Sponsorzy słono płacą za kopalnie

Prawie 200 mln zł mogły już stracić PGE, Energa i PGNiG Termika na inwestycji w Polską Grupę Górniczą.

Publikacja: 11.10.2016 23:00

Należąca do PGG kopalnia Piast zatrudnia dziś ponad 4,6 tysiąca osób.

Należąca do PGG kopalnia Piast zatrudnia dziś ponad 4,6 tysiąca osób.

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz guzraf Rafał Guz

W połowie września górnicza spółka – powołana do życia w maju tego roku jako następczyni Kompanii Węglowej – była już 400 mln zł pod kreską. Dla energetycznych inwestorów, którzy za udziały PGG zapłacić mają po 500 mln zł (mają pakiety po 15,7 proc.), oznacza to udział w stracie spółki na poziomie około 63 mln zł (łącznie to ok. 200 mln zł). Ta kwota prawdopodobnie jest już nieco wyższa, a do końca roku może wzrosnąć nawet dwukrotnie.

Planowana strata

– Taki poziom był zakładany w biznesplanie – mówi nam osoba znająca sytuację PGG. Pytana o prognozy na koniec tego roku zapewnia, że ujemny wynik z czterech miesięcy nie zostanie podwojony. – Będzie się zawierał w widełkach między 400 a 800 mln zł – dodaje.

Gdyby jednak sięgnął maksymalnego wskazanego pułapu, to sponsorzy PGG musieliby się liczyć z udziałem w stracie na poziomie ponad 130 mln zł (bo od listopada każdy z nich będzie miał 16,6 proc. w górniczej spółce). Do tej pory tylko Energa przy wynikach półrocza wspominała o możliwych testach na utratę wartości z tytułu inwestycji. Ale we wrześniowym wywiadzie prezes spółki Dariusz Kaśków nie widział przesłanek do dokonania odpisów.

Tymczasem ze źródeł zbliżonych do PGG słychać o możliwym „urealnieniu” biznesplanu choć na razie oficjalne prace nas korektą jeszcze się nie rozpoczęły. Wynik operacyjny w okolicach zera plus na koniec 2017 r. nie jest podobno na razie zagrożony. W korekcie może chodzić m.in. o ceny węgla, które w europejskich portach sukcesywnie rosną, ale na razie nie poprawią jeszcze wyników naszych spółek górniczych ze względu na nadpodaż na naszym rynku.

Połączyć i przekazać

Wśród rozważanych pomysłów jest także przekazanie Sośnicy do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Ten najbardziej deficytowy zakład w ramach porozumienia ze związkami dostał ostatnią szansę. Zostanie w grupie, o ile do końca stycznia 2017 r. (po uzbrojeniu i uruchomieniu dwóch ścian wydobywczych) zacznie przynosić zyski.

– Pierwsze wyniki nie są jednak pozytywne dla Sośnicy ze względu na techniczne problemy z wydobyciem – słyszymy ze źródeł zbliżonych do PGG.

Spółka zapewnia jednak, że żadne ostateczne decyzje w sprawie tej kopalni jeszcze nie zapadły. Podobnie jak w przypadku zakładu Halemba – Wirek, będącego częścią kopalni zespolonej Ruda. Choć według doniesień medialnych czas Halemby też jest już policzony.

Na razie PGG przygotowuje się do przekazania dwóch szybów zakładu Pokój (mają fedrować tylko do końca roku), znajdującego się także w megakopalni Ruda. Rozmowy z SRK na ten temat są już zaawansowane. Przekazywanie majątku wraz z pracownikami chętnymi do odejścia nie byłoby możliwe, gdyby nie połączenie od lipca 11 zakładów oddziedziczonych po Kompanii w trzy megakopalnie. Obok Rudy są ROW oraz Piast – Ziemowit. Samodzielne pozostały zaś Sośnica i Bolesław Śmiały.

Do tej pory chęć skorzystania z osłon socjalnych (urlopów górniczych i jednorazowych odpraw) w PGG zgłosiło około 4,8 tys. osób z liczącej ok. 32 tys. załogi. Łącznie z JSW i KHW zgłosiło się prawie 9,4 tys. pracowników zainteresowanych odejściem. Może być jeszcze więcej, bo limit wydatków z budżetu na restrukturyzację sektora podniesiono z 3 do 7 mld zł. Skorzystać z osłon można tylko do 2018 r.

– Na razie restrukturyzacja branży ślimaczy się. Nadprodukcja rzędu kilkunastu milionów ton nie pozwala na odbicie cen mimo pozytywnych sygnałów ze świata – twierdzi Michał Bukowski, prezes think tanku WiseEurope.

Szacuje, że przy obecnych kosztach wydobycia czarnego paliwa jego ceny powinny oscylować wokół 300 zł za tonę, by PGG i inne spółki górnicze osiągnęły próg rentowności. Tymczasem cena węgla energetycznego – zgodnie z danymi Agencji Rozwoju Przemysłu za lipiec – była o ponad 100 zł za tonę niższa. – Nic dziwnego, że kopalnie przepalają przelewane na konto pieniądze, zwłaszcza że od razu drastycznie nie zmniejszyły zatrudnienia i wielkości produkcji – zauważa Bukowski. Sytuację może zmienić wspomniane 7 mld zł, które – jak ocenia – wystarczy na zmniejszenie zatrudnienia w górnictwie o ok. 40-50 tys. osób.

Walka o układ

W PGG gra toczy się także o interesy tych, którzy pozostaną w spółce. Do końca przyszłego roku ma tam powstać nowy układ zbiorowy, by ujednolicić szereg porozumień odziedziczonych po poszczególnych zakładach. Na razie odbyły się trzy spotkania. Propozycje rozwiązań przedstawił zarząd i strona społeczna. Głównym założeniem jest uproszczenie struktury wynagrodzenia. Sprowadza się to do tego, by włączyć blisko 30 dodatków do pensji. Pojawi się także element motywacyjny, zależny od wyników. Spór toczy się o to, jakie będą proporcje między częścią stałą a premią. Na razie – ja wynika z naszych informacji – pojawiła się propozycja, by 80 proc. włączyć do wynagrodzenia.

– Stworzenie nowego układu zbiorowego to konieczność. Problem jednak polega na tym, że zazwyczaj jego tworzenie polega nie na urealnieniu, tylko na równaniu do najlepszych – zauważa Jerzy Markowski, prezes Silesian Coal i były wiceminister gospodarki. Działania restrukturyzacyjne podejmowane przez śląskie kopalnie także i on ocenia jako niewystarczające. – Pieniądze „gubią się” w kopalniach i są wydawane na zbędne inwestycje. Większy pożytek przyniosłoby połączenie zakładów PGG z kopalniami Katowickiego Holdingu Węglowego, które od lat wzajemnie odbierają sobie rynek – radzi Markowski. Jego zdaniem dołożenie 700 mln zł przez Eneę, Węglokoks i TF Silesia nie zasypie problemów tej spółki.

– Jeśli połączymy dwa podmioty z problemami, to nie pojawi się tam efekt synergii – oponuje Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. On widzi kopalnie w strukturach spółek energetycznych, bo tylko wtedy inwestorzy będą zainteresowani realną restrukturyzacją i redukcją kosztów, także wynikającą z likwidacji trwale nierentownych zakładów.

– Należy pamiętać jednak o tym, że droga do uzdrowienia polskiego górnictwa jest dość daleka. Strat nie da się wyeliminować z dnia na dzień, zwłaszcza że tempo restrukturyzacji jest mniejsze niż latach 90., kiedy zlikwidowano 23 kopalnie a z górnictwa odeszło 100 tys. osób. Ale trochę lepiej jest ze zrozumieniem konieczności takich działań zarówno ze strony rządu, jak i ze strony społecznej – uważa Steinhoff.

W połowie września górnicza spółka – powołana do życia w maju tego roku jako następczyni Kompanii Węglowej – była już 400 mln zł pod kreską. Dla energetycznych inwestorów, którzy za udziały PGG zapłacić mają po 500 mln zł (mają pakiety po 15,7 proc.), oznacza to udział w stracie spółki na poziomie około 63 mln zł (łącznie to ok. 200 mln zł). Ta kwota prawdopodobnie jest już nieco wyższa, a do końca roku może wzrosnąć nawet dwukrotnie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej