Częstochowa Północy

W każdym województwie, w każdym regionie są miejsca, których rozgłos i znaczenie sięgają daleko poza granice małych ojczyzn. Takim właśnie miejscem jest Święta Lipka, która w tym roku obchodzić będzie podwójny jubileusz – 50-lecia koronowania obrazu Matki Boskiej oraz 400-lecia oddania wyjątkowego sanktuarium pod opiekę polskiego króla. Program obchodów obejmie około kilkadziesięciu wydarzeń.

Publikacja: 10.01.2018 22:30

Zanim jednak zanurzymy się w aurę jubileuszy, warto przypomnieć, dlaczego Święta Lipka zasłużyła sobie na miano „Częstochowy Północy”, a pośród wielu pielgrzymów i pątników cieszyła się także obecnością postaci z dynastii królewskich, które niczym stemplem sygnowały fasadę kościoła swoimi herbami. Historię Świętej Lipki tłumaczy legenda przekazywana w postaci mówionej do czasu, gdy spisał ją w 1626 r. Michał Ciaritius. Przekazał on potomnym historię sięgającą XIV wieku, gdy skazanemu w Kętrzynie na śmierć objawiła się Matka Boska i poprosiła o wyrzeźbienie jej postaci z Dzieciątkiem.

Osądzony zamiast biernie oczekiwać na egzekucję – zajął myśli zbożnym działaniem i ledwie w jedną noc wyrzeźbił świętą figurkę. Gdy rano przyszli egzekutorzy, znaleźli przy skazańcu rzeźbę, wpadli w zachwyt, tak była piękna, zaś w całym zdarzeniu odczytali boską sugestię, by ułaskawić nieszczęśnika. Ten zaś, po ułaskawieniu, dziękując swojej patronce za uratowanie życia, zmierzał w stronę Reszla, wypatrując przy drodze dorodnej lipy, na której mógłby wyeksponować rzeźbę.

Wybawiony spod katowskiego topora, miał napotkać lipę tam, gdzie dziś stoi bazylika odwiedzana przez 100 tys. turystów rocznie. Nie trzeba było długo czekać, by miejsce pod patronatem Pięknej Pani zadziwiało rozmodlonych pasterzy cudami. Przechodząc obok rzeźby, owieczki klękały, niewidomi odzyskiwali wzrok. Tak stworzyła się tradycja pielgrzymek. Zazdrosny o cuda proboszcz z Kętrzyna po wielekroć przenosił drewnianą figurkę do kościoła w mieście, ta zaś jednak powracała w tajemniczych okolicznościach na miejsce przeznaczenia. W końcu postanowiono tam zbudować kaplicę. Jej wyjątkowość polegała na tym, że lipa wystawała przez otwór w dachu.

Pierwszym odnotowanym monarchą, który przybył do Świętej Lipki, był wielki mistrz krzyżacki, późniejszy książę Albrecht Hohenzollern. Niestety, konsekwencją hołdu pruskiego było przejście mieszkańców Prus na protestantyzm, a na protestantach właśnie spoczywa wedle tradycji odpowiedzialność za wyrzucenie figurki do pobliskiego Jeziora Wirowego.

Obecnie kościół znajduje się w miejscu kaplicy wybudowanej w 1619 r. z inicjatywy sekretarza królewskiego Stefana Sadorskiego. Wtedy na fasadzie kaplicy znalazł się herb króla Zygmunta III Wazy. A wśród późniejszych pielgrzymów znalazł się również królewicz Jan Kazimierz, który już jako monarcha Rzeczypospolitej dokonał ślubów lwowskich, czyli ofiarował nasz kraj pod opiekę Matki Boskiej.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej