W ciągu 20 lat działania samorządy stały się czołowym inwestorem w Polsce. W czasie spowolnienia gospodarki to właśnie lokalne inwestycje stały się jej kołem zamachowym. I to mimo że z powodu niższych wpływów z podatków cześć inwestycji musiały przekładać na kolejne lata. – Niektóre zadania z wieloletniego planu inwestycyjnego musieliśmy przenieść poza 2014 r., ale z nich nie rezygnujemy – mówi Teresa Blacharka, skarbniczka Gdańska, jednego z najaktywniejszych inwestycyjnie miast.
[srodtytul]Tańsze wykonanie[/srodtytul]
Jeszcze w 2007 r. wielu samorządowców obawiało się, że współfinansowanych przez Unię dróg czy hal sportowych nie będzie miał kto budować. Tymczasem liczba chętnych w przetargach w zeszłym roku rosła, a ceny oferentów spadały nawet o 20 proc. – To oznacza, że de facto inwestycji mogło być o wiele więcej – mówi Paweł Krzysztof Swianiewicz, prof. Uniwersytetu Warszawskiego.
A ile wyniosły wydatki? Tego do końca określić się nie da. Według zestawień resortu finansów wydatki inwestycyjne samorządów wyniosły w zeszłym roku 41,6 mld zł, choć plany były o blisko 7 mld zł wyższe. Nakłady na inwestycje rosły w tempie 35 proc., czyli o wiele szybciej niż łączne wydatki samorządów. – W 2009 r. inwestycje budżetowe wyniosły 14,5 mld zł, podczas gdy samorządy dysponujące o połowę niższym budżetem wydały na nie blisko 42 mld zł. I rola samorządów rośnie – podkreślał ostatnio Kazimierz Kotowski, prezes Związku Powiatów Polskich.
Kolejne miliardy samorządy wydają za pośrednictwem spółek celowych, które stają się z roku na rok coraz bardziej popularne, m.in. dlatego, że nie obciążają wskaźników zadłużenia.