Rządzący zawsze powtarzali, że Kompania Węglowa jest w gorszej sytuacji i to ją w pierwszej kolejności trzeba ratować. W KHW mówiono wtedy z przekąsem: „To tak, jakby dla topielca miało znaczenie, czy utonie na głębokości 200 metrów czy tylko 2 metrów”. Z pewnością rząd nie pozwoli na to, by KHW utonął na jakiejkolwiek głębokości. Byłby to dla rządzących zbyt duży cios wizerunkowy. Jednak upływ czasu spowodował, że ratowanie spółki jest teraz trudniejsze i bardziej kosztowne. Do informacji, że z końcem marca KHW straci płynność finansową, podchodzę z dużym niepokojem, ale i z pewnym dystansem. Wierzę, że budżet się nie domyka. Ale ileż mieliśmy takich sztywnych terminów jeszcze niedawno w Kompanii Węglowej? Za każdym razem pieniądze się znajdowały – głównie dzięki przedpłatom za węgiel od spółek energetycznych. Ostatecznie Kompania nie upadła, a dziś jej kopalnie działają pod nowym szyldem – Polskiej Grupy Górniczej (PGG).