Rz: Kiedy zaczynaliście biznes 27 lat temu, polscy turyści mieli zupełnie inne potrzeby: chcieli się wyrwać za granicę, a program i miejsce były sprawą drugorzędną. Zaczęliście od Włoch, bo papieżem był Polak, Jan Paweł II.
Piotr Henicz: Potraktujmy to jako piękną przenośnię… Ale uściślając: Największy wpływ na nasze decyzje miało zniesienia wiz do Włoch dla Polaków. Rzeczywiście, początki były spektakularne. Listy rezerwowe, telefony od przyjaciół z prośbą o załatwienie miejsca… Żadnych reklamacji. Listy prawdziwe, ze znaczkiem pocztowym, z podziękowaniem za wakacje życia. Tak zaczynaliśmy.
Dziś jest odwrotnie – największe zwyżki notujecie na kierunkach egzotycznych zarezerwowanych kiedyś dla najbogatszych. Zjednoczone Emiraty Arabskie, Wyspy Zielonego Przylądka, Kuba, Dominikana i Zanzibar. Zimą coraz chętniej wybieramy wycieczki objazdowe do Indii, Chin, RPA, Malezji i na Madagaskar. Co mówią statystyki o polskim turyście?
Wyjazdy zagraniczne są coraz bardziej dostępne dla Polaków. Jeszcze 20 lat temu marzeniem był jeden zagraniczny wyjazd w roku, teraz sporo naszych klientów wyjeżdża nawet trzy razy: na tradycyjne letnie wakacje, zimą na egzotykę i narty. Gdybyśmy mieli zachodnie zarobki, to pewnie Polacy wyjeżdżaliby jeszcze częściej. Rośnie też standard wybieranych hoteli. Są oczywiście klienci, którzy szukają najtańszych wyjazdów, ale coraz więcej preferuje 4- i 5-gwiazdkowe hotele.
Jesteśmy coraz bogatsi czy też oferty biur podróży są coraz przystępniejsze?