„Byliśmy czerwoną latarnią na mapie województwa”

W powiecie mieszka ok. 53 tys. osób. Był taki moment, że aż tysiąc z nich było na kwarantannie – mówi Paweł Sikora, wicestarosta pajęczański. Do piątku ten powiat był objęty tzw. czerwoną strefą zakażeń koronawirusem.

Publikacja: 11.09.2020 18:48

„Byliśmy czerwoną latarnią na mapie województwa”

Foto: mat.pras.

Ilu jest obecnie zakażonych na terenie powiatu?

Sami się nad tym zastanawiamy. Mamy dwa źródła danych. Sanepid podaje 38 osób. To znacznie poniżej czerwonej strefy i zbliżamy się do krawędzi żółtej. Dobre wiadomości mamy z policji, która ma szersze dane i wynika z nich, że w czwartek było tylko 29 przypadków, co powoduje, że wskaźniki zakażeń mamy poniżej tzw. żółtej strefy.

A więc liczba zakażonych maleje?

Maleje i to bardzo.

Widomo jakie były źródła zakażeń w powiecie?

Było kilka takich ognisk dobrze zdiagnozowanych. Jedno w zakładzie w Wąsoszu, kolejne związane z uroczystościami kościelnymi w Działoszynie, jedno ze sklepem w Siemkowicach, a ostatnie związane z dużym weselem w Pajęcznie. To były takie źródła, z których wszystkie osoby zostały poddane kwarantannie, dokładnie przebadane, a liczba zakażonych wzrosła nam tak drastycznie, że znaleźliśmy się w czerwonej strefie i utrzymywaliśmy się w niej przez dwa tygodnie. Teraz mamy bardzo dużo ozdrowieńców, a liczba zakażonych spada.

Ostatnio były dni bez przyrostu liczby zakażonych, a w ostatnią środę np. stwierdzono tylko jeden przypadek. Stosowanie dystansu społecznego przynosi  efekty.

CZYTAJ TAKŻE: Starosta gołdapski: Nieustannie przypominamy mieszkańcom o przestrzeganiu zasad

Jak czerwona strefa odbijała się na codziennym życiu mieszkańców?

Nastroje były nienajlepsze. Bardzo źle to wyglądało na samym początku. Czerwoną strefę ustanowiono u nas tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego. To budziło głębokie niepokoje. Rodzice się zastanawiali czy będzie nauka zdalna czy też nie, niektórzy samorządowcy proponowali, by do szkół chodziły tylko pierwsze klasy. My od początku byliśmy w bliskim kontakcie z ministerstwem  edukacji i sanepidem, które twardo stały na stanowisku, by nie wysyłać wniosku o nauczanie zdalne.

Podjęliśmy to wyzwanie, zabezpieczyliśmy szkoły w środki ochrony osobistej i na razie przynosi to dobre skutki. Zakażeń nie ma. Także branża turystyczno-gastronomiczna z rejonu ma szansę na ponowne pojawienie się większych imprez, bo na razie jest drastycznie.

Czerwona strefa przełożyła się jakoś na pracę samego urzędu?

Tak. Podjęliśmy drastyczne kroki w sprawie jego funkcjonowania. Obsługa odbywała się tylko zdalnie, nie wpuszczaliśmy mieszkańców  na teren urzędu, a swoje pisma mieszkańcy zostawiali w specjalnych  skrzynkach. Osoby, które już musiały przyjść do starostwa, miały wyznaczone miejsce w urzędzie  gdzie obowiązywał pełen rygor sanitarny.

A nie wszyscy na początku mieli tego pełną świadomość . Zdarzały się osoby, które bez maseczek próbowały wejść do urzędu. Sporo pomogła policja. Miała dużo interwencji wobec osób bez maseczek. Było dużo kar i mandatów. A takie rzeczy szybko rozchodzą się w społeczeństwie.

CZYTAJ TAKŻE: Starosta ostrzeszowski: mamy czerwoną strefę. Staramy się działać normalnie

To pomogło, by mieszkańcy bardziej zachowywali reżim sanitarny i nosili maseczki?

Tak. Starostwo mieści się w kilku budynkach i jak wychodzę, by dojść do nich, to prawie nie widzę już osób bez maseczek. Tylko pojedyncze przypadki. Może z powodu chwili zapomnienia?

Widziałem też ostre reakcje w sklepach, gdy zjawia się tam ktoś bez maseczki lub nie dezynfekuje rąk. Ale tak powinno być. Tylko wspólna reakcja, wspólna świadomość pozwoli nam wyjść ze strefy.

Jako powiat byliśmy taką czerwoną latarnią województwa łódzkiego i mieliśmy takie niechlubne miejsce. A złożyło się na to kilka rzeczy. Leżymy na pograniczu z województwem śląskim, gdzie było dużo zakażeń. Poza tym wcześniej w Wieluniu pojawiła się czerwona strefa – gdzie w jednym z tamtejszych zakładów też było duże ognisko, a że pracowało tam sporo naszych mieszkańców, to dostaliśmy odłamkami, bo pracownicy pozakażali członków swoich rodzin z terenu naszego powiatu.

Ja, doświadczony samorządowiec, byłem tym wszystkim wystraszony. Pierwsze nasze działania skupiły się na tym, by wyłapać te ogniska zakażeń, bo przy pierwszym ataku wiedzieliśmy, że źródło pochodzi z jednego zakładu, więc bardzo szybko udało nam się je opanować.

A później pojawiło się kilka różnych źródeł i było dużo osób na kwarantannie. W powiecie mieszka ok. 53 tys. osób, był taki moment, że aż tysiąc z nich było na kwarantannie. To były osoby zabrane z zakładów pracy, ich rodziny, co powodowało wiele utrudnień, wiele komplikacji. Przedsiębiorcy byli w bardzo trudniej sytuacji. Rozmawialiśmy z nimi, wiedzieliśmy, że obawiali się przyszłości. Ale już jest dobrze.

Z perspektywy czasu widać, że mechanizmy, które wypracował rząd i służby sanitarne oraz bliska współpraca  z wojewodą, wspomaganie nas w płyny, w sprzęty – doskonale się sprawdzają.

Zmieniły się też zmiany w funkcjonowaniu  szpitala. Początkowo gdy były tam przypadki zakażenia, to szpital był na kwarantannie. Teraz wszystko jest mądrze robione, pracownicy zabezpieczeni, a Sanepid wszystko sprawdza i nie wydaje takich decyzji o kwarantannie i dodatkowych obostrzeniach. W szpitalu mam wydzielone dwie sale, gdzie będą dokonywane początkowe rozpoznania w kierunku koronawirusa.

CZYTAJ TAKŻE: Jacek Majchrowski: zdawaliśmy sobie sprawę, że Kraków może być objęty strefą

Dochody powiatu z powodu pandemii spadły? Jak bardzo?

Tak i to nie tylko u nas. Dochody spadły także w mieście Pajęczno. Szacujemy, że u nas będą niższe o jakieś pół miliona złotych, a to jest dużo dla naszego małego i biednego powiatu. To poważna strata.

Na czym to się odbije?

Będziemy szukać oszczędności. Zawsze zaczyna się ich szukać w inwestycjach. Będziemy też się przyglądać funkcjonowaniu administracji.

Mogą być zwolnienia w starostwie?

Nie wykluczamy oszczędności i zmian organizacyjnych. Zarządzanie pracą zdalną pokazało nam, że pewne rzeczy można zrobić w mniejszym gronie.

Ilu jest obecnie zakażonych na terenie powiatu?

Sami się nad tym zastanawiamy. Mamy dwa źródła danych. Sanepid podaje 38 osób. To znacznie poniżej czerwonej strefy i zbliżamy się do krawędzi żółtej. Dobre wiadomości mamy z policji, która ma szersze dane i wynika z nich, że w czwartek było tylko 29 przypadków, co powoduje, że wskaźniki zakażeń mamy poniżej tzw. żółtej strefy.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy