Różnorodnie też wygląda sytuacja, jeśli chodzi o poziom zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej dziewięciu osób. I tak o ile średnio w Polsce można mówić, że rynek pracy odbudował się po pandemii, bo wraz z początkiem tego roku liczba zatrudnionych w końcu przekroczyła stan z początku 2020 r., o tyle nie we wszystkich regionach widać taką poprawę.
I tak najlepsza sytuacja pod tym względem jest w województwie wielkopolskim, gdzie zatrudnienie w lutym tego roku było aż o 4,4 proc. wyższe niż dwa lata wcześniej. Całkiem wysokie zwyżki widać też w woj. podlaskim, zachodniopomorskim i mazowieckim (odpowiednio – 1,8, 1,7 i 1,3 proc.). Za to w części regionów wciąż zatrudnienie jest niższe niż dwa lata temu. Duży spadek utrzymuje się w woj. warmińsko-mazurskim – aż 7,3 proc. W świętokrzyskim to minus 2,3 proc., a w lubuskim – 2 proc. na minusie.
Nie tylko duże firmy
– Po dwóch latach pandemii mazowiecki rynek pracy wyraźnie odżywa – komentuje te dane Tomasz Sieradz, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie. Systematycznie spada liczba zarejestrowanych bezrobotnych, zauważalne jest również wyraźne odbicie w rekrutacji pracowników, np. w mazowieckich urzędach pracy w tym roku odnotowano już 20-proc. wzrost liczby ofert pracy. Z kolei Aleksandra Marcinkowska, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Kielcach, podkreśla, że o ile rzeczywiście w woj. świętokrzyskim zatrudnienie w przedsiębiorstwach jest niższe niż dwa lata temu, o tyle na tej podstawie nie powinno się wyciągać wniosków o braku odbudowy gospodarki po pandemii. – W naszym regionie firmy zatrudniające dziewięciu pracowników i więcej stanowią tylko 3,7 proc. ogółu. Reszta – a więc 96,3 proc. – to podmioty mikro i małe. Bardziej miarodajne jest to, że w tym samym okresie (luty 2020 – luty 2022) aktywność gospodarcza w regionie mierzona liczbą wszystkich zarejestrowanych podmiotów gospodarki narodowej wzrosła o 6,5 proc. – to o prawie 7,6 tys. więcej podmiotów. I tu widać realny wzrost – zaznacza dyrektor Marcinkowska.
W podobnym tonie wypowiadają się też przedstawiciele innych regionów. A jednocześnie podkreślają, że game changerem na rynku pracy jest wojna w Ukrainie. Dyrektor Sieradz wyjaśnia, że z jednej strony od wybuchu wojny wielu mężczyzn z Ukrainy wyjechało z Polski, rezygnując z pracy. Postawiło to wiele firm przed problemami kadrowymi, np. według szacunków branży transportowej do Ukrainy mogła wrócić nawet jedna trzecia kierowców. Z drugiej strony widać już zainteresowanie podjęciem pracy przez obywateli z Ukrainy uciekających do Polski, choć to głównie kobiety.
Praca dla Ukraińców
Jak informuje Paweł Kozłowski, rzecznik prasowy Zarządu Województwa Lubuskiego, do 7 kwietnia tego roku aż 1611 obywateli Ukrainy znalazło pracę w regionie na postawie tzw. specustawy o pomocy uchodźcom z Ukrainy, z czego najwięcej (ok. 800) w Zielonej Górze. Niespełna 400 osób zarejestrowało się w powiatowych urzędach pracy jako osoby bezrobotne.
– Ukraińcy nie czekają zwykle na pomoc i chcą sami brać sprawy w swoje ręce – ocenia też Tomasz Leyko, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego. I dodaje, że podkarpacki rynek pracy ma duży potencjał, może wchłonąć jeszcze wielu pracowników, a najszybciej Ukraińcy mogą wypełnić lukę w takich sektorach, jak handel, logistyka i produkcja, czyli tam, gdzie nie jest wymagana nostryfikacja dyplomów i bardzo dobra znajomość języka polskiego.