Minister popiera producentów

Gminy od dawna apelują do resortu środowiska, by urealnił stawki. Odpowiedź urzędników brzmi „nie”.

Publikacja: 13.12.2015 21:00

Kudowa-Zdrój domaga się większych dochodów z wody

Kudowa-Zdrój domaga się większych dochodów z wody

Foto: 123RF

Gminy uzdrowiskowe domagają się podwyższenia opłaty eksploatacyjnej za wody lecznicze i pobór wód głębinowych dla przemysłu wykorzystywanych do produkcji wody mineralnej i innych napojów. Dziś stawki dla producentów są symboliczne. Jak wylicza Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP, w przeliczeniu na 1,5-litrową butelkę wyprodukowanego napoju wychodzi… 0,00014 zł opłaty dla gminy, a w przypadku wody leczniczej – 0,002 zł na jednej butelce.

Na terenie Muszyny mieści się ujęcie wody wykorzystywanej m.in. do produkcji Muszynianki. Jak wylicza burmistrz Jan Golba, na wywiezienie z obszaru produkcyjnego Muszyny wody leczniczej potrzeba aż 8 tysięcy tirów rocznie. Tyle samo ciężarówek wywozi wodę zwykłą – 70 tirów na dobę. Ciężarówki niszczą drogi, wywołują hałas i zanieczyszczają środowisko.

– Tymczasem wpływy do budżetu gminy Muszyna z tytułu opłaty eksploatacyjnej od dziewięciu rozlewni wynoszą zaledwie 210 tys. zł rocznie. Dla porównania: wpływy z opłat za zezwolenia na sprzedaż alkoholu wynoszą 240 tys. zł rocznie – podaje Jan Golba.

Na terenie Rabki-Zdroju płynie solanka, ale gmina nie ma z tego korzyści.

Trzy tysiące rocznie

– W ubiegłym roku wpłynęło 3,3 tys. zł z tytułu opłaty eksploatacyjnej od wydobycia solanki, która znajduje się na terenie naszej gminy. Stawki narzucone przez Ministerstwo Środowiska pokazują, jaki mamy z tego pożytek – żaden – ocenia Ewa Przybyło, burmistrz Rabki-Zdroju. Koncesje na wydobycie solanki ma państwowe uzdrowisko Rabka-Zdrój i to ono uiszcza opłatę. Sześć lat temu gmina otworzyła tężnię solankową – ogólnodostępną, nieodpłatną – i musi do niej kupować solankę.

– Paradoksalne jest to, że nasza gmina wydaje rocznie 35 tys. zł na zakup solanki do tężni właśnie od spółki, która nią handluje. Czy to sprawiedliwe? – pyta Ewa Przybyło.

Władze uzdrowisk wskazują, że produkcja wody mineralnej, soków, napojów przynosi korzyści tylko jednej stronie.

– Wystarczy spojrzeć na sprawozdania takich firm jak Nestle, Muszynianka, Coca-Cola, Tymbark. To krezusi. Wydobycie wód nie jest „bezkolizyjne”. Do ich ochrony ustanawia się obszary górnicze, na których gospodarowanie jest mocno ograniczone, bo trzeba te wody chronić przed zanieczyszczeniem – podkreśla Jan Golba.

Opłaty za eksploatacje wód, które traktuje się jak kopaliny, ustala minister środowiska, a opłata stanowi rekompensatę za korzystanie z walorów środowiska. Obecnie koszt poboru 1 m3 wody podziemnej – używanej do celów konsumpcyjnych – wynosi 4,23 zł, ale „wody podziemnej wykorzystywanej na potrzeby produkcji, w której woda wchodzi w skład albo bezpośredni kontakt z produktami żywnościowymi, farmaceutycznymi lub na cele konfekcjonowania 0,097 zł za pobór 1 m3 (napoje, soki, woda mineralna)”. Kwoty z tego tytułu wpływają do: NFOŚiGW, wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej oraz budżetów powiatów i gmin.

Zdaniem gmin uzdrowiskowych opłata eksploatacyjna za 1 m3 powinna wynosić co najmniej 15 zł, a opłata za 1 m3 wody zwykłej – minimum 20 zł. Jak wyliczają w piśmie do ministra środowiska, zastosowanie opłaty w wysokości 15 zł za 1 m3 od wody leczniczej, oznaczałoby wliczenie do ceny wody jednej butelki (1,5 l) zaledwie 2 gr, a zastosowanie stawki 20 zł za 1 m3 wody zwykłej i mineralnej – doliczenie do butelki 3 gr.

„Nie” od lat

Minister środowiska niezmiennie odpowiada, że stawka nie może się zmienić, bo jej podwyższenie może zagrozić egzystencji firm rozlewniczych. Samorządowcy kpią z tej odpowiedzi.

– Jak to? Kwota opłaty 0,00014 zł od jednej butelki ma zagrozić egzystencji firmy, która sprzedaje wodę, soki, napoje w cenie od 1,6 do 5 zł za butelkę? – piekli się Golba.

Dorota Liszka, rzeczniczka spółki Maspex z Wadowic, która produkuje napój Tymbark, podkreśla, że ich zakłady nie są zlokalizowane na terenie gmin uzdrowiskowych. – Co do planów zmian opłat, które nas dotyczą, trudno się nam wypowiadać bez znajomości szczegółów. Nie wiemy też, na jakie cele zwiększone opłaty miałyby być wydane – dodaje Liszka. Przyznaje, że proponowane stawki podniosłyby ceny ich napoi.

Co na to Coca-Cola, która czerpie wodę m.in. wKrynicy?

– Nie komentujemy żadnego pomysłu, dopóki nie przybierze kształtu konkretnych projektów zapisów prawnych – mówi Iwona Jacaszek-Pruś, dyrektor ds. korporacyjnych w Coca-Cola HBC Polska.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, i.kacprzak@rp.pl

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej