Reklama

Prezydent Konina: Elektrownia jądrowa przestawiłaby miasto na nową drogę rozwoju

Jesteśmy w trakcie transformacji energetycznej. Dosłownie za chwilę w naszym powiecie przestanie być wydobywany węgiel brunatny, który jest spalany w elektrowni Pątnów. Tym samym elektrownia zostanie wyłączona z użytkowania – mówi Piotr Korytkowski, prezydent Konina.

Publikacja: 13.12.2025 07:42

Piotr Korytkowski, prezydent Konina

Piotr Korytkowski, prezydent Konina

Foto: Mirosław Jurgielewicz

Radni Zduńskiej Woli poparli niedawno budowę elektrowni jądrowej w sąsiednim Bełchatowie, uznając, że to inwestycja o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. A jak jest w Koninie, który też walczy o lokalizację dla tej samej elektrowni? Czy również jest takie społeczne przyzwolenie na tę inwestycję?

Tak. Jak najbardziej, u nas także jest przyzwolenie na taką inwestycję. Samo miasto Konin, ale też powiat koniński, sąsiednie powiaty oraz samorząd województwa wielkopolskiego podjęły już stosowne uchwały dotyczące akceptacji budowy elektrowni jądrowej właśnie w Koninie. Podobne stanowiska przyjęły także różne organizacje i stowarzyszenia z naszego terenu – jak Stowarzyszenie Aglomeracja Konińska czy izby gospodarcze zlokalizowane w regionie. A sami mieszkańcy Konina w rozmowach podkreślają, że taka inwestycja przestawiłaby miasto na nową drogę rozwoju.

Co przemawia za tym, by rząd wybrał właśnie Konin, a nie Bełchatów, dla drugiej elektrowni jądrowej? Jakie zalety ma pana miasto i w czym ono wyprzedza Bełchatów?

Jesteśmy w trakcie transformacji energetycznej. Dosłownie za chwilę w naszym powiecie przestanie być wydobywany węgiel brunatny, który jest spalany w elektrowni Pątnów – jednej z dwóch, które mamy na terenie miasta. Tym samym elektrownia zostanie wyłączona z użytkowania, a produkcja dość dużego wolumenu energii, oddawanej do sieci elektroenergetycznej, po prostu zaniknie.

Ale podobnie jest chyba też w Bełchatowie?

Nie. Tam będzie można kopać węgiel brunatny o wiele dłużej niż u nas. My mamy już zapalone czerwone światło, jeśli chodzi o jego wydobycie. W Bełchatowie koncesje na wydobycie obowiązują jeszcze przez wiele lat. A biorąc pod uwagę, że elektrowni nie da się szybko wyłączyć, proces wygaszania – tak jak ma to miejsce w Koninie – będzie tam rozpoczęty później. Wracając do argumentów za naszą lokalizacją: mamy zasoby wody, które mogą służyć do chłodzenia elektrowni jądrowej.

Wokół Konina są naturalne jeziora, mamy rzekę Wartę o dużym przepływie, regulowaną przez zbiornik Jeziorsko. W wyrobiskach pokopalnianych powstają również kolejne zbiorniki, które także będą zasobami wody. Mamy również stabilny grunt – tutaj nie ma trzęsień ziemi. Mamy solidną podstawę pod budowę elektrowni na terenie, który nigdy nie był użytkowany przez człowieka, a zlokalizowany jest tuż obok wspomnianych zbiorników wodnych. Mamy też energetyków, urządzenia do wyprowadzenia mocy oraz linie przesyłowe, co przy takiej inwestycji ma ogromne znaczenie. I to wszystko jest gotowe do natychmiastowego użycia.

Czytaj więcej

Zygmunt Frankiewicz: Polityka wkroczyła do samorządów. To nie służy jakości zarządzania
Reklama
Reklama

Jakie korzyści miałby Konin, gdyby właśnie w tym mieście powstała taka elektrownia – z perspektywy samorządu i mieszkańców?

Przede wszystkim byłoby to zatrudnienie mieszkańców miasta i okolic – już od momentu rozpoczęcia budowy. Proces inwestycyjny potrwa przecież wiele lat. Dodatkowo mieszkańcy miasta, powiatu i regionu znajdą pracę w samej elektrowni jądrowej po jej wybudowaniu. Jesteśmy też w stanie wykształcić potrzebne kadry – zarówno na poziomie szkół średnich, jak i wyższych. Niewątpliwą korzyścią będzie również podatek, który zasili budżet gminy, na terenie której elektrownia będzie zlokalizowana – czyli gminy Konin lub gminy Kazimierz Biskupi, bo takie są obecnie brane pod uwagę. Sąsiednie gminy także będą uzyskiwać lokalny podatek.

Po około czterech latach budowy pod koniec października otwarto konińską ciepłownię geotermalną, którą współfinansowało m.in. miasto Konin. Czy mieszkańcy już korzystają z tego ciepła?

Tak, mieszkańcy już korzystają. 27 października nasza ciepłownia geotermalna została uruchomiona. Jest trzecim źródłem ciepła dla mieszkańców Konina. Wszystkie te źródła mają charakter odnawialny.

Podczas otwarcia zapowiadał pan, że w przyszłym roku zaplanowano wykonanie badań sejsmicznych, które pozwolą określić optymalną lokalizację drugiego otworu zatłaczającego. To umożliwi dalszy rozwój i zwiększenie efektywności systemu geotermalnego. Jeśli badania będą korzystne – jak może to zmienić system ciepłowniczy miasta?

Wówczas wydajność ciepłowni geotermalnej zostanie zwiększona. Ze względu na to, że w różnych miastach – także w Koninie – jest potrzeba zatłaczania już użytej ciepłej wody z powrotem do skorupy ziemskiej, konieczne jest wykonanie drugiego otworu zatłaczającego. W innych ciepłowniach geotermalnych opartych na wodach o dużym zasoleniu również wykonuje się takie inwestycje. Aby nie działać po omacku, koniński MPEC bierze udział w unijnym projekcie URGENT, dzięki czemu z funduszy europejskich zostaną sfinansowane badania sejsmiczne w trzech ośrodkach w Europie, w tym w Koninie. W promieniu jednego kilometra wokół aktualnych odwiertów zostanie zbadana skorupa ziemska, aby określić, które skały najlepiej nadają się do wtłaczania wody geotermalnej z powrotem do wnętrza ziemi.

A jak robi się to dziś?

Tak samo, tylko że mamy jeden otwór zatłaczający. Kiedy będą dwa, więcej ciepła będzie mogło być wykorzystane, bo więcej wody zostanie wtłoczone do skorupy ziemskiej. Wówczas parametry ciepłowni geotermalnej zostaną podwyższone w zakresie odbioru ciepła.

Czytaj więcej

Marek Woźniak: Chcemy tworzyć sieć miejsc ochrony ludności

Zmieńmy temat. W grudniu Rada Miasta zajmie się projektem budżetu na przyszły rok. Dochody miasta mają w 2026 r. wzrosnąć do ponad 932 mln zł – przy 842 mln zł w 2025 r. To dzięki zmianom przepisów o dochodach JST czy raczej bogaceniu się mieszkańców i firm?

Rzeczywiście, prognozy wskazują dochód na poziomie 932 mln zł w przyszłym roku i wydatki w wysokości 964 mln zł.

Reklama
Reklama

Do wydatków wrócimy, ale z czego wynika taki wzrost dochodów miasta?

Miasto cały czas się rozwija, a mieszkańcy zarabiają coraz więcej. Jeśli chodzi o udział miasta w podatkach centralnych: z podatku PIT mamy wyższe udziały, co podnosi nasze dochody. Natomiast w przypadku podatku CIT przychód jest mniejszy, niż oczekiwaliśmy. Będziemy się zwracać do Ministerstwa Finansów o ponowne przeliczenie tych dochodów, bo do końca nie rozumiemy, dlaczego mamy niższe udziały w tym podatku na przyszły rok. Choć udział w CIT jest niższy, to dzięki inwestycjom realizowanym w mieście pozyskujemy zewnętrzne środki. Jesteśmy w tym naprawdę skuteczni, zwłaszcza w pozyskiwaniu funduszy europejskich, więc budżet z roku na rok rośnie.

Dochody rosną, ale wydatki również. W przyszłym roku mają wynieść prawie 965 mln zł, gdy w tym – 821 mln zł. Co jest przyczyną? Większe wydatki na oświatę i inwestycje?

Wydatki na oświatę stale rosną – nie tylko w Koninie, ale w większości samorządów. W przyszłym roku będzie podobnie, a ten wzrost niestety musi być finansowany z budżetu miasta, choć koszt ten powinien spoczywać na budżecie państwa. Druga kwestia to inwestycje, które realizujemy. To duże wydatki związane z drogownictwem – przebudową mostów oraz budową i naprawą dróg, w tym krajowych, szczególnie na terenie miasta. Jako miasto na prawach powiatu jesteśmy zobowiązani realizować je z własnego budżetu. Na szczęście pozyskujemy na ten cel środki zewnętrzne – nie tylko na drogi, ale także na przykład na budowę nowego cmentarza czy schroniska dla bezdomnych zwierząt.

Planowany na przyszły rok deficyt miasta ma wynieść 32 mln zł, a Konin chce go sfinansować z kredytów bądź podwyżek. Nie da się dziś rządzić miastem bez zadłużania?

Nie da się. Bez środków zewnętrznych, dotacji, ale też kredytów, pożyczek czy emisji obligacji komunalnych nie jesteśmy w stanie realizować inwestycji, które są konieczne. Zobowiązania zaciągamy oczywiście wyłącznie na ważne inwestycje.

Takie inwestycje jak drogi, nowy cmentarz czy schronisko już pan wymienił. A jakie duże „zielone” inwestycje planuje Konin w 2026 r.?

Przede wszystkim projekt wykraczający poza samo miasto – „Niskoemisyjny transport publiczny w subregionie konińskim”. To zadanie polega na budowie w ciągu najbliższych dwóch lat, w 2026 i 2027 r., nowej zajezdni dla autobusów miejskich. Chcemy, by była to zajezdnia samowystarczalna, z produkcją zielonej energii oraz paliwa w postaci zielonego wodoru. Planujemy zakup autobusów wodorowych i elektrycznych, a w przyszłości także pojazdów na skroplony gaz ziemny produkowany w naszych spółkach. Zamierzamy też wprowadzić Inteligentny System Transportowy (ITS) i przeorganizować ruch na terenie miasta, tak, by priorytet miały autobusy komunikacji miejskiej MZK i autobusy PKS, który również należy do miasta.

Samorząd organizował już szkolenia dla mieszkańców dotyczące sytuacji zagrożenia, czy dopiero takie szkolenia są w planach?

One już trwają. Zorganizowaliśmy szkolenia dla pracowników wszystkich miejskich spółek i jednostek organizacyjnych. Wszystkie szkoły zostały już przeszkolone.

Nauczyciele i administracja czy również uczniowie?

Na razie kadra. Realizujemy to etapami – nie da się zrobić wszystkiego naraz. Za nami już wiele przeprowadzonych szkoleń.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Prezydent Gdańska: W programie ochrony ludności kluczowa jest edukacja mieszkańców

Czy miasto ma pomysł na tworzenie nowych miejsc doraźnego schronienia i schronów, zwłaszcza że od kilku dni obowiązuje rozporządzenie określające warunki organizowania takich miejsc?

Oczywiście. To nasz obowiązek. Przed nami adaptacja takich obiektów. Niestety obecnie mamy tylko 12 miejsc, które nie spełniają wymaganych norm technicznych. Musimy więc przeprowadzić ich adaptację, by stworzyć większą liczbę miejsc ukrycia i doraźnego schronienia. Aktualnie jesteśmy w stanie zabezpieczyć miejsca dla 1,2 tys. osób, a powinniśmy mieć 18 tys. miejsc ukrycia oraz 33 tys. miejsc doraźnego schronienia. Są to potężne inwestycje, dlatego planujemy budowę parkingu wielopoziomowego u zbiegu ulic Przemysłowej i Warszawskiej – z zapleczem sanitarnym, który w przypadku zagrożenia będzie mógł pomieścić wiele osób. To nasze pierwsze duże wyzwanie.

A skąd miasto weźmie pieniądze na ten cel?

Pieniądze będą pochodzić m.in. z budżetu państwa, ponieważ są na to przeznaczone odpowiednie fundusze – choćby w ramach Programu Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej. Aby je pozyskać, musimy złożyć stosowny wniosek, uzyskać dotację i zrealizować nasz plan.

Ale – patrząc na inne miasta – to nie były dotąd tak duże kwoty, by sfinansować aż takie inwestycje...

Tak było, ponieważ jesteśmy obecnie zobowiązani najpierw do przeprowadzenia inwentaryzacji takich miejsc. Inwentaryzacja jest prowadzona przez straż pożarną oraz powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, który musi opracować dokumentację określającą, które miejsca nadają się do adaptacji, a które nie. Myślimy przede wszystkim o naszych jednostkach organizacyjnych i spółkach miejskich. Po zakończeniu inwentaryzacji będziemy decydować, które obiekty przystosować do celów miejsc ukrycia i schronienia, a gdzie budować nowe.

Okiem samorządowca
Burmistrz Zakopanego: Chcę, by miasto było prestiżowym kurortem
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Okiem samorządowca
Paweł Gulewski, prezydent Torunia: Luka oświatowa cały czas rośnie
Okiem samorządowca
Wójt Gródka: Firmy przy granicy wracają powoli do życia
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska: W programie ochrony ludności kluczowa jest edukacja mieszkańców
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Okiem samorządowca
Marek Woźniak: Chcemy tworzyć sieć miejsc ochrony ludności
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama