Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w czwartek był gościem Radia Zet. – Wchodzi potężny niż demograficzny, zwłaszcza do szkół średnich, i to będzie powodowało, że nauczycieli będzie tam za dużo. Trzeba przygotować rozwiązania, które pozwoliłyby im na odejście na emeryturę – mówił. Dodał, że w 2023 r. jeszcze nikogo nie będzie zwalniać, ale w 2024 r. proces redukcji ruszy. Pytany o to, kto powinien się najbardziej obawiać zwolnienia, minister odpowiedział, że „wszyscy nauczyciele”. – Mniej przychodzi dzieci, to jest mniej WF-u, biologii, chemii, polskiego, fizyki – wyliczał Czarnek.
Tymczasem w wielu polskich miastach brakuje nauczycieli. W Warszawie na początku roku szkolnego było ponad 3,3 tys. wakatów, z czego blisko połowa w szkołach ponadpodstawowych. Kadry brakowało też w Poznaniu, gdzie szukano ok. 270 nauczycieli, czy w Łodzi, gdzie brakowało ich 300.
W łódzkich szkołach podstawowych i średnich jest 5213 etatów nauczycielskich, a w przedszkolach – 1485. W sumie: 6698 etatów. – Obecnie są braki, chodzi o nauczycieli m.in. wychowania przedszkolnego, języka polskiego, matematyki, historii, geografii, a w szkołach zawodowych – uczących przedmiotów zawodowych, a także wychowania przedszkolnego – wylicza Monika Pawlak z łódzkiego ratusza. Zauważa, że w szkołach i przedszkolach prowadzonych przez samorząd dodatkowo uczy się ok. 6 tys. przedszkolaków i uczniów z Ukrainy, a więc zapotrzebowanie na kadrę pedagogiczną się zwiększyło. – Do szkół średnich w 2023 r. pójdzie podwójny rocznik (siedmiolatki oraz sześciolatki) więc siłą rzeczy będzie więcej uczniów w szkołach, a nie mniej. Póki co, dyrektorzy szkół szukają kandydatów do pracy, aby uzupełniać braki kadrowe – mówi łódzka urzędniczka.
W Krakowie zatrudnionych jest ponad 12 tys. nauczycieli. Jak zauważa Kamil Popiela z krakowskiego ratusza, brak nauczycieli może być wyzwaniem dla niektórych polskich miast, głównie mniejszych. Ale w Krakowie nie ma obecnie większych trudności w zatrudnieniu kadry nauczycielskiej. – Nie narzekamy na brak nauczycieli, jak i uczniów, głównie ze względu na to, że często mieszkańcy regionu wybierają właśnie Kraków na miejsce pracy, tak jest również z kadrą nauczycielską. Nie przewidujemy też ograniczenia liczby etatów – tłumaczy urzędnik.
Miasto wciąż się rozwija, więc wielu studentów decyduje się zamieszkać w stolicy Małopolski po zakończeniu edukacji, o czym świadczą dane GUS. Przez co liczba mieszkańców, a co za tym idzie również uczniów szkół, wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. – W tym roku, w związku z wojną w Ukrainie, wielu uczniów stamtąd podjęło naukę w krakowskich szkołach: ok. 6 tys. Część z nich chce mieszkać u nas na stałe – mówi Kamil Popiela.