Brexit stał się okazją do przeprowadzenia pogłębionej debaty o unijnym budżecie. A co za tym idzie, o głównych politykach z niego finansowanych. W wyniku wyjścia Wielkiej Brytanii z UE powstaje bowiem w budżecie unijnym dziura rzędu 13 mld euro rocznie. Nie wiadomo, o ile zmniejszy się pula na politykę spójności. Komisja Europejska chce zaproponować model mieszany. Czyli poprosić państwa członkowskie, żeby trochę dołożyły do budżetu, np. wypełniły połowę luki po Brytyjczykach nowymi pieniędzmi. A druga połowa zostałaby skompensowana oszczędnościami.
Ale brexit to nie wszystko. Bo pojawiają się nowe unijne priorytety, jak polityka obronna, bezpieczeństwo czy migracja. – Będzie też kwestia systemowego finansowania usuwania skutków katastrof naturalnych. Do tej pory to odbywało się w sposób doraźny – zauważa Stanisław Szwabski, były wieloletni przewodniczący Rady Miasta Gdyni.
Trochę oszczędności, trochę nowych pieniędzy
Gunther Oettinger, komisarz ds. budżetowych UE, ma następująca propozycję: sfinansujmy nowe cele w 20 proc. z oszczędności, a w 80 proc. z nowych pieniędzy. I w sumie proponuje, żeby nakłady państw członkowskich na UE wzrosły z obecnych 1,05 proc. produktu narodowego brutto do poziomu między 1,1 a 1,2 proc. Czyli powiedzmy do 1,15 proc. Komisja na razie nie podaje żadnych liczb, te pojawią się dopiero 29 maja. A potem będą jeszcze przedmiotem długotrwałej i ciężkiej debaty w gronie państw członkowskich, która musi zakończyć się jednomyślną decyzją.
Ale te kierunkowe zapowiedzi dotyczące proporcji nowych pieniędzy i oszczędności „Rzeczpospolita” przełożyła na liczby. I wyszło, że polityka spójności i wspólna polityka rolna musiałyby zostać zredukowane w optymistycznym scenariuszu o blisko 10 proc. To ten scenariusz, który zakłada, że państwa członkowskie zgadzają się dołożyć nowych pieniędzy do budżetu do poziomu 1,15 proc. PNB. Ale gorszy scenariusz to ten, w którym proporcja składek się nie zmienią. Wtedy nakłady na politykę spójności i na wspólną politykę rolną zmniejszyłyby się o 20 proc.
Wiadomo, że wszystkie oszczędności musiałyby się dokonać właśnie w tych dwóch dziedzinach, bo one są największe i stanowią odpowiednio po 37 proc. unijnego budżetu. Inne obecne typy wydatków albo się nie zmienią, jak np. administracja, albo muszą wzrosnąć, jak wydatki na innowacyjność, działania zewnętrzne UE czy bezpieczeństwo.