Rz: W I kwartale 2017 r. ma dojść do połączenia Polskiej Grupy Górniczej z Katowickim Holdingiem Węglowym. Czy to dobry pomysł?
Mirosław Taras: Mogę tylko przyklasnąć. Poprzedni rząd, za którego kadencji byłem prezesem Kompanii Węglowej (na bazie KW utworzono PGG – red.), nie chciał realizować podobnego planu, którego autorem był kierowany przeze mnie zarząd. Wtedy naszym celem było zintegrowanie pod skrzydłami KW zarówno KHW, jak i lubelskiej Bogdanki. Bo tylko silne i samodzielne górnictwo jest przeciwwagą dla energetyki. Do tej pory to ona decydowała o poziomie cen węgla, korzystając ze wszystkich dobrodziejstw rynku kosztem górnictwa. Wydobycie musiało się dostosować do realiów. Jeśli sytuacja się pogarszała, to właśnie kopalnie się restrukturyzowały, a energetyka zmuszała nas do obniżania cen. W efekcie w ciągu ostatnich 20 lat zamknięto 26 zakładów i zwolniono ponad 250 tys. górników. Energetyka, korzystając na przymuszaniu kopalń do dostosowania się do jej potrzeb, tak naprawdę nigdy nie zrestrukturyzowała się na tak dużą skalę.
Czyli nie jest pan zwolennikiem późniejszego integrowania kopalń ze spółkami energetycznymi?
Potrafię zrozumieć powody, dla których część osób snuje takie wizje. Jednak samodzielnie górnictwo będzie pod presją konieczności większego wysiłku restrukturyzacyjnego. Jeśli dostanie czapkę w postaci energetyki, to przyjdzie pokusa lenistwa. W większym konglomeracie, gdzie kopalnie dostają pieniądze, istnieje obawa, że te nierentowne nie zostaną zlikwidowane.
Tylko że energetyczne spółki i tak dosypują do górniczego worka, robiąc np. przedpłaty. Są też udziałowcami PGG i wkrótce także włączanego do niej KHW. Czy ta układanka pozwoli na wzmocnienie sektora wydobywczego?