Tomasz Machaj, kierownik ośrodka Góry Czterech Wiatrów w Mrągowie wreszcie odetchnął. Zima przyszła i można zaprosić narciarzy. Góra Czterech Wiatrów to jeden z najstarszych ośrodków zjazdowych na Warmii i Mazurach.
Jeszcze 15 lat temu było ich trzy – obok Mrągowa stoki narciarskie były też na Pięknej Górze w Gołdapi i Krzyżowej Górze w Lidzbarku Warmińskim (już nie istnieje). Dziś oferta jest o wiele bogatsza. W północno-wschodniej Polsce (Warmia, Mazury, Podlasie i Kaszuby) pracuje 14 ośrodków narciarskich. Najmłodszy z nich – Kurza Góra – otworzył się w minionym roku pod Kurzętnikiem w powiecie iławskim. Najdłuższa trasa liczy tam 750 metrów.
Ośrodek został wyposażony w pełni automatyczny system naśnieżania. Podobne znajdują się na największych stacjach narciarskich w Polsce (m.in. Kotelnica Białczańska czy Beskid Sport Arena), a także za granicą (Czechy, Słowacja, a nawet Chiny).
– Sprzęt jest coraz lepszy, ośrodki nowocześniejsze. Warszawiacy chętnie do nas przyjeżdżają, bo to dwa razy bliżej niż w góry i droga już coraz lepsza. A do tego można skorzystać z wielu innych atrakcji regionu czy odwiedzić swój letni dom nad jeziorem. Tylko zima z roku na rok coraz krótsza – przyznaje Tomasz Machaj.
Klimat bardzo miesza w narciarskim biznesie. Kierownik Góry Czterech Wiatrów wspomina ostatnią prawdziwą zimę, która w tej części Polski gościła na przełomie 2009 i 2010 r. Było mroźno, bardzo śnieżnie i słonecznie. Bajka.