Widziałem też ostre reakcje w sklepach, gdy zjawia się tam ktoś bez maseczki lub nie dezynfekuje rąk. Ale tak powinno być. Tylko wspólna reakcja, wspólna świadomość pozwoli nam wyjść ze strefy.
Jako powiat byliśmy taką czerwoną latarnią województwa łódzkiego i mieliśmy takie niechlubne miejsce. A złożyło się na to kilka rzeczy. Leżymy na pograniczu z województwem śląskim, gdzie było dużo zakażeń. Poza tym wcześniej w Wieluniu pojawiła się czerwona strefa – gdzie w jednym z tamtejszych zakładów też było duże ognisko, a że pracowało tam sporo naszych mieszkańców, to dostaliśmy odłamkami, bo pracownicy pozakażali członków swoich rodzin z terenu naszego powiatu.
Ja, doświadczony samorządowiec, byłem tym wszystkim wystraszony. Pierwsze nasze działania skupiły się na tym, by wyłapać te ogniska zakażeń, bo przy pierwszym ataku wiedzieliśmy, że źródło pochodzi z jednego zakładu, więc bardzo szybko udało nam się je opanować.
A później pojawiło się kilka różnych źródeł i było dużo osób na kwarantannie. W powiecie mieszka ok. 53 tys. osób, był taki moment, że aż tysiąc z nich było na kwarantannie. To były osoby zabrane z zakładów pracy, ich rodziny, co powodowało wiele utrudnień, wiele komplikacji. Przedsiębiorcy byli w bardzo trudniej sytuacji. Rozmawialiśmy z nimi, wiedzieliśmy, że obawiali się przyszłości. Ale już jest dobrze.
Z perspektywy czasu widać, że mechanizmy, które wypracował rząd i służby sanitarne oraz bliska współpraca z wojewodą, wspomaganie nas w płyny, w sprzęty – doskonale się sprawdzają.