W Domu Legend Toruńskich

Niezwykłych opowieści o tym mieście jest około 350. Aby poznać kilka najpopularniejszych, trzeba odwiedzić muzeum, które prezentuje je w sposób interaktywny.

Publikacja: 30.08.2017 21:00

W Domu Legend Toruńskich bawią się dorośli i dzieci.

W Domu Legend Toruńskich bawią się dorośli i dzieci.

Foto: Dom Legend

W Toruniu stoi fontanna z figurą flisaka grającego na skrzypcach, którego otaczają kręgiem zasłuchane żaby. Fontanna – dzieło rzeźbiarza Georga Wolfa z Berlina z początku XX wieku – nawiązuje do jednej z najpopularniejszych legend toruńskich. Każdy, kto odwiedził miasto, ją zna.

Otóż mówi ona o pladze żab, która miała kiedyś nawiedzić Toruń. Tysiące żab wyległy na ulice i opanowały wszystkie domy. Nie wiadomo, czy plaga była spowodowana powodzią, czy klątwą, bo źródła różnie o tym mówią, ale życie z wciskającymi się wszędzie żabami stało się nieznośne, więc burmistrz ogłosił, że ten, kto zdoła się ich pozbyć, dostanie wysoką nagrodę i jego córkę za żonę. Zgłosił się dzielny i utalentowany flisak. Stał się bohaterem miasta, bo tak przepięknie zagrał na skrzypcach, że przebrzydłe żaby, zaczarowane dźwiękami, dały się wyprowadzić z jego murów.

Flisak i żaby

Kilkadziesiąt metrów od fontanny flisaka, przy głównej ulicy Starówki Szerokiej 35, znajduje się Dom Legend Toruńskich, gdzie można przeżyć niezwykłą przygodę. Nie tylko posłuchać opowieści o flisaku i bohaterach kilku innych legend, ale razem ze Strażniczką lub Strażnikiem tego zaczarowanego miejsca włączyć się do akcji. Można stanąć w szranki turnieju na najlepszego flisaka, wcielić się w króla lub w Krzyżaka, pozwolić zakuć się w dyby lub uruchomić dzwon bijący tak, że zdaje się kruszyć mury, albo ścigać się w murowaniu Krzywej Wieży. Bawią się przy tym wszyscy: dorośli i dzieci. Do kołyszącej się metalowej klatki, która w pierwszej chwili budzi przestrach, bo jest klatką skazańca, w ferworze zabawy potrafi wskoczyć nawet cała rodzina.

Nie, nikomu nic tu nie grozi, bo wszystko odbywa się pod okiem Strażników Domu Legend, którzy bezpiecznie wiodą nas po tajemniczych długich korytarzach, bawiąc opowieściami. Częściowo odgrywają je sami, a częściowo razem z odwiedzających.

– Chodzi nam o to, żeby goście uczestniczyli w opowieściach i dali się wciągnąć w zabawę, więc zadajemy także pytania odwołujące się do wyobraźni i wiedzy. Pytamy np., czego rycerz krzyżacki robić nie może, by razem dojść do wniosku, że nie może się z kobietami zadawać. Chodzi nam o przeżywanie historii w sposób lekki, humorystyczny. Ale to nie znaczy, że opowiadamy bajki. Nie zmyślamy, tylko czerpiemy z historii, tradycji i legend Torunia – tłumaczy Magdalena Sciepuro-Morkowska, jedna z animatorek, czyli Strażniczek, a zarazem menedżer muzeum.

I dodaje: – Ożywiamy słowem historię i tradycję Torunia. Czynimy ją przystępną, bliską. Przełamujemy stereotyp monotonnego zwiedzania. Bardzo często zaskakujemy, przekraczamy granice. Nasi goście z niedowierzaniem mówią: „To tak można opowiadać o historii?”.

Dom Legend Toruńskich działa od czterech lat. Powstał dzięki pomysłowi dwóch przewodników toruńskich Artura Dobiegały i Piotra Graczyka oraz wsparciu przedsiębiorcy Andrzeja Olszewskiego, który już wcześniej założył cieszące się ogromną popularnością Żywe Muzeum Piernika. Współpracę podjęli w ramach programu „Anioły biznesu”

Turystyka z emocjami

– Kiedy zwróciło się do mnie dwóch młodych historyków, pasjonatów Torunia, z oryginalnym pomysłem pokazywania legend, prowadziłem już od siedmiu lat Żywe Muzeum Piernika – mówi nam Andrzej Olszewski, właściciel także Domu Legend. – Ich pomysł, który z dużym prawdopodobieństwem mógł stworzyć nową atrakcję turystyczną, spodobał mi się, więc w trakcie rozmów doprecyzowaliśmy formułę. Stworzyliśmy jedyne takie muzeum w Europie.

– Od Agencji Rozwoju Regionalnego, właściciela kamienicy, w której działamy, wydzierżawiliśmy piwnice – kontynuuje.

Scenariusz napisał znajomy Andrzeja Olszewskiego, historyk z lekkim piórem, który zna się na rzeczy, wie, na czym polega nowoczesna turystyka, co może ludzi zainteresować i zainspirować, ale woli pozostać anonimowy. Wkład w dopracowaniu scenariusza ma też cały zespół animatorów, którzy sprawdzali w praktyce, jak najskuteczniej nawiązać kontakt z widzem.

– Najważniejsze, że wzbudzamy emocje, bo dzisiejsza turystyka bez emocji nie ma szans powodzenia – dodaje właściciel Domu Legend.

Kilkuosobowy zespół tworzą historycy i inni humaniści. Tak do perfekcji opanowali swe role, że można ich pomylić z profesjonalnymi aktorami. Szlifując umiejętności, korzystali zresztą z lekcji aktorskich. Teksty prezentowanych sześciu legend znają na pamięć, ale nie popadają w rutynę, lecz starają się wzbogacić parateatralną inscenizację własnymi improwizacjami, osobowością, umiejętnościami (jeden ze Strażników jest raperem).

Zrób sobie legendę

– Można powiedzieć, że wpadliśmy na pomysł konfucjański: pokaż mi, a zapamiętam, pozwól mi zrobić, a zrozumiem i się nauczę. Jak damy ludziom zrobić legendę, to oni ją naprawdę poznają i zapamiętają – mówi Artur Dobiegała. Mimo że już dziś nie działa w zespole Domu Legend, twierdzi, że wizyta w nim znakomicie pomaga w lepszym poznaniu Torunia i zachęca do poszukiwania w plenerze miejsc związanych z przywołanymi legendami.

Jako przewodnik Dobiegała zna miasto doskonale i zgadza się podpowiedzieć nam, z jakim konkretnym miejscem daną legendę połączyć.

– Flisak wyprowadził żaby na mokradła pod Toruniem. Chodzi pewnie o wieś Mokre, która od 1906 r. jest dzielnicą Torunia – mówi. Ale czy fontanna z żabami na Rynku ma związek z legendarnym flisakiem, powątpiewa. Ta opowieść to raczej kalka popularnej w Europie historii o szczurołapie. O ile w legendach podobno jest ziarno prawdy, o tyle w tej prawdą jest jedynie to, że Toruń był miastem ważnym na mapie flisu i że podobno były tu żaby…

Legenda o założeniu Torunia przez rycerzy krzyżackich i pierwszej strażnicy na dębie prowadzi do wniosku, że Toruń powstał na dębie. Miejsce strażnicy nie do końca jest zlokalizowane przez historyków, ale powiedzmy, że to okolice wsi Stary Toruń. Dziś to przedmieścia Torunia, gdzie wyprowadzają się co bogatsi. I gdzieś tam stał sobie dąb, który liczył 1200 lat, gdy Krzyżacy stawiali na nim strażnicę – opowiada Artur Dobiegała.

Legenda o wizycie w Toruniu Jagiełły, któremu nieczystości mieszczka na głowę wylała, jest poparta faktami, bo król nieraz bywał w mieście. Chociaż niektórzy twierdzą, że chodziło raczej o Kazimierza Wielkiego. Opowieść jest o tyle prawdopodobna, że w tamtych czasach powszechnie wylewano nieczystości przez okna wprost na ulice. – Piękny morał z tej historii wypływa – zauważa nasz rozmówca – że król był tak miłosierny, iż darował życie temu, kto mu te pomyje na głowę wylał, więc to rzecz o niezmąconym majestacie litościwego polskiego monarchy.

A znów legenda o łotrze Szwedko, który ostrzegł miasto przed Szwedami, łączy się z szubienicznym wzgórzem pod miastem, zwanym Wiesiołki. Dziś to są Bielany w pobliżu kościoła św. Józefa.

Tuba Dei, czyli Trąba Boża z następnej legendy, to oczywiście słynny dzwon z wieży katedry św. Janów, który liczy sobie ponad pół tysiąca lat.

A pod Krzywą Wieżę, obronną basztę, która stoi w Toruniu od ponad 700 lat, z pewnością każdy sam trafi.

Dom Legend Toruńskich, podobnie jak Żywe Muzeum Piernika, cieszy się takim powodzeniem, że Andrzej Olszewski przed dwoma laty uruchomił jeszcze jedną toruńską atrakcję turystyczną: Bunkier Wisła na Bulwarze Filadelfijskim w poniemieckim schronie przeciwlotniczym z II wojny światowej. Z tym że to miejsce przeżyć ekstremalnych, jak w bombardowanym mieście, wsparte multimediami. A Dom Legend wypełnia dobroduszny humor.

W Toruniu stoi fontanna z figurą flisaka grającego na skrzypcach, którego otaczają kręgiem zasłuchane żaby. Fontanna – dzieło rzeźbiarza Georga Wolfa z Berlina z początku XX wieku – nawiązuje do jednej z najpopularniejszych legend toruńskich. Każdy, kto odwiedził miasto, ją zna.

Otóż mówi ona o pladze żab, która miała kiedyś nawiedzić Toruń. Tysiące żab wyległy na ulice i opanowały wszystkie domy. Nie wiadomo, czy plaga była spowodowana powodzią, czy klątwą, bo źródła różnie o tym mówią, ale życie z wciskającymi się wszędzie żabami stało się nieznośne, więc burmistrz ogłosił, że ten, kto zdoła się ich pozbyć, dostanie wysoką nagrodę i jego córkę za żonę. Zgłosił się dzielny i utalentowany flisak. Stał się bohaterem miasta, bo tak przepięknie zagrał na skrzypcach, że przebrzydłe żaby, zaczarowane dźwiękami, dały się wyprowadzić z jego murów.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej