W Gdańsku, Sopocie czy Gdyni trwają debaty z mieszkańcami na temat reklam w miastach. Te ustalenia urzędnicy chcą przenieść do uchwał krajobrazowych, które będą regulowały zasady wieszania czy stawiania szyldów i billboardów.
Miejskie strefy
Urzędnicy z Gdańska już przygotowali wstępny projekt uchwały po konsultacjach z ekspertami, architektami, naukowcami z ASP, Uniwersytetu Gdańskiego i Politechniki Gdańskiej oraz przedsiębiorcami. Główne założenie projektu jest jasne: mniej reklam, a ich rozmieszczenie bardziej uporządkowane.
– Podzieliliśmy miasto na strefy. Na Głównym i Starym Mieście w obszarze historycznym reklamy byłyby zabronione poza słupami – wyjaśnia Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska. W strefie centralnego pasma usługowego (Grunwaldzka, Aleja Zwycięstwa) mogłyby się pojawić reklamy do 9 mkw. Na pozostałym terenie (z wyłączeniem terenów zielonych) do 18 mkw, a na drogach wjazdowych do miasta nawet do 48 mkw. Reklamy można by było wieszać także na budynkach, ale jedynie na ścianach szczytowych, gdzie nie ma okien, a na ścianach bez okien nie mogłyby zajmować więcej niż 30 proc. powierzchni.
Urzędnicy godzą się na siatki reklamowe nakładane na budynki w czasie prac budowlanych, ale one nie mogłyby wisieć dłużej niż rok. Poza tym ich wielkość miałaby być regulowana. Miastu zależy też, by tablice kierunkowe, które prowadzą do firm, miały jednakową wielkość, chcą też, by szyldy były bardziej estetyczne, dopasowana do szerokości witryn, czy gzymsów. W projekcie uchwały zapisano, że firmy, które nie dostosują reklam do obowiązujących przepisów, będą karane finansowo. W tej chwili trwają jeszcze spotkania z mieszkańcami i przedsiębiorcami.
– Pod koniec czerwca chcemy zaprezentować podsumowujący projekt, który wkrótce potem trafi do rady miasta. Ta mogłaby się nim zająć w sierpniu – mówi prezydent Grzelak.