Bo w każdym klubie są inne warunki. Cały Śląsk jest o tyle specyficzny, że tu rodzi się chyba najwięcej talentów piłkarskich w Polsce. Dawniej, kiedy trafiali od razu do tutejszych klubów, mogliśmy mówić o dominacji Śląska w polskiej piłce. Górnik czy Ruch zdobywały seriami tytuły mistrzowskie, a zdarzało się, że większość zawodników reprezentacji tworzyli Ślązacy.
No tak, ale ostatnim mistrzem Polski ze Śląska był Ruch, w 1989 roku. Górnik ostatni raz był mistrzem rok wcześniej. Trzydzieści lat minęło.
Przypomina pan daty nawiązujące do końca PRL. Dopóki pracowały państwowe kopalnie i huty, dopóty miał kto finansować kluby. Taka jest prawda. Dziś śląskie kluby są biedne i żaden nie jest w stanie utrzymać utalentowanego gracza. A jak pan popatrzy na sytuację Ruchu, Polonii czy Szombierek Bytom, to można im tylko współczuć. Brakuje na Śląsku tak bogatych biznesmenów, właścicieli, jakich mają Legia i Lech.
Czy paradoksalnie bieda nie wywindowała Górnika na szczyt?
Na to wygląda. Można powiedzieć, że Górnik wrócił do korzeni. Przecież ten najlepszy, z lat 60. czy w mniejszym stopniu 80., składał się głównie z zawodników tutejszych. Dziś też, bo klub niemający pieniędzy musiał postawić na zawodników tańszych. To się okazało strzałem w dziesiątkę. Dla mnie to kolejny dowód, że warto stawiać na wychowanków czy zawodników z okolicznych klubów, niż szukać po świecie lub dawać wiarę nieuczciwym agentom piłkarzy. W absolutnej większości przypadków zawodnicy, jakich oni proponują do naszych klubów, nie są lepsi od polskiej młodzieży, a zabierają jej tylko miejsca.