„Próba otoczenia i osaczenia PiS na lokalnym gruncie”

Na dzień dzisiejszy najbardziej realne jest starcie pomiędzy kandydatem popieranym przez formacje liberalno-lewicowej opozycji, a kandydatką PiS-u. Żaden sondaż, ze względu na specyfikę czasu, może nie pokazywać dokładani,e do czego to będzie prowadzić – uważa prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytety Warszawskiego.

Publikacja: 24.03.2021 22:28

Prof. Rafał Chwedoruk: Tak jak kibice piłkarscy w Rzeszowie są podzieleni na zwolenników dwóch klubó

Prof. Rafał Chwedoruk: Tak jak kibice piłkarscy w Rzeszowie są podzieleni na zwolenników dwóch klubów od dziesiątek lat, tak mam wrażenie, że tamtejsza polityka jest stabilnie podzielona

Foto: Fot. Pixabay

Komitet Wyborczy Marcin Warchoł Tadeusz Ferenc – Dla Rzeszowa – tak swój komitet nazwał wiceminister sprawiedliwości. Czy nazwisko byłego prezydenta Rzeszowa może być skutecznym wabikiem dla mieszkańców miasta w przedterminowych wyborach?

Prof. Rafał Chwedoruk: Oczywiście, że będzie skutecznym wabikiem. Choćby ze względu na skuteczność samego prezydenta Tadeusza Ferenca w roli głowy Rzeszowa przez te 18 lat, ale także ze względu na to, że struktura elektoratu tego prezydenta była bardzo zróżnicowana. Sam Rzeszów jest miastem politycznie podzielonym.

Jednak to Podkarpacie: Zjednoczona Prawica zwycięża tam od lat.

Dokładanie tak. Rzeszów ma się nijak do reszty Podkarpacia, gdzie poza nielicznymi wyjątkami, jak fragmentami Bieszczad, czy miast jak Tarnobrzeg, można mówić o większym zróżnicowaniu wyborczym.

Tadeusz Ferenc, jak i komitety wyborcze do Rady Miasta pod jego egidą, przyciągał wielu wyborców na co dzień mniej zaangażowanych politycznie. Nie tylko w sposób oczywisty wyborców SLD, czy w zależności od konfiguracji także część wyborców Platformy – ale i tych, co rzadziej stawiają się na elekcjach.

CZYTAJ TAKŻE: Konrad Fijołek: Cała Polska patrzy, muszę bronić Rzeszowa

Można też się zastanawiać, czy na niektórych obszarach miasta nie byli to wyborcy, którzy w innych konfiguracjach mogli by głosować na Prawo i Sprawiedliwość.

Jednak to nie oznacza, że autorytet byłego prezydenta miasta – jako skutecznego i powszechnie szanowanego – jest kapitałem wystarczającym do zwycięstwa. Kiedyś mógł się o tym przekonać Aleksander Kwaśniewski, który post factum był najlepiej ocenianym prezydentem RP, ale nie zdołał zdyskontować tej popularności na rzecz partyjnej polityki po 2005 roku.

Pana jako politologa zdziwiło to, że Tadeusz Ferenc, prezydent miasta wywodzący się jednak z lewicy, popierany w ostatnich wyborach przez opozycję, namaszcza w momencie odejścia kandydata Zjednoczonej Prawicy i członka rządu?

Na tle posłanki Moniki Pawłowskiej, która przeszła z Wiosny do Porozumienia, a wcześniej posła Zbigniewa Gryglasa, który przeszedł z Nowoczesnej do Gowina, już nic nie powinno nas dziwić.

Co się za tym może kryć?

Myślę, że po pierwsze: lokalne życie polityczne jest bardzo skomplikowane. Ono wymyka się kompletnie ogólnokrajowym klasyfikacjom. Wystarczy spojrzeć, jak wygląda życie polityczne Torunia, w którym wygrywa orientacja liberalna i prezydent z SLD, który ma świetne relacje z Radiem Maryja.

Zresztą podobnych sytuacji w kraju było wiele. Choćby w Łomży, gdzie kiedyś wygrał prezydent z SLD, choć lewica w tym mieście jest bardzo słaba. Tego typu wysp można w polskiej polityce znaleźć sporo. Także Kraków. Tamtejszy samorząd, a wyniki wyborów ogólnokrajowych to dwa różne światy. To może być pochodną owej lokalnej specyfiki.

A po drugie pamiętajmy, że życie wewnętrzne polskiej prawicy jest bardzo złożone. Często przyjmujemy do wiadomości pewne stereotypy – jak relacje między PiS-em, a Episkopatem Polski, a one są dużo bardziej skomplikowane i nie wpisują się w żadne proste schematy. Tak samo, jeśli chodzi o stosunek Platformy do kościoła.

CZYTAJ TAKŻE: Rusza wyścig o Rzeszów. Walka będzie zażarta

Tak i w Rzeszowie: możemy mieć do czynienia ze złożonymi grami wewnątrz polskiej prawicy, gdzie jeden z nurtów próbuje wykorzystać zewnętrzne możliwości na lokalnym szczeblu do wzmocnienia swojej pozycji względem PiS.

Prezydent Tadeusz Ferenc wyrobił sobie na tyle mocną pozycję, że nie musi się liczyć z otoczeniem politycznym i to nie tylko dlatego, że kończy swoją karierę, ale także dlatego że cieszył się takim poparciem i olbrzymia część mieszkańców Rzeszowa jest mu w stanie wszystko wybaczyć i nie spotka go za to wielka krytyka.

Stąd taka przesłanka do zaskakującego mariażu – a nie takiego, który w polskich samorządach już spotkaliśmy: że odchodzący prezydent wskazywał któregoś ze sowich zastępców na następcę.
W każdym razie można odnieść wrażenie, że ta sytuacja w Rzeszowie jest próbą osaczenia i otoczenia PiS na lokalnym gruncie.

W Rzeszowie szykuje się bratobójcza walka na Zjednoczonej Prawicy, bo każda z tworzących ją partii wystawia własnego kandydata. Jak to wpłynie na szanse tych kandydatów? Zwłaszcza że startować chciałby jeszcze Grzegorz Braun…

Taka bratobójcza walka nie miałaby głębszych podstaw, gdyby nie Tadeusz Ferenc. Nie sądzę nawet, że młody i dynamiczny polityk, jakim jest Marcin Warchoł, był faworytem, czy mógł odegrać istotną rolę w tych wyborach, bez poparcia byłego prezydenta miasta.

Samodzielna pozycja Solidarnej Polski, tak jak Porozumienia Jarosława Gowina jest minimalna. Nawet w szczycie swoich możliwości, gdy startowali samodzielnie do Parlamentu Europejskiego i dostali prawie 4 proc. – w olbrzymim stopniu dzięki południowo-wschodniej Polsce – to też pokazywało niezdolność przetrwania przy wyższej frekwencji w wyborach ogólnokrajowych.

Konflikt w Zjednoczonej Prawicy jest konfliktem na serio. To nie tylko taki polityczny spektakl, gdzie obie strony przeciągają linię, jedynie po to, by coś więcej od siebie wynegocjować. Nie. To jest walka o charakterze strategicznym i warto pamiętać, że rezultat tej walki będzie interpretowany w warunkach ogólnokrajowych, mimo że do końca nie będzie podstaw empirycznych, by wyciągać z tego wnioski co do całego kraju.

CZYTAJ TAKŻE: Rzeszów: szykuje się ostra walka o schedę po Tadeuszu Ferencu

Nie mam cienia wątpliwości, że krytycy PiS-u będą wynik tych wyborów interpretowali i przedstawiali opinii publicznej w sposób jednoznaczny: PiS przegrał w sercu Podkarpacia.

Który z prawicowych kandydatów, pana zdaniem, ma największe szanse na drugą turę? Czy takowej w Rzeszowie jednak nie będzie?

Sytuacja jest trudna do przewidzenia, bo mamy do czynienia z pandemią. Obawy wielu wyborców o własne bezpieczeństwo mogą odegrać ważną rolę, jeśli wybory będą się zbiegały z dalszym trwaniem wysokiego poziomu zakażeń.

Im więcej będzie takich obaw, tym trudniej będzie Prawu i Sprawiedliwości, ze względu na demograficzną strukturę wyborców.

A PiS-owi nie jest łatwo mobilizować wyborców, musi poświęcać na to bardzo dużo czasu i zasobów. Odwrotnie niż opozycja. A PiS we wszystkich wyborach samorządowych wypada dużo gorzej niż w wyborach ogólnokrajowych.

Na dzień dzisiejszy starcie pomiędzy kandydatem popieranym przez formacje liberalno-lewicowej opozycji, a kandydatką PiS-u, jest najbardziej realne. Żaden sondaż ze względu na specyfikę czasu może nie pokazać dokładanie, do czego to będzie prowadzić.

Marcin Warchoł wspierany przez prezydenta Tadeusza Ferenca to oferta dla tych, którzy rzadziej chodzą na wybory, nie są zdeklarowanymi sympatykami którejś z partii politycznych.

W mniejszym stopniu to oferta dla mieszkańców centralnych dzielnic Rzeszowa, a bardziej tych na południe i wschód od centrum – w obrębie tradycyjnych granic miasta. I to tym bardziej czyni tę sytuację nieprzewidywalną.

CZYTAJ TAKŻE: Tadeusz Ferenc: Rzeszów mój widzę ogromny

To pokazuje, że nie wszystkie schematy, którymi na co dzień się posługujemy, wyjaśniają polską politykę.

To, że cała opozycja się zjednoczyła i popiera wieloletniego radnego Konrada Fijołka –zwiększa jego szansę w tych wyborach, czy jednak z powodu pandemii może być jednak różnie?

Ponad wszelką wątpliwość to zwiększa jego szansę, chociaż elektorat szeroko pojętej opozycji też jest bardzo różnorodny. Ale na obszarach, gdzie wokół dominuje prawica i to dotyczy nie tylko Polski – następuje naturalna konsolidacja wokół głównego kandydata. Gdybym miał to do czegoś porównać, to do Bawarii, gdzie zawsze wygrywa CSU, a w Monachium – zawsze burmistrz jest z SPD. To trochę to przypomina Podkarpacie z ostatnich kilku kadencji samorządów.

Doświadczenia z ostatnich wyborów samorządowych, z drugich tur prezydenckich, i czasem braku tych tur i zwycięstwa kandydata spoza PiS-u w pierwszych turze, pokazuje pewną bezalternatywność, a specyficzny kontekst prawicowego Podkarpacia tylko wzmacnia takie tendencje do zawierania sojuszu.

Wynik wyborów w Rzeszowie będzie zależeć od tego, na ile PiS zmobilizuje kapryśne obrzeża swojego elektoratu. Jeśli zmobilizuje, wtedy będą dwie tury, ale kandydatka PiS nie byłaby faworytką. Jednak samo dojście do drugiej tury mogłoby być dla PiS minimalizacją strat związanych z tymi wyborami.

Wynik wyborczy w Rzeszowie powie dużo o aktualnych preferencjach wyborczych Polaków czy jednak nie?

Nie powie dużo. Fakt wyrównanego starcia nie oznacza pełnej reprezentatywności w strukturze elektoratu.

W Polsce obszarami, które niegdyś wskazywano jako najbardziej reprezentatywne, były pogranicza wielkopolsko-łódzkiego, część województwa opolskiego, natomiast Rzeszów nigdy na tej liście nie funkcjonował.

CZYTAJ TAKŻE: Z Rzeszowa bliżej do Izraela

Poza tym czas pandemii różni się od czasu, gdy ta pandemia minie, także jeśli chodzi o zachowanie wyborcze, gotowość stawiania się przy urnach, aspiracje wyborców, tematy, które będą towarzyszyć kampanii.

Najważniejszy będzie – jak to w dzisiejszej obrazkowej kulturze – odbiór w kategoriach symbolicznych. Większość ostatnich elekcji w Polsce, to były elekcje pod tytułem: „jestem za PiS czy przeciwko”. I to w takich kategoriach będzie próba interpretacji wyników tych wyborów.

Jeśli pan Konrad Fijołek nie wygra tych wyborów, niektórzy liderzy partii opozycyjnych będą mieli dużo do przemyślenia. A jeśli by wygrał, to kierownictwo PiS będzie musiało po raz n-ty pochylać się nad tym samym problemem, który towarzyszy tej partii nawet w okresie jej największych triumfów.

Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy