Poznańskie centrum jest jednym z najbardziej zakorkowanych wśród polskich metropolii – wynika z raportu portalu Korkowo.pl „Wiosenne prędkości w centrach miast”, przedstawionego pod koniec kwietnia.
Okazuje się, że średnia prędkość przejazdu samochodem w ścisłym centrum (obszar o promieniu 2 km) wynosiła w popołudniowym szczycie 25 km na godzinę. Podobnie ślamazarnie samochody poruszały się tylko w Krakowie oraz we Wrocławiu. Dla porównaniu, w tym czasie w Katowicach można jechać z prędkością 39 km/h, w Gdańsku – 34 km/h.
Także w ostatnim rankingu Deloitte „Jak długo stoimy w korkach” Poznań wypada dość słabo i – niestety – gorzej niż rok wcześniej. Średnie opóźnienie na poznańskich ulicach wynosiło w 2015 r. 8 godzin i 9 minut miesięcznie (w 2014 r. – 6 godzin i 54 minuty). Statystyczny kierowca straci na tym (bo w tym czasie nie zarabia), 13 zł dziennie, 282 zł miesięcznie i 3350 zł rocznie. Łącznie straty wszystkich kierowców w Poznaniu sięgnęły 524 mln zł w 2015 r. W porównaniu z 2014 r. to aż o 22 proc. więcej, podczas gdy w poprzednich latach ta kwota sukcesywnie malała.
– Największym problem Poznania wydają się przeciągające się inwestycje drogowe, które nie likwidują tzw. wąskich gardeł – komentuje Rafał Antczak z Deloitte, współautor raportu. – Może w tym mieście nie jest tak źle jak w Warszawie czy Wrocławiu, ale też nie widać w systemie zarządzania ruchem zastosowania szczególnie spektakularnych rozwiązań – dodaje Antczak. W Katowicach, gdzie ruch samochodowy odbywa się najbardziej płynnie, średnie korkowe opóźnienia wynoszą 4 godziny 57 minut, podobnie jest w Gdańsku – 5 godzin.
Co na to władze miasta? – Będziemy wprowadzać politykę zrównoważonego transportu – mówi Tadeusz Nawalaniec, zastępca dyrektora ds. inżynierii ruchu w poznańskim Zarządzie Dróg Miejskich. W skrócie mówiąc, taka polityka polega na działaniach, które mają doprowadzić do zrównoważenia ruchu samochodowego z ruchem pieszym, rowerowym oraz zbiorowym.