Prezydent Opola: rząd dzieli dotacje według partyjnego klucza

Nie tylko ja dostrzegam, że pieniądze w ramach Funduszu Inwestycji Lokalnych przyznawano głównie samorządom kojarzonym z PiS – mówi Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola. To miasto, podobnie jak wiele innych, zwłaszcza tych większych, nie dostało ani złotówki z drugiej transzy FIL.

Publikacja: 12.12.2020 12:17

Prezydent Opola: rząd dzieli dotacje według partyjnego klucza

Foto: fot. UM Opola

Od środy Opole podobnie jak kilkadziesiąt innych miast w Polsce – było oflagowane. Na miejskich budynkach zawisły flagi unijne, Polski i miasta. Pana zdaniem do rządu dotarły argumenty samorządowców w sprawie weta unijnego budżetu, czy coś innego zmiękczyło stanowisko?

Presja ma sens, a w jedności samorządów siła. Nie możemy siedzieć cicho, gdy rząd chce zaprzepaścić dorobek kilku pokoleń. Decyzja dotycząca weta i ruchy, których skutkiem może być zmarginalizowanie Polski w strukturach unii, to zaprzepaszczenie dorobku kilku pokoleń Polaków. Pozbawienie polskich samorządów finansowania, dzięki któremu się rozwijają. Złe decyzje trzeba dostrzegać i oprotestowywać. Robimy to skutecznie jako samorządy, a przecież samorządy, to przede wszystkim mieszkańcy, obywatele.

Czy wiadomo, ile Opole mogłoby stracić, gdyby doszło do weta unijnego budżetu?

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Opole z UE już pozyskało miliard złotych, a tylko w ciągu ostatnich 5 lat ponad 700 milionów, to znaczy, że stracona w ten sposób kwota liczona mogłaby być w miliardach złotych. Te fundusze potrzebne są na miejskie inwestycje, takie jak domy pomocy społecznej, domy seniora, przedszkola. Dzięki funduszom unijnym udaje się realizować inwestycje proekologiczne, nowe nasadzenia, budowę ścieżek rowerowych, czy projekty związane z zabezpieczeniem przeciwpowodziowym.

Budżet bez praworządności, albo weto – mówili najgłośniej politycy Solidarnej Polski. Przed laty to lokalni działacze tej właśnie partii wspierali pana w wyborach. Polityczne drogi między panem, a tą partią już jakiś czas temu mocno się rozjechały. Czy ma to wpływ na funkcjonowanie miasta, na pozyskiwanie środków rządowych?

W wyborach startowałem jako bezpartyjny kandydat. Wspierali mnie ludzie z różnych środowisk. Dziwne, że mało kto pamięta, że poparcia w kampanii przed moją pierwszą kadencją udzielił mi m.in. Witold Zembaczyński, obecnie poseł Nowoczesnej, który był też szefem mojego klubu radnych w Radzie Miasta Opola.

Tak to jest w polskich samorządach, że podziały polityczne nie przekładają się wprost na ich funkcjonowanie. W samorządzie nie tyle głosuje się na partie, co na ludzi, którzy skutecznie działają na rzecz społeczności lokalnych, a nie na rzecz partii.

Czy się to rządowi Zjednoczonej Prawicy nie podoba? Na to wygląda, bo Opole – tak jak inne miasta wojewódzkie – nie dostało pieniędzy z ostatniej transzy Funduszu Inwestycji Lokalnych. Odeszliśmy od praktykowanej przez 30 lat idei podziału pieniędzy według sensowności projektów, a przeszliśmy na podział z klucza partyjnego. To nie jest dobra praktyka.

CZYTAJ TAKŻE: Michał Zaleski: 2021 to nie będzie rok radosnego rozwoju

W ramach Funduszu Inwestycji Lokalnych do województwa opolskiego trafi teraz 87 milionów złotych, dofinansowanie otrzyma 30 gmin i 7 powiatów. Zna pan powód, dla którego Opole nie dostanie nic?

Zwróciłem się do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o udostępnienie kart oceny projektów, bo nie tylko ja dostrzegam, że pieniądze przyznawano głównie samorządom kojarzonym z PiS, a przynajmniej do tych samorządów powędrowały największe środki.

Z całej opolskiej puli, wartej ok. 80 mln zł aż 20 mln powędrowało do Nysy – miasta i powiatu kojarzonego z PiS – to jedna czwarta wszystkich pieniędzy przeznaczonych dla regionu.

Rząd zdaje się nie pamiętać, że dzieli pieniądze nie swoje, a wszystkich Polek i Polaków. Bez względu na wyznanie, orientację, a co najważniejsze, bez względu na poglądy polityczne.

Jakie inwestycje w związku z tym w Oplu nie zostaną zrealizowane?

Wnioskowaliśmy o pieniądze na projekty prospołeczne. Chodzi o budowę przedszkola, domu kultury dla seniorów, domu pomocy społecznej. Liczyliśmy, że pieniądze z rządowego Programu Inwestycji Społecznych będziemy mogli przeznaczyć również m.in. na budowę sali gimnastycznej w jednej z opolskich szkół.

""

fot. UM Opola

regiony.rp.pl

Pandemia mocno uderzyła w dochody miasta w tym roku? Miasto musiało ciąć jakieś inwestycje? Jeśli cięcia były, to gdzie? A gdzie miasto szukało bądź szuka oszczędności?

To bardzo trudny rok. Również pod względem finansowym. Przez Covid-19 straciliśmy ok. 50 mln zł. Tniemy na wydatkach bieżących, również w administracji, ale nie chcemy oszczędzać na ludziach. Zmniejszyliśmy liczbę wydarzeń kulturalnych, sportowych, zredukowaliśmy w pewnym stopniu połączenia MZK.

Nie chcemy jednak rezygnować z inwestycji. Musimy pamiętać, że gospodarka to system naczyń połączonych. Jeśli dziś zatrzymamy inwestycje, to jutro część pracowników firm, które te inwestycje realizują, zamelduje się w urzędzie pracy.

CZYTAJ TAKŻE: Burmistrz Zakopanego: Naszych strat nie sposób dziś oszacować

Ratusz sięgnął, bądź sięgnie głębiej do kieszeni mieszkańców? Czy były lub będą podwyżki cen usług komunalnych??  

Jesteśmy już po uchwałach korekt w opłatach miejskich. Nie nazwałbym jednak tego, że to samorząd sięga głębiej do kieszeni mieszkańców. Podatki skorygowaliśmy o wartość inflacji. Uporządkowaliśmy cennik biletów MZK. Cena biletu jednorazowego wzrosła z 2,60 do 3 zł, ale i tak jest jedną z niższych w kraju i pasażerowie zyskali możliwość przesiadki na tym bilecie. W dół skorygowaliśmy cenę przejazdu dla uczniów zrównując ją z biletem studenckim. Te zmiany są neutralne dla budżetu i nadal do każdego przejazdu z budżetu dopłacamy około połowę.

Cena odbioru śmieci, to osobna historia. Nie jest tajemnicą, że system gospodarowania odpadami musi się bilansować. Oznacza to, że jako samorząd nie możemy na nim zarabiać, ani do niego dopłacać.

Opłaty dla mieszkańców muszą być skrojone pod koszty funkcjonowania systemu, a że wszystko drożeje, w Opolu podrożeją od nowego roku także opłaty za wywóz śmieci.

Radni Miasta Opola na najbliższej, grudniowej sesji zajmą się m.in. uchwalaniem budżetu miasta na 2021 rok. Jak on się rysuje w porównaniu z tym co było w tym roku, a jeszcze bardziej – w „normalnym” 2019?

Nasz budżet ma charakter konserwatywny, choć jeśli chodzi o inwestycje jest wyższy niż w roku 2020. Ogółem, podobnie jak w ubiegłym roku, ma on wartość około półtora miliarda zł. W przyszłym planujemy duże inwestycje, bo na poziomie prawie 393 mln zł.

Dla porównania, w 2015 roku było to raptem 71 mln zł. Jeśli okoliczności będą sprzyjać, w ciągu roku skorygujemy jeszcze plan budżetu i dołożymy kolejne ambitne projekty. Na tę chwilę zaplanowaliśmy m.in. blisko 28 mln zł na szybko rosnące centrum przesiadkowe Opole Główne (wartość całego zadania ponad 70 mln zł), ponad 100 mln zł na centrum przesiadkowe i przebudowę dróg w rejonie Opola Wschód (to prawie połowa całego wydatku na tę inwestycję). W projekcie budżetu zaplanowano także ponad 4 mln zł na Opole Zachodnie.

CZYTAJ TAKŻE: Rafał Bruski: Takie czasy, że Bydgoszcz nie planuje nowych zadań

Czy miasto miało możliwości, by wesprzeć np. gastronomię, która mocno ucierpiała przez pandemię? Jeśli tak, to w jaki sposób?

Tak. Zareagowaliśmy natychmiast, jeszcze wiosną. Radnym przedstawiliśmy projekt uchwały, który pozwalana m.in. na zwalnianie z czynszów w miejskich lokalach i ulgach w podatkach. Uchwalony wiosną pakiet ulg obowiązuje do dziś. Poza tym realizujemy tzw. miękkie projekty. Publikujemy w naszych kanałach informacyjnych listy restauracji, które oferują jedzenie na wynos, promujemy je. Wspieramy na tyle, na ile możemy z poziomu samorządu.

Jakie jest pana największe marzenie dla miasta na 2021 rok?

Marzę o normalności: żeby skończyła się pandemia, żeby skończył się ten okropny strach o zdrowie i życie, którego dziś wiele osób doświadcza. Covid-19 mocno pokomplikował wiele planów.

Los wielu przedsiębiorców z dnia na dzień stał się niepewny. Wiele branż mocno ucierpiało. Bardzo bym chciał, żeby to wszystko się już skończyło.

Od środy Opole podobnie jak kilkadziesiąt innych miast w Polsce – było oflagowane. Na miejskich budynkach zawisły flagi unijne, Polski i miasta. Pana zdaniem do rządu dotarły argumenty samorządowców w sprawie weta unijnego budżetu, czy coś innego zmiękczyło stanowisko?

Presja ma sens, a w jedności samorządów siła. Nie możemy siedzieć cicho, gdy rząd chce zaprzepaścić dorobek kilku pokoleń. Decyzja dotycząca weta i ruchy, których skutkiem może być zmarginalizowanie Polski w strukturach unii, to zaprzepaszczenie dorobku kilku pokoleń Polaków. Pozbawienie polskich samorządów finansowania, dzięki któremu się rozwijają. Złe decyzje trzeba dostrzegać i oprotestowywać. Robimy to skutecznie jako samorządy, a przecież samorządy, to przede wszystkim mieszkańcy, obywatele.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy