Karol Marks, ale i Moby Dick

Krzysztof M. Bednarski, jeden z najlepszych rzeźbiarzy, prezentuje 200 prac.

Publikacja: 21.11.2018 10:00

Nieco zmieniona pomnikowa głowa  ideologa socjalizmu, autora „Kapitału”

Nieco zmieniona pomnikowa głowa ideologa socjalizmu, autora „Kapitału”

Foto: materiały prasowe

Na wystawie w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK tematy, od których wychodzi artysta, są właściwie dwa. Bednarski rozprawia się z figurą polityczną, która przez dekady była znakiem komunizmu, a potem jego upadku, czyli Karolem Marksem. Zajmuje się też mitem literackim „Moby Dicka” Hermana Melville’a. Najbardziej rozpoznawalny motyw w jego sztuce – rzeźba „Victoria-Victoria” (dłoń uniesiona w znaku zwycięstwa, lecz o przyciętych palcach) została przywołana, ale migawkowo, więc nie ona przyciąga tu uwagę.

Sztuka bywa obsesją, ale to zdumiewające, że artysta, krążąc wokół dwóch tematów, nie powtarza się. W przypadku Marksa wydaje się to trudne do uwierzenia, jeśli nie wręcz niemożliwe. Bednarski wychodzi przecież od pomnikowej głowy urodzonego przed 200 laty ideologa socjalizmu, autora „Kapitału” i współtwórcy I Międzynarodówki. Sięgając po ten ikoniczny rzeźbiarski portret, przetwarza go na różne sposoby, pokazując go pojedynczo lub multiplikując. Tworzy z niego totemiczne figury, maski, nowe rzeźby i gadżety. To Marks dawno zrzucony z piedestału, który utracił grozę i stał się obiektem eksperymentów z formą.

Podobnie postępuje z „Moby Dickiem”, choć w tym wypadku sprawa jest o tyle prostsza, że mimo literackich inspiracji forma tej rzeźby od początku była abstrakcyjna, łatwiejsza do dekompozycji i nowych rekonstrukcji.

Achille Bonito Oliva, włoski kurator wystawy, zauważa, że artysta w swych rzeźbach przechodzi od nieruchomości i statyczności do form dynamicznych. Grając z przestrzenią oraz pełnymi i pustymi obiektami raz masywnymi, raz przypominającymi pustą skorupę, a jeszcze kiedy indziej ażurowymi lub upodobniającymi się do dzieł konstruktywistów. Ten dynamizm uwalnia jego sztukę od pewności i przewidywalności, wprowadzając ją „w żyzną przestrzeń wątpliwości i niepewności”.

Dodać warto, że w twórczości Bednarskiego przewijają się i inne wątki. Na początku związany był z kręgiem Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego, dla którego tworzył plakaty. Od lat mieszka i pracuje w Rzymie i w Warszawie. Jest twórcą pomników poświęconych m.in. Krzysztofowi Kieślowskiemu, Federico Felliniemu, Wojciechowi Fangorowi, a także autorem różnorodnych obiektów, instalacji i akcji.

Przygoda Bednarskiego z Karolem Marksem zaczęła się przed 40 laty. W 1978 roku po raz pierwszy zrealizował „Portret totalny Karola Marksa” jako pracę dyplomową w warszawskiej ASPw pracowni prof. Jerzego Jarnuszkiewicza. Było to wtedy dzieło jawnie ironiczne i obrazoburcze wobec ojca marksizmu. Jego portret był wypadkową „uśrednienia” wizerunku Marksa na podstawie zebranej dokumentacji licznych pomników stojących w NRD, ZSRR i Polsce.

Od tamtej pory dzieło Bednarskiego przeszło dziesiątki metamorfoz. Doczekało się realizacji w gipsie, plastiku, marmurze, brązie. Zmieniało kolory i  rekwizyty. Rzadko tę rzeźbę podpierają tomy „Kapitału”. W najbardziej ikonicznym wydaniu w głowę Marksa – znak totalitaryzmu, zagrożeń i nieszczęść płynących z ideologicznych utopii, mających uszczęśliwić ludzkość – wbija się pięcioramienna gwiazda.

Moby Dick towarzyszy artyście od blisko lat 30. Inspiracją była łódź znaleziona na nadbrzeżu Wisły w Warszawie. Monumentalizm, a zarazem minimalistyczna forma podsunęła mu literackie skojarzenie z amerykańską powieścią „Moby Dick” Hermana Melville’a o pogoni kapitana Ahaba za białym wielorybem. W wersji literackiej to uniwersalna metafora ludzkiego losu. Podobną funkcję pełni w sztuce Bednarskiego.

W instalacjach i rzeźbach Moby Dick raz jest pociętą na elementy łodzią, a kiedy indziej scalaną na nowo konstrukcją. W wersji dużej pozwala widzowi wejść do wnętrza i poczuć się jak Jonasz w brzuchu wieloryba. W mniejszych wariantach zdarza się jej upodabniać m.in. do rzeźb Brancusiego o  wypolerowanych, zamkniętych powierzchniach lub archetypicznych masek, w czym można się doszukiwać reminiscencji podróży artysty do Afryki w latach 80.

Rozgrywka Marks kontra Moby Dick nie ma finału. Nie może go mieć, bo jest jak rewers i awers życia współczesnego człowieka, szukającego odpowiedzi na egzystencjalne pytania, jak i te niesione przez geopolityczne usytuowanie.

Na wystawie w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK tematy, od których wychodzi artysta, są właściwie dwa. Bednarski rozprawia się z figurą polityczną, która przez dekady była znakiem komunizmu, a potem jego upadku, czyli Karolem Marksem. Zajmuje się też mitem literackim „Moby Dicka” Hermana Melville’a. Najbardziej rozpoznawalny motyw w jego sztuce – rzeźba „Victoria-Victoria” (dłoń uniesiona w znaku zwycięstwa, lecz o przyciętych palcach) została przywołana, ale migawkowo, więc nie ona przyciąga tu uwagę.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej