Najpierw Paweł Tarnowski w czerwcu został mistrzem Europy w windsurfingowej klasie RS:X. Trzeba dodać, że to klasa olimpijska. Wicemistrzostwo z kolei wywalczyła Małgorzata Białecka, a czwarte miejsce Maja Dziarnowska. Nuda. Znacznie ciekawiej, bo z 11. miejscem, wrócił Przemek Miarczyński. No, ale on to nudził już od wielu lat. Kartoteka jest wręcz fatalna: mistrz świata, pięciokrotny wicemistrz świata, trzykrotny mistrz Europy, wicemistrz Europy, no i olimpijski brąz z Londynu.
W lipcu z kolei z brązem z Mistrzostw Europy w kitesurfingu w kategorii race wrócił Błażej Ożóg. Jak pozostała ekipa – także zawodnik SKŻ. W 2013 roku był piąty, a rok temu czwarty. Jeżeli utrzyma tempo, wygląda na to, że za dwa lata zostanie mistrzem świata. Totalna nuda.
Tuż obok SKŻ, po sąsiedzku, znajduje się UKS Navigo, centrum polskiego katamaraningu. Tam też robi się nieciekawie. I to jak! Bo choć już i tak dominacja w takim sporcie jak żeglarstwo deskowe dla laików kojarzących Bałtyk z zimnym morzem wydaje się trochę abstrakcyjna, to jak wyjaśnić ściganie się na małych katamaranach? Przecież to sport pasujący do Australii czy Nowej Zelandii.
Jacek Noetzel, twórca klubu, na początku czerwca wrócił z tytułem wicemistrza Europy w jednoosobowej A-klasie, a jego trzech kolegów klubowych zajęło miejsca w pierwszej dwunastce. Trzeba dodać, że Noetzel ma już na koncie tytuł wicemistrza Europy w 2013 roku, a w 2014 zdobył brąz. A na tym jego ambicja się nie kończy.
Celem Noetzla nie jest zdobywanie kolejnych tytułów, ale wyszkolenie nowej kadry w katamaranach. Właśnie tworzy system szkolenia i szuka kandydatów w całej Polsce – zapraszając do Sopotu. Marzą mu się załogi nowej olimpijskiej klasy Nacra, która – co jest nowością – jest wyłącznie mikstem, czyli duetem męsko-żeńskim. Kandydaci już są.