Pamięta pan, kiedy po raz pierwszy zaczęto mówić o północnej obwodnicy miasta?
Pierwsze koncepcje na temat tej obwodnicy pojawiły się prawdopodobnie w latach 80. ubiegłego wieku i były kontynuowane przez kolejne lata, ale starania nigdy nie weszły w etap realizacji. Głównym problemem zawsze były ogromne koszty. A realne przygotowania do inwestycji rozpoczęły się już za mojej kadencji. Kiedy byliśmy gotowi z urealnieniem pomysłu, zdobyliśmy na ten cel pieniądze. Były to bardzo skomplikowane starania, w które zaangażowanych było wiele osób. Prace przygotowawcze ruszyły w 2023 roku, kiedy podpisano umowę z firmą Budimex na pierwszy 500-metrowy odcinek.
Jakoś ta inwestycja chyba nie ma szczęścia, a przecież miała być gotowa w przyszłym roku. Co jest powodem opóźnień i jaki jest realny termin wybudowania tej trasy?
Biorąc pod uwagę to, co powiedziałem wcześniej, to aktualnie inwestycja ma wielkie szczęście, nie miała go przez poprzednie 50 lat. Aktualne opóźnienia inwestycji są przy tej skali minimalne i wynikają z przyczyn raczej niezależnych, bo z konieczności zmiany przebiegu linii brzegowej rzeki Kłodawki. Zresztą problem już został rozwiązany. Budowa już się rozpoczęła, a realizacja pierwszego etapu potrwa około rok. Termin zakończenia całości teraz to grudzień 2027.
Miał pan ostatnio okazję jechać pociągiem na trasie Gorzów – Poznań czy Gorzów – Kostrzyn, albo z Gorzowa do Szczecina?
Nie, ale problem znam bardzo dobrze. Rozmawiamy o tym z mieszkańcami. Ta sprawa to efekt wieloletnich zaniedbań władz kolejowych, braku inwestycji, bagatelizowania problemu. Rozwiązanie problemu komunikacji kolejowej leży w rękach PKP i częściowo władz województwa lubuskiego. My im o tym nieustannie przypominamy, podsuwamy pomysły i mam wrażenie, że ostatni rok nareszcie pozwolił decydentom problem dostrzec.
Czytaj więcej
Z poziomu samorządu województwa nie jesteśmy w stanie zatrzymać zmian klimatycznych, ale możemy p...
Pytam o to, bo ponoć trasa Kostrzyn – Gorzów – Poznań to jedna z bardziej awaryjnych, gdzie od dłuższego czasu występują poważne utrudnienia. Wiem, że kolej to nie zadanie miasta, ale mieszkańców ten problem mocno dotyka.
Władze Gorzowa rozmawiają na ten temat z PKP PLK, z Urzędem Marszałkowskim, z Ministerstwem Infrastruktury – by sytuacja uległa poprawie i Gorzów przestał być miastem wykluczonym kolejowo. Tak, jak wspomniałem, choć rozwiązanie problemu nie leży w kompetencjach gorzowskiego samorządu, jesteśmy bardzo aktywni w jego rozwiązaniu.