Pościg za Kopernikiem

Michał Kwiatkowski, jedyny polski zawodowy mistrz świata w kolarstwie, aktywnie wspiera szkolenie swoich następców w rodzinnym Toruniu.

Publikacja: 27.04.2016 17:46

Pościg za Kopernikiem

Foto: AFP

Od tego roku 25-letni zawodnik, pierwszy i jedyny polski zawodowy mistrz świata, jeździ w brytyjskim zespole Team Sky. Na razie aklimatyzuje się w nowym otoczeniu, przyzwyczaja do innych metod treningowych, odmiennej taktyki. Mimo tych zmian nieźle zaczął rok. Dwa razy był drugi na Majorce, wygrał jeden z wiosennych klasyków z cyklu World Tour – E3 Herelbeke. Na finiszu pokonał wtedy aktualnego mistrza świata Petera Sagana. Nie poszło mu dobrze w jego ulubionych wyścigach Amstel Gold Race i Liege-Bastogne-Liege, ale temperatura była bliska zera, a za deszczem i śniegiem na trasie Kwiatkowski nie przepada. W tym tygodniu startuje w wieloetapowym wyścigu odbywającym się w Szwajcarii Tour de Romandie i kończy pierwszą część sezonu. Jak zwykle wróci wtedy do Torunia, gdzie mieszka od czasów gimnazjum, wokół którego najchętniej trenował i gdzie wraz ze wzrastającą pozycją w świecie sportu próbuje zaszczepić jego mieszkańcom miłość do kolarstwa.

Wyścig z mistrzem świata

W niedzielę, 8 maja, u stóp toruńskiej Starówki na Bulwarze Filadelfijskim odbędzie się drugi raz w historii Velo Toruń. Do końca kwietnia do udziału w zawodach zgłosiło się ponad 1000 osób z całej Polski. Ubiegłoroczny rekordowy wynik 1,3 tysiąca uczestników jest zagrożony.

Na starcie z setkami amatorów stanie ponownie jeden z najlepszych kolarzy zawodowych na świecie, choć w tym roku bez tęczowej koszulki. Kwiatkowski do udziału namówił także kolegę z drużyny Sky Michała Gołasia. Oczekiwani są zawodnicy polskich drużyn CCC Sprandi Polkowice i Active Verva Jet. W imprezie nie może tym razem pojechać Łukasz Wiśniowski z Etixx, bo w tym czasie debiutuje w Giro d’Italia. – Najważniejsi są jednak amatorzy. Dla nich robimy ten wyścig, ponownie pod hasłem „bądź zawodowcem przez jeden dzień”. Zawodowcy są tylko tłem, mają zachęcić zwykłego kolarza, rodziny z dziećmi do uprawiania sportu – tłumaczy dyrektor Velo Toruń Grzegorz Golonko.

Na pomysł zorganizowania wyścigu Kwiatkowski wpadł wspólnie z kolegą z byłej drużyny Etixx Quick-Step (wcześniej Omega Pharma), w której jeździł przez trzy lata, Marka Cavendisha. Brytyjczyk podjął się w 2015 roku podobnej inicjatywy i własnym nazwiskiem firmuje Rise Above Sportive. W tym wyścigu odbywającym się na szosach Walii, w pobliżu Chester, podobnie jak w Velo Toruń startują amatorzy w zależności od możliwości fizycznych na trzech dystansach. Cavendish również jeździ z nimi, daje przykład i promuje jednocześnie kolarstwo. W ubiegłym roku wyróżniono te zawody tytułem najlepszej imprezy dla amatorów w Wielkiej Brytanii. W Polsce nie przyznaje się takich nagród, ale zainteresowanie tegoroczną edycją toruńskiego wyścigu, rosnące wsparcie ze strony miasta, świadczy o tym, że zawody się przyjęły i mają szanse na trwałe wpisać się w kolarski kalendarz amatorów.

Akademia dla następców

Ale inicjatywą jeszcze bardziej angażującą kolarza Sky i nieograniczającą się do jednego wydarzenia, jest powstała z jego inicjatywy Akademia Kolarska Michała Kwiatkowskiego Copernicus. Działa jako Uczniowski Klub Sportowy od 2013 roku. Trenuje w niej około setki dzieci. Więcej przyjąć nie może, choć chętni by się znaleźli, bo nie ma na to warunków. – Nie chcemy też za bardzo się rozrastać, bo zależy nam na tym, żeby stworzyć produkt najwyższej jakości – mówił Kwiatkowski, tworząc ten klub.

Do pracy w akademii zatrudnił trenerów, którzy szkolili go w różnych kategoriach wiekowych, doprowadzając do pierwszych sukcesów – mistrzostwa Europy juniorów, wicemistrzostwa świata, złotych medali mistrzostw Polski, wygranych w młodzieżowym Wyścigu Pokoju, pierwszego miejsca w światowym rankingu juniorów. Jego następców szkolą: Sławomir Baliński, Andrzej Kiejnowski, Marcin Mientki i Tomasz Owsian. – Powielam te same wzory, w akademii pracuje kilku trenerów, którzy mnie prowadzili. Nie wyobrażam sobie, żeby można było dojść do sukcesów w kolarstwie inną drogą niż ta, którą ja wybrałem – wyjaśnia model pracy w akademii jej twórca.

Podobnie jak w przypadku wyścigu Velo Toruń ideę zaczerpnął od innych zawodowych kolarzy, ale poszedł znacznie dalej. Własną grupę stworzył kilka lat temu Hiszpan Alberto Contador, zwycięzca trzech wielkich tourów. Podobnie uczynił Słowak Peter Sagan, aktualny mistrz świata. – Contador i Sagan stworzyli zespoły, w których są młodzi kolarze, ale będący w wieku zbliżających ich do zawodowego kolarstwa. Michał wziął się nawet za szkolenie dzieci. To ewenement wymagający więcej pracy, cierpliwości, wytrwałości – tłumaczy jeden ze szkoleniowców Copernicusa Marcin Mientki.

W szkółce trenują dzieci od trzeciej klasy podstawowej do chłopców z klasy maturalnej. Uczą się tam, gdzie ich idol – w budynku Szkoły Mistrzostwa Sportowego, ale w dużo lepszych warunkach. Kwiatkowski, znając dobrze szkołę, wiedział, że wymaga remontu. Z własnej kieszeni wyjął pieniądze na jej modernizację. Sfinansował również odnowienie internatu. – Akademii pomagają sponsorzy, a także miasto, ale są sytuacje, które wymagają szybkich decyzji i… pieniędzy. Remont, zakup busa, samochodu. Wtedy zawsze z pomocą przyjdzie Michał – mówi Mientki.

Kwiatkowski, kiedy ma tylko przerwę w treningach i startach, wraca do Torunia i pierwsze kroki kieruje właśnie do akademii. – Zawsze pojedzie z chłopakami na trening, coś im podpowie, wytłumaczy. Nie stwarza dystansu, jest dla tych chłopców partnerem, choć oni traktują go jak idola – opowiada Mientki.

Pierwsze efekty działania Copernicusa można już poznać, śledząc wyniki grup młodzieżowych. Akademia dochowała się już młodzieżowych mistrzów Polski, wicemistrza świata i Europy juniorów na torze. W ubiegłym roku kolarze z grupy Kwiatkowskiego zdobyli 41 medali na różnych imprezach rangi mistrzowskiej. Główny cel szkoleniowy został już spełniony, choć po cichu każdy trener akademii myśli o tym, żeby wychować następcę mistrza świata z Ponferrady.

W Piernikowej Alei Gwiazd

Na każdym kroku Kwiatkowski podkreśla, że Velo Toruń i akademia są wyrazem podziękowania dla miasta, któremu tyle zawdzięcza. To przywiązanie nie ogranicza się tylko do kolarskich inicjatyw. Gdy redaktorzy sportowego lifestylowego magazyn „Champions and More” poprosili Kwiatkowskiego o ekskluzywną sesję zdjęciową przed ubiegłorocznym Tour de France, zaproponowali mu Hiszpanię albo Kraków, on wręcz nalegał, żeby odbyła się ona w zakamarkach toruńskiej Starówki.

Bo w tym mieście spotkał pierwszych wybitnych trenerów, tu chodził do szkoły sportowej, tu mieszka. Bez szkoleniowców, bez placówki umożliwiającej mu równoczesną naukę w połączeniu z ciężkimi treningami nic by w kolarstwie nie osiągnął. Pierwszy klub z rodzinnego miasta Warta Działyń też miał związki z Toruniem, bo był filią Pacyfic Toruń, uważanego za najlepiej szkolącego młodzież w Polsce.

Kolarz najbogatszej zawodowej grupy kolarskiej, coraz bardziej rozpoznawalny na świecie, znacznie różni się w tym podejściu do innych wybitnych polskich sportowców. Agnieszka Radwańska, bardziej z winy skłóconego z miejskimi władzami ojca, nie założyła szkółki tenisowej w Krakowie, a w ubiegłym roku wyprowadziła się do Warszawy. Robert Lewandowski stawia na biznes, promocję żony-dietetyczki, choć nie można mu odmówić, że nie pomaga młodzieżowym grupom Partyzanta Leszno, Varsovii czy Znicza Pruszków, ale nie na taką skalę i z długofalowym prospołecznym planem, jak to robi Kwiatkowski w Toruniu.

W mieście dostrzegają działania kolarza. – My, torunianie znamy go dobrze. To przecież związany z Toruniem wychowanek Toruńskiego Klubu Kolarskiego Pacyfic. Od lat śledziliśmy jego sukcesy, od żaka do kariery zawodowej. Jesteśmy naprawdę dumni z naszego mistrza. Daliśmy temu wyraz honorując go najwyższym odznaczeniem nadawanym przez prezydenta miasta Torunia – medalem Thorunium oraz „katarzynką” w Piernikowej Alei Gwiazd – mówi „Rz” prezydent Torunia Michał Zaleski.

Przed miesiącem, po zwycięstwie w znanym klasyku E3 Harelbeke, a przed startem do kolejnego wyścigu – Tour de Flandres – do Kwiatkowskiego podszedł dziennikarz belgijskiej stacji telewizyjnej. „Michał, jeśli dziś wygrasz, będziesz większy od Kopernika” – powiedział do niego. Kwiatkowski Tour des Flandres w tym roku nie ukończył. Pozycja najsłynniejszego torunianina jest niezagrożona. Na razie.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, o.kwiatkowski@rp.pl

Od tego roku 25-letni zawodnik, pierwszy i jedyny polski zawodowy mistrz świata, jeździ w brytyjskim zespole Team Sky. Na razie aklimatyzuje się w nowym otoczeniu, przyzwyczaja do innych metod treningowych, odmiennej taktyki. Mimo tych zmian nieźle zaczął rok. Dwa razy był drugi na Majorce, wygrał jeden z wiosennych klasyków z cyklu World Tour – E3 Herelbeke. Na finiszu pokonał wtedy aktualnego mistrza świata Petera Sagana. Nie poszło mu dobrze w jego ulubionych wyścigach Amstel Gold Race i Liege-Bastogne-Liege, ale temperatura była bliska zera, a za deszczem i śniegiem na trasie Kwiatkowski nie przepada. W tym tygodniu startuje w wieloetapowym wyścigu odbywającym się w Szwajcarii Tour de Romandie i kończy pierwszą część sezonu. Jak zwykle wróci wtedy do Torunia, gdzie mieszka od czasów gimnazjum, wokół którego najchętniej trenował i gdzie wraz ze wzrastającą pozycją w świecie sportu próbuje zaszczepić jego mieszkańcom miłość do kolarstwa.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej