Rynek e-rowerów wystrzelił. Miasta dopłacą do ich zakupów

Kolejne miasta chcą iść w ślady Gdyni i dotować zakup elektrycznych jednośladów. Dopłat oczekuje dwie trzecie Polaków.

Publikacja: 05.07.2022 17:52

Elektryki podbijają ścieżki rowerowe w Europie. Czy rowery wspomagane napędem elektrycznym staną się

Elektryki podbijają ścieżki rowerowe w Europie. Czy rowery wspomagane napędem elektrycznym staną się stałym widokiem w polskich miastach?

Foto: AdobeStock

Rowerowy boom nad Wisłą trwa w najlepsze, a teraz jednym z motorów napędowych tego trendu staje się rosnące zainteresowanie elektrykami. Dwa kółka wspomagane elektrycznym silnikiem podbijają ścieżki rowerowe w całej Europie. U nas na razie ta moda raczkuje. Wystarczy spojrzeć na statystyki. W Niemczech aż 43 proc. wszystkich sprzedawanych nowych rowerów stanowią elektryki, we Francji – 25 proc., w Hiszpanii – ponad 14 proc. Tymczasem w Polsce to ledwie 6 proc. – Z jednej strony to mało, ale w ciągu dwóch lat dokonaliśmy ogromnego skoku. Od 2020 r. w naszym kraju sprzedaż takich jednośladów wzrosła dwukrotnie – mówi Mateusz Pytko, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Rowerowego (PSR).

Dziś jedną z kluczowych barier dla jeszcze większego wzrostu popularności tzw. e-bike’ów stanowi ich cena. W Europie Zachodniej problem ten rozwiązała polityka dofinansowywania zakupu takich pojazdów. W naszym kraju rząd jednak usunął rowery z ustawy o elektromobilności. W tej sytuacji pomoc w zakupie e-rowerów zaczynają brać na siebie samorządy.

Polacy chcą dopłat

Gdynia, jako pierwsze miasto w Polsce zdecydowała się dopłacać mieszkańcom do zakupu e-bike’ów. Projekt, wzorowany na rozwiązaniach stosowanych w Oslo, Barcelonie czy Lizbonie, okazał się strzałem w dziesiątkę. Zainteresowanie zwrotem do 50 proc. wartości zakupu (kwota ta nie mogła przekroczyć 2,5 tys. zł) przerosła oczekiwania. W ramach projektu, na który miasto przeznaczyło 100 tys. zł, zdecydowano się przyjąć 40 wniosków. Napłynęło ich 700. – Pula wyczerpała się w kilka minut po północy w dniu ogłoszenia naboru. To pokazuje głód podobnych inicjatyw u Polaków – podkreśla Pytko.

Marek Łucyk, wiceprezydent Gdyni, uważa, że dotacja jest formą zachęty do zmiany nawyków transportowych. I jak widać, to działa. Badania PSR pokazują, że aż 66 proc. ankietowanych Polaków twierdzi, że e-rowery powinny być objęte dopłatami. Z kolei 62 proc. deklaruje, iż kupiłaby taki pojazd, gdyby cena była niższa dzięki dofinansowaniu.

Czytaj więcej

Klimat a rowery: jedyną stałą rzeczą są zmiany

W Europie poziom dopłat jest zróżnicowany. Najwięcej na kupno e-roweru dostają Norwegowie (1400 euro), Finowie (1000 euro) i Litwini (700 euro). Poziom dotacji w Portugalii (350 euro) i Francji (500 euro) też stanowi wystarczającą zachętę, by wsiąść na „elektryka”. Tymczasem w Polsce państwo nie wspiera takich zakupów. PSR przez ostatni rok mocno lobbował, by e-bike znalazł się wśród pojazdów elektrycznych, które są dofinansowywane. Bez powodzenia. Początkowo jednoślady były nawet w ustawie o elektromobilności, ale ostatecznie postulaty branży rowerowej nie znalazły uznania rządu. PSR naciska, by dopłaty jednak wprowadzono, zwłaszcza teraz, gdy z uwagi na zerwane łańcuchy dostaw czas oczekiwania na auta wydłużył się nawet do 12 miesięcy, a dostępność pojazdów na rynku jest ograniczona.

E-rower mógłby w miastach stanowić atrakcyjną alternatywę dla czterech kółek. 63 proc. Polaków twierdzi, że e-bike ułatwia dojazd do pracy, a 62 proc. – dojazd po zakupy. 70 proc. respondentów wskazuje, że zakup e-roweru jest bardziej ekonomiczny niż samochodu, a 60 proc. podkreśla, że taki jednoślad obniżyłby wydatki gospodarstwa domowego na transport i mobilność. Tym bardziej że dla połowy z nas rower elektryczny – w dobie drożyzny na stacjach paliw – to świetna alternatywa. W PSR zaznaczają, że zakup markowego, nowego e-roweru kosztuje tyle co 12 baków paliwa, a za przejechanie 100 km autem trzeba zapłacić 56 zł, podczas gdy ten odcinek jednośladem z doładowaniem pokonamy za 40 gr.

Rząd popełnił błąd

Na razie rząd nie ma w planach dopłat do e-bike’ów. Stąd samorządowcy – wzorem Gdynii – biorą sprawy w swoje ręce. Jak się dowiedzieliśmy, wdrożeniem dotacji zainteresowanych jest kilkanaście miast i gmin. – Ekologia, sytuacja ekonomiczna, popyt czy wreszcie KPO, w którym jest mowa o elektromobilności, sprzyjają takim inicjatywom. Dopłaty, jeśli nie na poziomie krajowym, to samorządowym, będą się pojawiać. Doradzamy już jednej aglomeracji w tym zakresie, a w sumie w kraju jest kilkanaście jednostek tego typu, w których podjęty jest temat dofinansowania e-rowerów – wyjaśnia Pytko.

Czytaj więcej

E-rowery zmieniają zasady gry

Obecnie rodzimi producenci większość elektryków eksportują. Grzegorz Bargielski, prezes Geobike, tłumaczy, że nawet 96 proc. produkcji kieruje na Zachód. – Dopłaty w tamtych krajach sprawiają, że te rynki rozwijają się szybciej. Liczymy, że i Polska do nich dołączy. Tym bardziej że tego oczekują Polacy. Po pandemii widać wzrost zainteresowania e-rowerami – Covid zmienił nasze przyzwyczajenia, mieszkańcy zaczęli rezygnować z komunikacji zbiorowej na rzecz dwóch kółek – dodaje.

Jego zdaniem rząd popełnił błąd decydując się na dofinansowanie wyłącznie e-aut. – Dopłaty do samochodów wspierają zagranicznych producentów, a dopłaty do e-rowerów wspierałyby rodzimy przemysł – przekonuje Bargielski.

Udział jednośladów w ruchu będzie rósł

Jakub Dybalski, rzecznik warszawskiego ratusza, twierdzi, że w stolicy nie ma pomysłu, by dofinansowywać zakup elektryków, ale Veturilo od przyszłego sezonu w 10 proc. będzie się składało właśnie z takich pojazdów. – W praktyce więc w marcu 2023 r. udostępnimy minimum 300 e-rowerów. Będzie to okazja, aby sprawdzić, jak chętnie są wykorzystywane, przez kogo i na jakich trasach – zapowiada.

Obecnie w ramach systemu Veturilo warszawiacy mogą korzystać ze 100 e-bike’ów. – Pożyczać i oddawać je można tylko na stacjach w okolicach kampusu uniwersyteckiego, więc jest to raczej zamknięty podsystem – dodaje.

Bartosz Trzebiatowski, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego w Poznaniu, zauważa, że mieszkańcy coraz częściej wybierają do przemieszczania się dwa kółka, nie tylko korzystając z systemu Poznańskiego Roweru Miejskiego, ale i ze swoich jednośladów. – Udział podróży rowerem dla podróży obejmujących: transport zbiorowy, samochód, rower wzrósł z 6,78 proc. w roku 2013 do 10,63 proc. w roku 2019. Prognozuje się, że udział ten w całym systemie transportowym Poznania, obejmującym pieszych, rower, transport indywidualny i zbiorowy w najbliższych latach będzie na poziomie 11 proc. – komentuje Trzebiatowski.

Analizy PSR potwierdzają tę tezę – wedle niemal 60 proc. Polaków posiadanie elektrycznego roweru wpłynie na zmniejszenie częstotliwości podróży samochodem.

Rowerowy boom nad Wisłą trwa w najlepsze, a teraz jednym z motorów napędowych tego trendu staje się rosnące zainteresowanie elektrykami. Dwa kółka wspomagane elektrycznym silnikiem podbijają ścieżki rowerowe w całej Europie. U nas na razie ta moda raczkuje. Wystarczy spojrzeć na statystyki. W Niemczech aż 43 proc. wszystkich sprzedawanych nowych rowerów stanowią elektryki, we Francji – 25 proc., w Hiszpanii – ponad 14 proc. Tymczasem w Polsce to ledwie 6 proc. – Z jednej strony to mało, ale w ciągu dwóch lat dokonaliśmy ogromnego skoku. Od 2020 r. w naszym kraju sprzedaż takich jednośladów wzrosła dwukrotnie – mówi Mateusz Pytko, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Rowerowego (PSR).

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Rok rowerowy na Pomorzu Zachodnim
Materiał partnera
Katowice przesiadają się na rower
Rowerem przez Polskę
Rower publiczny wymyślony na nowo
Materiał partnera
Milion wykręconych kilometrów
Rowerem przez Polskę
Wiceprezydent Gdańska: Rower jest świetnym uzupełnieniem komunikacji publicznej