Göteborg
Sposób, w jaki poruszamy się po aglomeracjach, zmienia się szybko. Ekonomia współdzielenia sprawiła, że coraz chętniej zamiast własnego pojazdu sięgamy po aplikacje łączące pasażerów z kierowcami, takie jak Uber, wynajmujemy w tzw. sharingu miejskie auta na minuty, a także rowery, skutery, nawet hulajnogi. Wkrótce komunikację publiczną, prywatne samochody i część innowacyjnych form transportu zastąpi lub uzupełni kolejna. Chodzi o pojazdy poruszające się samodzielnie, bez udziału kierowcy. Takie samojezdne auta (z ang. self-driving) to rewolucyjna technologia, która odmieni nasz styl życia, ale również same miasta, m.in. odkorkowujące je i ograniczając emisję spalin.
– Dziś zastanawiamy się, czy w przyszłości w ogóle będzie mieli samochody. Gdyby każdy miał swoje auto, życie byłoby nieznośne. Stąd ekonomia współdzielenia i autonomiczne pojazdy to przyszłość – zapowiadała na wrześniowej konferencji Impact Mobility Revolution Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii.
Michał Kurtyka, wiceminister środowiska, uważa, że nowatorskie rozwiązania nie są wyzwaniem z punktu widzenia technicznego. – Takie innowacyjne technologie jesteśmy w stanie wdrażać w transporcie już teraz. Wszystko rozbija się o przyzwyczajenia ludzi. Jeśli przekonamy ich do tego, by jeździli elektrycznymi pojazdami współdzielonymi, zaczniemy wygrywać trudną walkę o klimat. A musimy to zrobić, bo patrząc, w jakim tempie rosną miasta, nie wyobrażam sobie, by np. w New Delhi czy Bangkoku liczba samochodów mogła jeszcze kilkakrotnie wzrosnąć – podkreśla.
Przykład światu może dać Göteborg. Szwedzcy samorządowcy zamierzają dostosować strukturę miasta do przyszłościowej formy transportu. Władze chcą, by Göteborg stał się pierwszym miastem przyjaznym autonomicznym samochodom. – Na całym świecie duży nacisk kładzie się na rozwój tej technologii, ale dotychczas brakowało współpracy producentów samochodów i urbanistów. Żeby autonomiczne pojazdy mogły odpowiednio funkcjonować w strukturze miasta, potrzebna jest taka kooperacja – mówi w wywiadzie dla CNBC Monica Wincentson, planistka z ratusza w Göteborgu.
Londyn
Współdzielone samojezdne pojazdy (z ang. CAV), które zastąpią te prywatne (w Londynie własne auto ma ok. 55 proc. gospodarstw domowych), radykalnie zmniejszą liczbę niezbędnych miejsc parkingowych. Analitycy firmy Arcadis szacują, że nawet o 80 proc. To z kolei da pole do tworzenia nowych obszarów zieleni miejskiej oraz przestrzeni dla ruchu pieszego i rowerowego. Ale nie tylko. W przyszłości dzięki autonomicznym pojazdom uwolniona zostanie również olbrzymia przestrzeń pod budowę domów. Tylko w Londynie może to być obszar, na którym mogłoby powstać 180 tys. nowych mieszkań – wynika z prognoz Arcadis. Specjaliści z Uniwersytetu w Minnesocie prognozują również, że szerokie arterie stałyby się zbędne.