Korty pod specjalnym nadzorem

Niegdyś na sopockich kortach bywali najważniejsi biznesmeni i politycy. Dzisiaj częściej prokurator i policja.

Publikacja: 11.04.2016 16:00

Korty pod specjalnym nadzorem

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

W tenisowym świecie niemałe zamieszanie. Prezydent Sopotu po blisko 60 latach wyrzucił z kortów Sopocki Klub Tenisowy (SKT).

– Wiele osób pyta mnie teraz, czy nie za późno interweniowałem. Mogłem to zrobić kilka lat temu, ale nie miałem dowodów – mówi Jacek Karnowski.

SKT, jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce, zarządzał kortami nieprzerwanie od 1957 r. Bywali tutaj czołowi biznesmeni, politycy, artyści i celebryci, pielgrzymujący m.in. na coroczny turniej Prokom Open. Położony blisko plaży i Grand Hotelu największy i najładniejszy obiekt tenisowy w Polsce tętnił życiem towarzyskim, goszcząc dziesiątki pomniejszych imprez i zamożnych graczy. Dzisiaj zostały głównie wspomnienia.

Lista zarzutów miasta wobec klubu jest ogromna: długi, narastające zaległości, sprawy karne członków zarządu oraz próby uwłaszczenia się na majątku. To tylko te najważniejsze. – W ostatniej chwili weszliśmy do tego klubu, korty upadały, a za chwilę część z nich w ogóle przestałaby istnieć – twierdzi Karnowski.

Dlatego prezydent Sopotu zdecydował się wyrzucić klub z kortów. Najpierw w październiku ub. r. sąd na jego wniosek zawiesił zarząd klubu i kierowanie nim w charakterze przedstawiciela sądu powierzył Wiesławowi Pedryczowi. Ten od razu przystąpił do kontroli.

– W pierwszej fazie po cichu wierzyłem, że klub da się uratować, że zarząd można zmienić, zwołać walne. Ale to, co znalazłem w dokumentach, upewniło mnie, że tego nie da się zrobić – mówi Pedrycz.

Prezydent miasta skierował więc do sądu wniosek o likwidację SKT, a w lutym ostatecznie usunął klub z kortów.

– Sąd podjął decyzję na podstawie nieprawdziwych informacji. Nasze długi zawyżono i nie uwzględniono majątku klubu wycenionego przez biegłego na blisko 25 mln zł – odpiera zarzuty prezydenta Waldemar B., wiceprezes SKT.

– Prawdziwy powód to grunty. Od lat widzimy zakusy deweloperów na korty, parę lat temu prezydent chodził z nimi i robili przymiarki. To są bardzo drogie i atrakcyjne tereny, które powinny być własnością stowarzyszenia na mocy wyroku Sądu Najwyższego. To mają być nasze, sopockie korty; nie mogą to być grunty „gminy” w dyspozycji jednej osoby, która ma decydować o losach ponad 100-letniego stowarzyszenia i jego członków – dodaje Lech Konopacki, członek zarządu SKT.

– Słyszałem, że na Hipodromie też powstają budynki mieszkalne, a tymczasem Hipodrom ma się dobrze. I Łysa Góra także – ripostuje ironicznie Karnowski.

Konflikt się zaostrza. Wiesław Pedrycz, jeszcze jako przedstawiciel sądowy, skierował do prokuratury okręgowej zawiadomienie przeciw zarządowi SKT w sprawie wyrządzenia szkody majątkowej w klubie. Z kolei zarząd SKT zarzucił mu działanie na szkodę klubu w czasie, gdy nim kierował. Prokuratura podjęła obydwa śledztwa.

Tymczasem od miesiąca obiekt ma nowego gospodarza – niedawno powołane stowarzyszenie Sopot Tenis Klub. Klubu pilnują ochroniarze.

więcej >R8

W tenisowym świecie niemałe zamieszanie. Prezydent Sopotu po blisko 60 latach wyrzucił z kortów Sopocki Klub Tenisowy (SKT).

– Wiele osób pyta mnie teraz, czy nie za późno interweniowałem. Mogłem to zrobić kilka lat temu, ale nie miałem dowodów – mówi Jacek Karnowski.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej