Prezydent Bydgoszczy: Brak ścieżek to dziś największe zaniedbanie

Jeżeli rower ma się stać alternatywą dla samochodu, to cykliści nie mogą przemykać między tirami. Brak ścieżek rowerowych to dziś największe zaniedbanie – mówi nam wiceprezydent Bydgoszczy Michał Sztybel.

Publikacja: 22.05.2022 15:27

Prezydent Bydgoszczy: Brak ścieżek to dziś największe zaniedbanie

Foto: mat. pras.

Panie prezydencie, czym pan dojeżdża do pracy?

Niestety, ciągle zbyt często korzystam z auta. Uderzam się w pierś, bo nadal łatwiej o rowerach mówić niż wykorzystywać w codziennej komunikacji do pracy. Start naszej rowerowej rywalizacji o tytuł Rowerowej Stolicy Polski w czerwcu to dobra okazja, by zacząć to zmieniać.

Ale rowerem też pan jeździ? Ile kilometrów w tygodniu?

Tak, jeżdżę. Około kilkunastu kilometrów tygodniowo. Tylko tyle, bowiem częściej wybieram rekreację w formie biegania z moim owczarkiem niemieckim.

Ile jest kilometrów ścieżek i pasów rowerowych w Bydgoszczy? Da się nimi przejechać całe miasto?

Da się już przejechać dużą jego część. W mieście jest już ponad 120 km dróg rowerowych lub pieszo-rowerowych. I myślę, że jak zakończymy te drogi rowerowe, które teraz są w trakcie projektowania, to już taki przejazd przez całe miasto będzie możliwy: jeśli dziś jeszcze nie jest.

Ostatnie dziesięć lat to w Bydgoszczy skok cywilizacyjny, jeśli chodzi o budowę ścieżek i dróg rowerowych.

Ile ścieżek przybędzie w tym roku w mieście? I jakim kosztem?

Już od kilku lat mamy taką zasadę: co roku przeznaczamy w budżecie o milion złotych więcej na drogi rowerowe. I zmierzamy do takiego progu, aby – poza tymi trasami, które powstają przy okazji wielkich inwestycji – co roku przeznaczać 10 mln zł rocznie na budowę dróg i ścieżek rowerowych.

Niestety, teraz samorządy mają problem z finansami ze względu na Polski Ład. Choć trzy lata temu zakładaliśmy ten 10-mln próg, dziś sytuacja finansowa jest już zupełnie inna.

Jednak wciąż kładziemy duży nacisk na przygotowanie nowych projektów rowerowych, bo jesteśmy niemal pewni, że nowa perspektywa unijna pozwoli na jeszcze szybszą budowę dróg rowerowych. Przygotowujemy kilka projektów tak „na przyszłość”, aby być pierwszym wśród gotowych do wydatkowania na to środków unijnych.

Czy dziś regułą jest, że podczas każdej budowy, rozbudowy czy przebudowy dróg w mieście planuje się automatycznie przy nich nowe ścieżki rowerowe?

Tak. Praktycznie przy każdej nowej inwestycji drogowej jednocześnie budujemy drogi rowerowe. Obecnie to Smukalska, gdzie w przebudowie jest około 5-km odcinek, a razem z nim powstaje droga rowerowa. Niedawno zakończyliśmy pracę na ulicach Grunwaldzkiej czy Kujawskiej – i tam też powstały trasy dla rowerzystów. Bo każda nowa inwestycja to okazja do dobrych zmian rowerowych. Nie wliczamy ich do naszego zobowiązania.

Czy system Bydgoskiego Roweru Aglomeracyjnego w przyszłym roku zostanie rozbudowany? A może wystarczy te 400 rowerów, które można wypożyczyć dziś?

Rower miejski – w mieście, w którym coraz więcej ludzi porusza się własnymi rowerami – zmienia swoją funkcję. W pierwszym roku jego funkcjonowania mieliśmy ponad milion wypożyczeń. Dziś coraz więcej mieszkańców korzysta z własnych rowerów, a miasta dostrzegają trend odwrotny.

Patrząc na kwoty, jakie trzeba dopłacać do systemu wypożyczeń, pojawia się pytanie, czy wśród mieszkańców nie organizować wręcz loterii, w których będziemy ich wspierali w zakupie roweru.

Czym innym jest turystyka – czyli turysta wypożycza na mieście rower – a czym innym codzienne funkcjonowanie i  dojazdy jednośladem do pracy. Tych funkcji rower miejski już zdecydowanie nie pełni, bo mieszkańcy wybierają własne rowery.

To im się bardziej opłaci.

Mamy w mieście zespół ds. polityki rowerowej, złożony ze społeczników. Rozmawiamy z nim na ten temat. Dostajemy od niego jasne sugestie, że zamiast na miejskie wypożyczalnie powinniśmy te środki przeznaczać na infrastrukturę rowerową: czyli więcej środków na drogi rowerowe niż na zysk prywatnej firmy i dopłacanie do pojedynczych przejazdów. Finalne decyzje będą wypracowane wspólnie z aktywistami rowerowymi.

Ile imprez rowerowych organizuje ratusz? Cieszą się powodzeniem?

Jesteśmy organizatorem największej rowerowej akcji w naszym kraju – Rowerowa Stolica Polski – w której bierze udział ponad 50 miast. W ubiegłym roku były to 54 miasta, w tym roku będzie ich jeszcze więcej.

W specjalnej aplikacji mieszkańcy, którzy jeżdżą na rowerze, zbierają punkty dla swoich miast, a potem tym najlepszym miastom, w których najwięcej osób jeździ rowerami, wręczane są puchary. Do rywalizacji mogą dołączyć szkoły, osiedla, zakłady pracy. W tej chwili liczba użytkowników aplikacji to ponad 100 tys. rowerzystów.

Spora armia. Czwarta edycja rusza już w czerwcu. I wszystko zaczęło się w Bydgoszczy.

Dziś to zdecydowanie największa akcja rowerowa w Polsce. A to, że wszystko zaczęło się u nas, wyniknęło z faktu, że kiedyś Komisja Europejska prowadziła taką rywalizację pod nazwą European Cycling Challenge. Bydgoszcz brała w niej udział i nawet szczyciliśmy się postępami oraz dużą liczbą zaangażowanych mieszkańców, ale ten konkurs został zawieszony.

Skorzystaliśmy z tego pomysłu i stworzyliśmy rywalizację Rowerowa Stolica Polski. Opatentowaliśmy ten pomysł, stworzyliśmy specjalną aplikację i cały czas ten projekt rozwijamy. Już kolejny rok. Na szczęście cały czas jesteśmy na fali wzrostowej – co roku coraz więcej osób bierze udział w tej zabawie.

Ta akcja ma przede wszystkim za cel promowanie jazdy na rowerze, ale także integruje mieszkańców. W miastach organizowane są wspólne przejazdy rowerzystów, a potem wspólne pikniki.

Nasz prezydent Rafał Bruski co weekend uczestniczy w takim przejeździe z mieszkańcami. Takie imprezy mocno integrują wspólnotę, pozwalają też na wiele rozmów o tym, co mieszkańcy chcą zmienić w infrastrukturze rowerowej.

Jak Bydgoszcz przygotowuje się do tegorocznej edycji? Jest szansa, że puchar w tym roku w końcu trafi do was, a nie do Nowej Soli?

Trudna sprawa, bo Nową Sól trudno pokonać. Ale na pewno podejmiemy walkę, będziemy próbowali wygrać z tym miastem i będziemy zachęcać naszych mieszkańców, by jak najczęściej korzystali z rowerów.

Działamy uczciwie. Nie stosujemy wskaźnika, że liczy się każdy przejechany kilometr, tylko uwzględniamy jednak wielkość miasta. W tej rywalizacji wszyscy mają równe szanse. I nie jest ważne, czy to jest mniejsza miejscowość, czy duża aglomeracja, tutaj współczynnik przeliczający liczbę mieszkańców ma znaczenie, stąd dużym miastom może być troszeczkę trudniej. Ale w Bydgoszczy robimy co możemy, by zachęcać do jazdy na rowerze.

Ta rywalizacja to niby zabawa, ale przynosi uczestnikom realne efekty, choćby kondycję.

Dla wielu osób to rzeczywiście zabawa, ale są też mieszkańcy czy całe grupy z poszczególnych kategorii – jak szkoły czy zakłady pracy – które traktują tę rywalizację całkiem poważnie i bardzo się do tego przykładają. Jeżdżą każdego dnia rywalizacji. Ale podstawowym celem Pucharu jest zabawa.

Czy Bydgoszcz korzysta z innowacyjnych rozwiązań dla rowerzystów, jakie wprowadzają inne miasta biorące udział w tej rywalizacji? Np. Gdańsk chwalił się specjalną przyczepką doczepianą do autobusów miejskich, którą można przewozić rowery.

Obserwujemy, co robią inne miasta. Mamy w urzędzie pracownika od polityki rowerowej, który razem ze społecznikami przygląda się dobrym praktykom w innych miastach. Co możemy, co jest realne – to importujemy do Bydgoszczy.

Co na przykład?

Chociażby owa idea rowerowej rywalizacji między miastami. To też był wynik podglądania dobrych praktyk i zaczerpnięcia dobrego pomysłu.

A inni podglądają rozwiązania Bydgoszczy?

Zdecydowanie tak. Tutaj przede wszystkim jest dobra współpraca metropolitarna. Tworzymy stowarzyszenie Metropolia Bydgoszcz, gdzie np. przy projektach unijnych składamy łączące gminy projekty rowerowe. A droga rowerowa kończąca się u granicy miasta rozpoczyna swój dalszy bieg w granicach kolejnej gminy. Staramy się, by ta sieć rowerowa – jeżeli ma znaczenie codzienne, a nie tylko rekreacyjne – była możliwie najbardziej skoordynowana i prowadziła do rdzenia metropolii, czyli do Bydgoszczy.

Mamy kilka takich fajnych przykładów, jak Solec Kujawski czy Nakło nad Notecią, droga do Koronowa, gdzie tworzone są drogi rowerowe prowadzące wprost do centrów gmin sąsiadujących z nami.

Rzeczywiście, fajna sprawa.

To jest kluczem, bo jak ktoś chce codziennie korzystać z roweru, aby był on alternatywą dla samochodu, to nie można jeździć drogą wojewódzką między tirami. Brak takich połączeń sieci dróg rowerowych to jest największe zaniedbanie.

Jest szansa, by sezon rowerowy w Bydgoszczy – ale też w innych miastach – trwał cały rok, a nie tylko kilka miesięcy?

Tak jak coraz więcej osób jeździ na rowerze, tak samo chcą oni jeździć tyle miesięcy, przez ile da się radę. Stąd przygotowanie dróg rowerowych, sprzątanie ich, aby można się było po nich poruszać także późną jesienią czy zimą. To kierunek nie do uniknięcia.

Widzimy, jak to wygląda w Skandynawii, jak to wygląda w innych państwach zachodnich, więc nasza infrastruktura też będzie się musiała do tego dostosować.

Czyli Bydgoszcz nie oszczędza na odśnieżaniu zimą ścieżek rowerowych, jak np. Warszawa?

Powiem tak: chcielibyśmy nie oszczędzać. Gdyby nie Polski Ład, to pewnie bylibyśmy w stanie odśnieżać wszystkie drogi rowerowe w mieście. Ale po wprowadzonych nim zmianach wszystkich dróg rowerowych nie jesteśmy w stanie odśnieżać i robimy to w miarę naszych możliwości.

Panie prezydencie, czym pan dojeżdża do pracy?

Niestety, ciągle zbyt często korzystam z auta. Uderzam się w pierś, bo nadal łatwiej o rowerach mówić niż wykorzystywać w codziennej komunikacji do pracy. Start naszej rowerowej rywalizacji o tytuł Rowerowej Stolicy Polski w czerwcu to dobra okazja, by zacząć to zmieniać.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rowerem przez Polskę
Rowerowy Maj: Na dwóch kółkach do szkoły i przedszkola
Materiał partnera
Rok rowerowy na Pomorzu Zachodnim
Materiał partnera
Katowice przesiadają się na rower
Rowerem przez Polskę
Rower publiczny wymyślony na nowo
Materiał partnera
Milion wykręconych kilometrów