Axl, Slash i Śląski grają razem

9 lipca na przebudowanym Stadionie Śląskim wystąpi Guns N’ Roses.
Tym samym chorzowski obiekt wraca do europejskiej koncertowej ekstraklasy.

Publikacja: 09.01.2018 21:30

Axl Rose i Slash znowu razem po dwóch dekadach kłótni. Impas między muzykami zakończył telefon wokal

Axl Rose i Slash znowu razem po dwóch dekadach kłótni. Impas między muzykami zakończył telefon wokalisty do gitarzysty. Na zdjęciu podczas zeszłorocznego koncertu w Rio de Janeiro

Foto: shutterstock

Był czas, że gdyby nie Stadion Śląski, nie można by sobie wyobrazić polskich występów największych światowych gwiazd. Tu po raz pierwszy w kraju wystąpił zespół AC/DC i pierwszy raz w wolnej Polsce – grupa The Rolling Stones, promująca album „The Bridges to Babylon”. W Chorzowie odbyły się dwa pamiętne występy U2 – w 2005 roku i ten ostatni w 2009.

Dwukrotnie grała Metallica. Odbywała się występy Iron Maiden, Pearl Jam, Linkin Park, Red Hot Chili Peppers. Kiedy zespoły The Police i Genesis powróciły na światowe estrady, oglądaliśmy je – jakżeby inaczej – w Chorzowie. Potem stadion zamilkł, nie pomogło w jego restauracji wykluczenie z grona obiektów przygotowanych na Euro 2012. Ale prowadzona ogromnym wysiłkiem budowa się zakończyła i dziś Śląski jest największą areną koncertową w Polsce.

– Koncert Guns N’ Roses to jeden z pierwszych kroków w powrocie Stadionu Śląskiego na mapę aren, gdzie mogą się odbywać wielkie wydarzenia kulturalne – powiedział nam Adam Pawlicki, kierownik działu komunikacji społecznej Stadionu Śląskiego. Bo to niepowtarzalne miejsca nie tylko dla polskiego sportu, ale także dla fanów muzyki. Po zakończonej modernizacji mamy 54 378 miejsc siedzących i około 85 000 miejsc podczas koncertów. Pamiętajmy, że stadion leży na terenie parku Śląskiego, jednego z największych parków miejskich w Europie. Może w naturalny sposób być inspiracją do kreowania i organizacji wydarzeń festiwalowych i multidyscyplinarnych wyjątkowych na skalę nie tylko ogólnopolską, ale także europejską. Na pewno chcemy przyciągnąć ludzi młodych, którzy nie pamiętają wielkich czasów stadionu. Gdy organizowaliśmy ostatnie imprezy przed remontem, byli tak mali, że pewnie nawet nie wiedzą o tym, kto tu grał i występował. To dla nich zamierzchłe czasy.

Koncertowy lider

Występ Rewolwerów i Różyczek to strzał w dziesiątkę. Na Śląski przyjedzie bowiem drugi najbardziej dochodowy w 2017 roku pod względem koncertowym zespół. Axl Rose i Slash, którzy po latach sporów połączyli siły, sprzedali w minionym roku 2 mln 680 tys. biletów o wartości ponad 290 mln dolarów. Muzycy zrobili już z nich dobry użytek. Sieć obiegły zdjęcia willi o wartości 6 mln dolarów, którą kupił Slash.

– Atmosfera w zespole jest dobra jak nigdy – komentował zeszłoroczną odsłonę światowego tournée. A kilka dni temu podczas wywiadu dla Sixx Radio powiedział: „Axl zadzwonił do mnie po latach, ponieważ był na tournée w Peru. To było bardzo oczyszczające doświadczenie. Pamiętam je dobrze, ponieważ pomiędzy przyjaźniącymi się ludźmi istnieje więź, której wspomnienie wpływa na nich nawet wtedy, gdy nie utrzymują kontaktów. Ta negatywna strona znajomości jest bardzo niekorzystna dla obu stron. Dlatego rozmowa po latach zadziałała na mnie oczyszczająco również fizycznie, dosłownie. Potem spotkaliśmy się w Las Vegas”.

Przekaz tej wypowiedzi odbiega od pamiętnych słów, jakie na temat ewentualnego spotkania wypowiedział Axl: „Nie w tym życiu!”. Teraz, by dać wyraz swojego dystansu do dawnych sporów, cytując swoją dawną wypowiedź, Axl zatytułował tournée „Not in This Lifetime”.

Trzeba przyznać, że europejscy fani długo musieli czekać, aż amerykańska supergrupa przyjedzie na nasz kontynent. Wieść o come backu gruchnęła na sylwestra 2015 roku, a okazją do powrotu stał się prestiżowy festiwal Coachella w kwietniu 2016 roku. Potem grupa dała koncerty w Ameryce, inkasując za każdy 3 mln dolarów.

Wcześniej ostatni wspólny występ Axla i Slasha odbył się 17 lipca 1993 roku na stadionie River Plate w Buenos Aires. Z tamtych czasów fani zapamiętali Axla w charakterystycznym dla niego obrazku z roztańczonymi biodrami z wysuniętym do przodu statywem mikrofonu. A także Slasha – z nasuniętym na czoło cylindrem. Jego twarz zasłaniała kaskada czarnych loków. O tym, gdzie są usta, świadczył tylko tlący się papieros.

– Pewnie nie ma to wiele wspólnego z wizerunkiem scenicznym, tylko wynika z faktu, że jestem introwertykiem. Nie lubię, jak mi ktoś zagląda do mojego wnętrza – mówił mi Slash. Pod koniec pierwszego okresu działalności zespołu kompozycje nabrały symfonicznego rozmachu. Najlepszym przykładem był teledysk „November Rain”. Axl zasiadł za fortepianem, a stojący na nim Slash grał solo z towarzyszeniem orkiestry. Melodramatyczna fabuła oparta została na scenach ślubu i pogrzebu. Slash świadkował Axlowi przed ołtarzem w nieodłącznym cylindrze, paląc papierosa. Było w tym klipie sporo gwiazdorskiego kabotyństwa, ale też rzadko spotykanego rozmachu i talentu.

Potem przez ostatnie dwie dekady grupa działała jako formacja luźno powiązanych ze sobą muzyków, zarządzanych silną ręką Axla.

– Odszedłem z grupy, ponieważ nie zaakceptowałem nowego kierunku, który miał polegać na tym, że liderem jest Axl – tłumaczył Slash. – Wielokrotnie mówiłem, że jestem otwarty na rozmowy z Axlem, pod warunkiem że mnie przeprosi. Gdy chciałem obejrzeć nowy skład zespołu, wybrałem się do Los Angeles. Do mojego hotelowego pokoju zastukała ochrona i usłyszałem, że jeśli będę starał się wejść na koncert, nie zostanę wpuszczony. To był skutek plotki, że zamierzam przyjść z gitarą, wejść na scenę i popsuć show. Absurd.

Chińska demokracja

Najbardziej zjadliwi fani mówili wtedy, że róże więdną, a pistolety rdzewieją. Sytuację w zespole dobrze określał tytuł jedynej wydanej przez wokalistę płyty „Chińska demokracja” z 2008 roku, której produkcja trwała 15 lat i pochłonęła miliony dolarów.

A przecież początki były takie piękne. Wokalista Axl Rose i gitarzysta Slash stworzyli jeden z najbardziej widowiskowych rockowych duetów. Znakomitym kompozytorem był Izzy Stradlin, którego niestety teraz pominięto, odbudowując zespół. Grupa wywołała furorę albumem „Appetite for Destruction” (1987). To był najlepiej sprzedający się amerykański debiut płytowy. Płyta rozeszła się w 30 milionach egzemplarzy na całym świecie. Dwie części „Use Your Illusion” (1991) łącznie sprzedały się w ponad 50 mln egzemplarzy.

Prace nad kolejną płytą muzycy zaczęli w 1993 roku, ale Axl Rose zwalniał kolejnych producentów, zmieniał muzyków, zarzucając kolegom z zespołu lenistwo i skłonność do narkotyków. W 1995 roku zniecierpliwiony Slash zrealizował solową płytę pod szyldem „Snakepit”. Z powodzeniem kierował supergrupą Velvet Revolver, grając z innymi muzykami Guns N’ Roses: basistą Duffem McKaganem i perkusistą Mattem Sorumem. Zaprosili również do współpracy Scotta Weilanda, wokalistę Stone Temple Pilots. Tymczasem Axl zachował prawa do nazwy Guns N’ Roses i przypomniał o sobie światu w 1999 roku singlem „Oh My God”.

Ależ dublet

Podczas koncertów Axl i Slash nie dają wielu dowodów wielkiej przyjaźni, ale też nie pokazują niechęci. Rose, o którym mówiono w przeszłości wyłącznie w kontekście jego kaprysów, jest niezwykle bezpośredni, sprawdza się zarówno z mikrofonem w ręku, jak i zasiadając za fortepianem. Z kolei Slash od lat jest we wszystkich zestawieniach klasyfikowany jako jeden z najlepszych gitarzystów na świecie.

– Inspiracje się zmieniają, ale mistrzowie są w stanie przetrwać upływ czasu. Na pewno nie lubię bardzo typowych gitarzystów, którzy grają poprawnie technicznie, ale bezdusznie – mówił mi Slash. – Bardzo ważna była dla mnie płyta „Rocks” Aerosmith. Bardzo ważni byli dla mnie Stonesi, czyli Keith Richards i Mick Taylor. Mógłbym wymieniać ich wielu. Żałuję, że odszedł Johny Winter.

Z kolei Axl doczekał się zaproszenia do AC/DC, gdy jego wokalista Brian Johnson odszedł z grupy, mając problemy ze słuchem.

– W dniu, kiedy dowiedziałem się o rezygnacji Briana ze śpiewania w AC/DC, zadzwoniłem do Angusa Younga i zaoferowałem swoją pomoc, gdyby byli nią zainteresowani – powiedział Rose. – Wcale nie zamierzałem zostać wokalistą AC/DC, chciałem tylko pomóc.

Teraz fani Guns N’ Roses zadają sobie pytanie, czy wcześniej Axl zaśpiewa na nowej płycie AC/DC czy też Gunsów. Zabawnie byłoby, gdy na wyremontowanym Śląskim wystąpił u boku Slasha, a gdy ruszy kiedyś tournée AC/DC – razem z Angusem Youngiem.

Był czas, że gdyby nie Stadion Śląski, nie można by sobie wyobrazić polskich występów największych światowych gwiazd. Tu po raz pierwszy w kraju wystąpił zespół AC/DC i pierwszy raz w wolnej Polsce – grupa The Rolling Stones, promująca album „The Bridges to Babylon”. W Chorzowie odbyły się dwa pamiętne występy U2 – w 2005 roku i ten ostatni w 2009.

Dwukrotnie grała Metallica. Odbywała się występy Iron Maiden, Pearl Jam, Linkin Park, Red Hot Chili Peppers. Kiedy zespoły The Police i Genesis powróciły na światowe estrady, oglądaliśmy je – jakżeby inaczej – w Chorzowie. Potem stadion zamilkł, nie pomogło w jego restauracji wykluczenie z grona obiektów przygotowanych na Euro 2012. Ale prowadzona ogromnym wysiłkiem budowa się zakończyła i dziś Śląski jest największą areną koncertową w Polsce.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej