Jak władze miasta przyjęły czwartkową decyzję rządu o narodowej kwarantannie?
Same niecenzuralne słowa cisną na język, bo to jest najczarniejszy scenariusz, jaki mogliśmy sobie wymyślić. I to mimo próby dialogu: cały czas burmistrzowie, wójtowie gmin podgórskich gmin – z całej południowej Polski – kołatali do rządowych drzwi. Ale niestety. A przygotowaliśmy bardzo restrykcyjne protokoły reżimu sanitarnego.
Mimo że przedstawialiśmy nasze stanowiska, mimo że jesteśmy przekonani – zresztą epidemiolodzy też – że ferie powinny być rozciągnięte w czasie do dziewięciu tygodni, co pozwoliłoby na obsłużenie ruchu turystycznego w sposób bezpieczny. Jednak rząd nie wziął tego pod uwagę.
Rozmawiał Pan z lokalnymi przedsiębiorcami z branż: gastronomicznej, noclegowej, narciarskiej i pokrewnych? Jak oni to przyjęli?
Są załamani: przede wszystkim w przypadku branży gastronomicznej i pensjonatów czy hoteli, zwłaszcza w branży noclegowej. Ona w tarczy 6.0 – o której tak szumnie się mówi – nie została nawet wymieniona. Ludzie są kompletnie zdesperowani.