Rz: Legnicka scena była świadkiem wielu inscenizacji szekspirowskich w pana reżyserii, tym razem zobaczymy „Makbeta” Lecha Raczaka. Czego możemy się spodziewać?
Jacek Głomb: Przede wszystkim zaskoczenia, które było i moim osobistym udziałem. Okazało się bowiem, że w ogromnym i wieloletnim dorobku Lecha Raczaka nie było dotąd ani jednego Szekspira! Cieszy mnie, że ten swoisty debiut odbędzie się na naszej legnickiej scenie, dla której będzie to już ósma realizacja tego twórcy. On sam mówi, że najwyraźniej i dla niego przyszedł czas, by zmierzyć się z najwybitniejszym dramaturgiem wszech czasów, gdyż lubi nieoczywiste teksty, po lekturze których są kłopoty z ich interpretacją.
Czym nas zaskoczy?
„Makbet” to wstrząsająca opowieść o upadku moralnym, niepohamowanej żądzy władzy i zbrodni, za którą czeka nieunikniona kara. To dramat niezwykle silnie nasycony emocjami. Ewidentne są w nim te złe. Warto zatem poszukać dla nich motywacji i kontrapunktu. Także dlatego, że nawet dobre intencje mogą rodzić zło. To przecież w tej tragedii padają pełne dramatyzmu słowa, które brzmią jak ostrzeżenie: „Krwawa nauczka, którą chcemy dać światu, obraca się przeciw nam samym, a puchar, w który wlaliśmy truciznę, bezstronna sprawiedliwość właśnie nam do ust przytyka”.
„Makbet” zawsze rezonuje z polityką.