Rafał Trzaskowski mówi, że jeśli przegra wybory, to PiS będzie mściło się na samorządach. Zgadza się pan z tym?
Tak. Mówię o tym od dawna. I przestrzegam Polaków przed skupieniem władzy w rękach jednego człowieka i jednej partii. Jednego człowieka, który ma zapędy autorytarne i nie lubi dzielić się władzą.
Proces odbierania kompetencji samorządom już się przecież rozpoczął. Chociażby ośrodki doradztwa rolniczego, melioracja, wojewódzkie fundusze ochrony środowiska, które zostały odebrane samorządom – i te kompetencje zostały przejęte przez wojewodów, czyli rząd. Jeśli, nie daj Boże, prezydent Duda wygra ponownie wybory i sto procent władzy skupione zostanie na Nowogrodzkiej, to kolejne uderzenie pójdzie w samorządy.
Czego się pan spodziewa?
Mówimy o tym, co już się rozpoczęło, czyli centralizacja władzy. W Senacie próbowałem przeforsować zmianę kodeksu karnego, żeby o zawieszeniu w czynnościach służbowych wójta, burmistrza czy prezydenta nie decydował upolityczniony prokurator, tylko niezależny sąd. Ministerstwo Sprawiedliwości oraz senatorowie PiS byli przeciw. Można się więc spodziewać wysypu komisarzy z nadania partyjnego, zastępujących samorządowców. Władza w rękach niezależnych samorządów nie jest na rękę komuś, kto ma autorytarne zapędy. Jeszcze nie wiem, jak daleko posunięte będzie ograniczenie kompetencji. Ale jestem pewny, że gdy wygra władza autorytarna, to po 30 latach rozwoju samorząd będzie zmarginalizowany.