Pochwała lenistwa

Odwieczny dylemat władzy, właściwy również samorządom – lepszy przywódca pracowity czy leniwy. Na pierwszy rzut oka rozstrzygnięcie wydaje się oczywiste, lecz przykłady, choćby te z peerelowskiej historii, ale nie tylko, tej niby-oczywistości przeczą.

Publikacja: 19.11.2018 04:00

Pochwała lenistwa

Foto: materiały prasowe

Edward Gierek był człowiekiem leniwym. Z reguły opuszczał swój gabinet w ponurym gmaszysku Domu Partii już o godzinie 15 i kazał się wieźć do rządowej willi w Klarysewie, która zastępowała mu jego śląski dom. Tam zrzucał jeden ze swoich słynnych i tak w socjalizmie niecodziennych kolorowych krawatów, a później elegancki garnitur, też wówczas niecodzienny, zamieniał na wygodne spodnie od dresu i wzuwał domowe kapcie. Po zjedzeniu obiadu rozkładał się na kanapie, włączał telewizor i oddawał się błogiemu lenistwu. A i w godzinach pracy nie eksploatował się nadmiernie. Dość powiedzieć, że materiały przygotowywane dla I sekretarza KC PZPR na posiedzenia Biura Politycznego nie miały prawa przekraczać jednej kartki papieru maszynowego.

Co innego Wojciech Jaruzelski. W aparacie partyjnym krążyły opowieści, nie całkiem nieprawdziwe, że generał spędza w swoim gabinecie całe dnie i znaczną część nocy, a zmieniają się tylko sekretarki i adiutanci. Z równym upodobaniem oddawał się pracy towarzysz „Wiesław”, czyli Władysław Gomułka. Z tym tylko, że Gomułka robił sobie krótką przerwę na obiad w swoim mieszkaniu w kamienicy Na Skarpie. O kuchni Zofii Gomułkowej krążyły zresztą legendy. Świadectwa towarzyszy, którzy dostąpili zaszczytu spożywania potraw, które wyszły spod jej ręki, były raczej zgodne – gotowała tragicznie. Ale Gomułka się nie skarżył. Nic to jednak nie znaczy, bo był człowiekiem o nie nazbyt wielkim zamiłowaniu do uciech tego świata. Nawet tych najprostszych. Ostro w swoich wystąpieniach krytykował nawet autostop. „To jest takie bradiażenie” – mawiał. I dodawał, że podczas tych wyjazdów młodzież „demoralizuje się, kradnie, zawszona. Znam wypadki, też taka córeczka jedna. Wróciła z brzuszkiem. To jest autostop”.

Polska za leniwego Gierka była lepsza i weselsza niż Polska Gomułki i Jaruzelskiego. Owszem, gierkowska była na kredyt, ale nie chodzi tylko o widok sklepowych półek. Rzecz również w atmosferze.

Tak naprawdę jednak problem tkwi nie w lenistwie lub pracowitości przywódcy, ale w umiejętności, a może nawet sztuce, samoograniczania się władzy. Historia uczy, że ci ponad miarę pracowici mają z tym problem. Wszędzie ich pełno, na wszystkim chcą odcisnąć swoje piętno, wszystko osobiście zatwierdzić i wszystkiemu nadać ostateczny szlif. Obywatelom początkowo bardzo się to podoba, ale do czasu, bo najczęściej prowadzi do quasi-dyktatury. Nie od razu oczywiście do dyktatury systemowej, ale faktycznej.

Cień pracowitego przywódcy rośnie i rozciąga się nad całym jego władztwem. W efekcie paraliżuje cały system. Dobrym tego przykładem są rządy Charlesa de Gaulle’a. Jeden z jego ministrów, który zasiadał w gabinecie dawnego przywódcy Wolnych Francuzów przez dziewięć lat, doliczył się na posiedzeniach rządu zaledwie trzech dyskusji, a inny współpracownik generała stwierdził nawet, że ministrowie po prostu bali się w obecności prezydenta odzywać.

Silne przywództwo, jeśli nie zawsze, to na pewno z reguły, z czasem staje się przekleństwem. Jego apologeci odsuwają na bok procedury, a przepisy naginają do swoich potrzeb i nieustannie rosnących ambicji. Co gorsza – i to jest największy grzech pracowitych szefów – zdejmują odpowiedzialność i z podległych mu urzędników, i obywateli. A ci, z powodu konformizmu, chętnie się na to, niestety, godzą, uważając, że ich los spoczywa w dobrych rękach. Z czasem okazuje się, że to nieprawda. Biurka szefów pęcznieją od teczek, a biurka ich urzędników stają się coraz bardziej ascetyczne. Rezultat jest zawsze taki sam – paraliż całej administracyjnej machiny. Swoją drogą, ciekawe byłoby dowiedzieć się, ile organizacji społecznych działa w gminach, którymi rządzą pracowici szefowie, a ile w tych, gdzie szef ma z lekka gierkowską naturę.

Z czasem pracowici przywódcy tracą animusz. Wszyscy, nawet ci najwybitniejsi. Gdy są już niezdolni do dalszego sprawowania rządów, okazuje się, że pozostawili po sobie „spaloną ziemię” – nawet jeśli wyznaczyli następców, to kiepskich, którzy nie są w stanie podźwignąć narzuconego im na barki ciężaru. Nic dziwnego, silni, pracowici przywódcy wolą pracować z miernotami, a osobowości się pozbywają. Przykład Józefa Piłsudskiego i jego następców jest tutaj aż nadto wymowny.

Choć czasem jednak lenistwo i zawierzanie podwładnym bywa zabójcze. Kancelaria Sejmu nie tak dawno wypuściła limitowaną serię kalendarzy z okazji rocznicy 500-lecia polskiego parlamentaryzmu. Podobno piękne, ale lekko „trącone” – z 31 listopada, za to bez 31 grudnia 2018 roku. Najwidoczniej marszałek Marek Kuchciński zamiast przejrzeć rocznicowy, a więc ważny, kalendarz, wolał spędzić czas na wygodnej kanapie przed telewizorem. Najpewniej w kapciach.

Chyba że rządząca partia planuje likwidację nocy sylwestrowej. Być to może, bo podobno koty też boją się fajerwerków.

Niezależny dziennikarz, autor biografii Edwarda Gierka, Wojciecha Jaruzelskiego i wydanej ostatnio biografii Władysława Gomułki pt. „Gomułka. Dyktatura ciemniaków”.

Edward Gierek był człowiekiem leniwym. Z reguły opuszczał swój gabinet w ponurym gmaszysku Domu Partii już o godzinie 15 i kazał się wieźć do rządowej willi w Klarysewie, która zastępowała mu jego śląski dom. Tam zrzucał jeden ze swoich słynnych i tak w socjalizmie niecodziennych kolorowych krawatów, a później elegancki garnitur, też wówczas niecodzienny, zamieniał na wygodne spodnie od dresu i wzuwał domowe kapcie. Po zjedzeniu obiadu rozkładał się na kanapie, włączał telewizor i oddawał się błogiemu lenistwu. A i w godzinach pracy nie eksploatował się nadmiernie. Dość powiedzieć, że materiały przygotowywane dla I sekretarza KC PZPR na posiedzenia Biura Politycznego nie miały prawa przekraczać jednej kartki papieru maszynowego.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej