Udało wam się stworzyć jedną z najpopularniejszych imprez biegowych w Polsce.
To jest forma zachęcenia do aktywności. Po to jesteśmy, po to organizujemy nasz bieg. Chcemy jak najwięcej niezdecydowanych przekonać do tego, że warto się ruszać. Każdy z przeszłości ma wspomnienia, że bieganie, zwłaszcza jeśli się nie było przygotowanym, „bolało”. Dlatego teraz wielu mówi „ja nie lubię biegać”. Po starcie w naszym biegu wszyscy zaczynają na powrót to lubić. Dlatego idziemy właśnie w tym kierunku: zachęcenia jak największej liczby ludzi. I staramy się uatrakcyjnić formułę. Jest dużo zabawy na trasie, wysepek muzycznych. W tym roku świetna współpraca z zarządem Legii spowodowała, że finiszujemy na płycie stadionu przy Łazienkowskiej. Miałem przyjemność tutaj występować, ale to było 30 lat temu, jeszcze na żużlowej bieżni.
Zapowiada się duża frekwencja?
W Biegnij Warszawo weźmie udział około 10 tysięcy uczestników, a 5 tysięcy będzie obok nich maszerowało. Trasa wiedzie przepięknymi miejscami, nie jest przypadkowa. Ułożyliśmy ją starannie, mimo że są w Warszawie utrudnienia związane z remontami.
Możemy uspokoić potencjalnych chętnych? Pod Tamkę nie każecie wbiegać?