W zeszłym roku w Lubuskiem ćwiczyli żołnierze ze Stanów, ale to, co się teraz dzieje w związku z przybyciem ciężkiej brygady US Army, przerosło wszelkie oczekiwania. Województwo znalazło się w świetle jupiterów, pojawili się inwestorzy, media śledzą ruchy wojska na posterunkach i po służbie.
Samorządowe władze zapewniają, że do tej pory zawsze serdecznie witały u siebie zagranicznych mundurowych, gościnności mieszkańców lubuskiego doświadczyli Hiszpanie czy Brytyjczycy, ale kontyngent z USA zasługuje na specjalne traktowanie. Także dlatego, że Amerykanie ujęli mieszkańców bezpośredniością i wyjątkową otwartością.
20 kwietnia przedstawiciele US Army, jak ogłosiła lokalna prasa, „pierwszy raz w historii zajęli siedzibę władz samorządowych”. – To była pokojowa inwazja – uspokajają dziennikarze, rozpisując się szeroko o spotkaniu amerykańskich wojskowych z uczniami szkół mundurowych w urzędzie marszałek województwa lubuskiego Elżbiety Anny Polak. – To niesamowita okazja, żeby wzajemnie się od siebie uczyć. Chcemy pokazać, że jesteśmy gościnnym, otwartym i tolerancyjnym regionem. Można powiedzieć, że chcemy sprawdzić się w boju.
W Lubuskiem nikt nie przypuszczał, że budowanie relacji z zagranicznymi mundurowymi będzie takie łatwe i zarazem wartościowe dla obu stron.
Na polską zupę i pierogi
W Żaganiu na przykład styczniowy, czwarty już Dzień Życzliwości świętowano wspólnie, były wzajemne, oczywiście życzliwe, pozdrowienia i życzenia. Włodarze wspominali przy okazji przełamywanie lodów sprzed roku, gdy w czasie manewrów „Anakonda” wspólnie z Amerykanami świętowano w „pancernym” mieście Dzień Dziękczynienia. Pieczone indyki z polskiej hodowli połączono wówczas na stołach z przysmakami staropolskiej kuchni. Agnieszka Zychla, rzecznik żagańskiego magistratu, przypomina, że goście włączali się potem w tradycyjne imprezy, np. narodowe czytanie polskich lektur. „Quo vadis” zabrzmiało wówczas po angielsku…