samorządowych. Ustawa będzie więc zapewne osią kolejnego sporu politycznego, tym razem na poziomie samorządów.
Czytaj więcej
To nie jest tak, że my zrobimy jakiś skok na kasę Orlenu - mówiła w Sejmie Paulina Hennig-Kloska, posłanka Polski 2050, kandydatka nowej większości na ministra środowiska i klimatu.
Jak daleko od gospodarstwa domowego powinien stać wiatrak?
Nasi rozmówcy z grymasem odnoszą się do zapisów projektu, który dopuszczał lokowanie farm wiatrowych przy dystansie 300 m. Projekt nie był z nimi konsultowany i – jak mówią – nowy rząd zaczął prace nad ustawą najgorzej, jak tylko mógł. – Farmy powinny być lokalizowane w minimalnej odległości od gospodarstw domowych wynoszącej 500 m oraz z uwzględnieniem oddziaływania akustycznego, mogącego oznaczać większą odległość niż 500 m – mówi Leszek Świętalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP.
Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) wskazuje, że nowe turbiny wiatrowe, w oparciu o analizy akustyczne, byłby lokowane w dystansie 500–700 m.