Reklama

Dwukadencyjność nie jest remedium na problemy samorządności

Kilka godzin trwało wysłuchanie publiczne poselskiego (PSL) projektu nowelizacji Kodeksu wyborczego znoszącego dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów. Raczej nie doprowadziło do zbliżenia zwolenników i przeciwników dwukadencyjności.

Publikacja: 30.10.2025 13:43

Wysłuchanie publiczne ws. dwukadencyjności odbyło się na posiedzeniu sejmowej komisji nadzwyczajnej

Wysłuchanie publiczne ws. dwukadencyjności odbyło się na posiedzeniu sejmowej komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Wysłuchanie odbyło się na posiedzeniu sejmowej komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach. Głos zabrało kilkadziesiąt osób. Pierwotnie do debaty zgłosiło się 66 osób przedstawiających racje we własnym imieniu, instytucji i organizacji społecznych, ale nie wszyscy stawili się na posiedzenie komisji. Wyraźnie widać było, gdzie przebiega granica sporu: samorządowcy są przeciwni dwukadencyjności, przedstawiciele organizacji pozarządowych są zwolennikami takiego rozwiązania. 

Czy to jest bezpieczne dla państwa?

Zasady wysłuchania publicznego w Sejmie uniemożliwiają polemiki pomiędzy uczestnikami, kilkukrotne ich wystąpienie. Głos mogli zabrać ci, którzy wcześniej zgłosili pisemny wniosek. Przedstawiono opinie popierające projekt, a także sprzeciwiające się mu. Pomimo braku możliwości bezpośrednich ripost, niektórzy uczestnicy debaty odnieśli się do tego, co powiedzieli inni. Zrobiła tak między innymi Aleksandra Dulkiewicz, prezydentka Gdańska. Wymieniła mechanizmy kontrolne i demokratyczne, które dotyczą włodarzy samorządowych.

Czytaj więcej

Ile lat ma rządzić burmistrz lub wójt? „Niezgodne z Konstytucją sztuczne ograniczenia”

– Najprostszym jest to, że codziennie chodzimy po ulicach i codziennie spotykamy się z mieszkańcami. (...) Każdego dnia obywatele mogą zwrócić nam uwagę na różne sprawy w naszym mieście – powiedziała, ale też przypomniała przykłady działania mieszkańców, którzy w referendum odwołali burmistrza czy prezydenta. Wspomniała o Zabrzu. –Czy samorząd potrzebuje reformy? Na pewno tak, ale czy ta jedyna reforma ma się sprowadzać tylko i wyłącznie do tego, że wójt, burmistrz i prezydent mają mieć ograniczoną kadencję? Wydaje mi się, że jest to wylanie dziecka z kąpielą – dodała. Zapytała także, czy w przypadku, gdy dwukadencyjność zostanie utrzymana i w 2029 roku wymienionych zostanie 61 proc. wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, będzie to "bezpieczne dla państwa"?

Samorządowcy zwracali uwagę przede wszystkim na niekonstytucyjność ograniczania prawa wyborczego. Ich zdaniem już to powinno spowodować jej odrzucenie. Ale także powoływali się na własne doświadczenie, na to, iż do realizacji inwestycji wieloletnich niekiedy nie wystarczą dwie kadencje. Powtarzali argument, że jeśli wprowadzać  ograniczenie liczby kadencji, to powinno ono dotyczyć wszystkich funkcji z wyboru: od radnych samorządowych po parlamentarzystów. – Która szanująca się, poważna firma, korporacja zwalnia swojego menedżera tylko dlatego, że pracuje już dziesięć albo osiem lat? Jeżeli przeważą argumenty w sprawie utrzymania dwukadencyjności, to uważam, że powinna ona dotyczyć wszystkich wybieralnych stanowisk w Polsce – powiedział Adam Staszczyk, burmistrz gminy Rychtal w Wielkopolsce.

Reklama
Reklama

To nie ograniczenie demokracji, tylko jej ochrona

Przedstawiciele organizacji pozarządowych pozostali nieprzekonani do argumentów samorządowców, za to pewni swoich racji. Andrzej Andrysiak ze Stowarzyszenia Gazet Lokalnych uważa, że zniesienie dwukadencyjności to "postulat władzy, a nie obywateli". Jego zdaniem nowelizacja, której dotyczyło wysłuchanie publiczne nie służy ochronie wspólnot lokalnych, a "interesowi wąskiej grupy dwu i pół tysiąca wójtów, burmistrzów, prezydentów".

Jakub Dorosz-Kruczyński z Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej im. Jerzego Regulskiego zwrócił zaś uwagę, że w projekcie nowelizacji brakuje pogłębionej, szerszej analizy, dotyczącej skutków, jakie wywołuje jeszcze obowiązująca dwukadencyjność oraz jakie wywoła jej zniesienie. – W naszej ocenie potrzebna jest całościowa refleksja na temat problemów, z którymi mierzy się samorząd terytorialny, z którymi mierzy się społeczeństwo obywatelskie, które bywa dominowane w niejednej gminie właśnie przez osobę wójta, burmistrza, prezydenta miasta – stwierdził.

Czytaj więcej

UMP: Samorządy nie są zabetonowane na zmiany personalne

Łukasz Broniszewski z Kongresu Ruchów Miejskich podał przykład z Torunia, w którym mieszka. Jego zdaniem, prezydent, który rządził tam 22 lata, „zalewał miasto betonem na wielu poziomach”. – Możemy to zmienić, wprowadzając i utrzymując dobrą praktykę dwukadencyjności. To nie ograniczenie demokracji, tylko jej ochrona. Zbyt długie rządzenie w jednym miejscu tworzy sieci lojalności i zależności. Po kilkunastu latach włodarz decyduje o wszystkim: dotacjach, przetargach, zatrudnieniu  – przekonywał.

Działacze społeczni będący poza strukturami samorządów przytaczali przykłady nadużyć władzy wykonawczej, jej wpływu na lokalne struktury gospodarcze, a także nieskuteczności kontroli społecznej. Tłumaczyli, iż rozumieją, iż dwukadencyjność nie jest jedynym potrzebnym rozwiązaniem, ale jednym z wielu.

Zareagowali na te wypowiedzi samorządowcy. Tomasz Szczerba, burmistrz Wojkowic (przeciwnik dwukadencyjności) powiedział, że sprzeciwia się złym praktykom w samorządach: – Przykłady patologii należy piętnować, ale od tego mamy mechanizmy prawne. Jeśli są wnioski o udostępnienie informacji publicznej, trzeba je udostępniać (...) – jego zdaniem fakty, a nie stereotypy pokazują, że działa samorządność, demokracja, a liderzy samorządowi działają sprawnie.

Reklama
Reklama

Socjolog Jarosław Flis w swoim wystąpieniu przypomniał, że dane przeczą argumentowi o braku zmiany władzy wykonawczej w samorządach lokalnych, ale dodał, że zmiana zajmuje dużo czasu, bo rządzący mają przewagę i należałoby ją zmniejszyć. Także jego zdaniem dwukadencyjność nie zmniejszy presji korupcyjnej tych, którzy jej ulegają, tylko przeniesie ją na drugą kadencję. – Nie martwi mnie to, że wójt czy prezydent straci pracę po wprowadzeniu dwukadencyjności, ale to, że może nie móc znaleźć jej w lokalnej społeczności przez kolejnych kilka lat – podkreślił. I dodał , że największymi „beneficjentami” dwukadencyjności mogą być zastępcy burmistrzów, wójtów czy prezydentów. Zmienią się więc osoby, ale nie układy lokalne. 

Wysłuchanie odbyło się na posiedzeniu sejmowej komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach. Głos zabrało kilkadziesiąt osób. Pierwotnie do debaty zgłosiło się 66 osób przedstawiających racje we własnym imieniu, instytucji i organizacji społecznych, ale nie wszyscy stawili się na posiedzenie komisji. Wyraźnie widać było, gdzie przebiega granica sporu: samorządowcy są przeciwni dwukadencyjności, przedstawiciele organizacji pozarządowych są zwolennikami takiego rozwiązania. 

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Społeczności lokalne
Demografia coraz ważniejsza dla samorządów. „Trudno o tym nie myśleć”
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Społeczności lokalne
Wysłuchanie publiczne w sprawie dwukadencyjności pod koniec października
Społeczności lokalne
Dłuższy pobyt dziecka w żłobku? Stolica Śląska daje przykład
Społeczności lokalne
Ile lat ma rządzić burmistrz lub wójt? „Niezgodne z Konstytucją sztuczne ograniczenia”
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Społeczności lokalne
Dużo wolnych miejsc w żłobkach. Samorządy na razie „obserwują sytuację”
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama