Starosta ostrzeszowski: mamy czerwoną strefę. Staramy się działać normalnie

– Nie ma u nas pomoru czy stanu klęski, a jest zaostrzony rygor sanitarny – mówi Lech Janicki, starosta ostrzeszowski. – Nasz powiat od soboty jest tzw. czerwoną strefą, gdzie liczba zakażeń koronawirusem na 10 tys. mieszkańców przekracza 12.

Publikacja: 11.08.2020 23:38

Starosta ostrzeszowski: mamy czerwoną strefę. Staramy się działać normalnie

Foto: Materiały prasowe.

„Rz”: Od soboty Ostrzeszów jest czerwoną strefą. Urząd pracuje normalnie?

Lech Janicki: Tak, tak pracujemy normalnie. Podobnie zresztą, jak wszystkie urzędy. Nie mamy większych ograniczeń. Stosujemy zasady, które zostały wprowadzone wcześniej, kiedy nie było u nas czerwonej strefy, jak np. rejestracja petentów przez telefon czy internet.

A od poniedziałku wprowadzono jakieś dodatkowe ograniczenia?

To, co wynika z ministerialnych ograniczeń, to jest wszystko. Na ten moment staramy się działać normalnie. Obszar, na którym szczególnie koncentruje się zakażenie, jest tylko częścią powiatu i nie ma większego wpływu na inne gminy graniczące. Daleko posunięta ostrożność wszelkiego rodzaju i prewencyjne posunięcia – jak najbardziej są wskazane. Wiem, że odbywają się kontrole przestrzegania wprowadzonych rygorów.

Zaskoczyło pana wprowadzenie czerwonej strefy na terenie powiatu?

Czy zaskoczyło? Myśmy się spodziewali, że pewne ograniczenia zostaną wprowadzone. Po tym pierwszym okresie, gdy były one w całym kraju, to teraz na pewno mamy jakieś doświadczenia i będzie nam nieco łatwiej się dostosować.

CZYTAJ TAKŻE: Wójt Jasieńca: Koronawirus jest, ale bez paniki

Osobiście skieruję do ministra zdrowia pismo z sugestiami odnośnie doprecyzowania sposobu określania stref. Nasz powiat jest dość rozległy i moim zdaniem nie wszystkie jego zakątki powinny podlegać tego typu rygorom. Nie zaprzeczam, że oddziaływanie jest i powiązania wewnątrzpowiatowe są. Chciałabym namówić ministerstwo do jeszcze głębszej analizy każdego przypadku, jak u nas, pod kątem oddziaływania terytorialnego.

A dużo jest zakażeń koronawirusem w powiecie?

W tej chwili zbieram dane i dopiero będę wszystko analizował. Łącznie zakażeń mamy na dzień dzisiejszy 517.

Były przypadki śmiertelne w powiecie?

Był jeden przypadek śmiertelny w ostatnich dniach. Jeden z mieszkańców pracował poza terenem naszego powiatu, w firmie na Dolnym Śląsku. I ten mieszkaniec zmarł. Ale przypadek ten nie ma nic wspólnego z tym, co było powodem wprowadzenia u nas czerwonej strefy. Wcześniej były dwa zgony pacjentów na COVID-19 powiązane z chorobami towarzyszącymi.

Gdzie jest źródło zakażenia?

Na terenie jednej tylko gminy. Źródło zakażenia jest zatem lokalne. Ma ono związek z dużą liczbą pracowników, którzy przebywają na naszym terenie, w tym obcokrajowców. W zakładzie zakaziły się określone grupy pracowników.

Badanie pracowników już było. W kolejnym tygodniu – zaplanowano następne, w formie Drive&Go-Thru. To będą regularne badania osób, które są zakażone. Mam nadzieję, że ich liczba będzie spadała, a podjęte działania, wprowadzone rygory, spowodują, że będziemy z tego kryzysu wychodzić.

Mieszkańcy stosują się do obostrzeń wprowadzonych od soboty na terenie powiatu?

Stosują się. Na ulicach widać, że bardzo poważnie do tego podchodzą. Jako urząd też mamy swoje sugestie i chcę się nimi podzielić z ministrem zdrowia, po to, by bardziej wnikliwie podejść do tej sprawy.

CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus uderzył w festiwale

Wprowadzenie strefy czerwonej od soboty spowodowało duże zaburzenia, zwłaszcza, jeśli chodzi o funkcjonowanie zakładów gastronomicznych. Czasami były sytuacje, że ktoś spoza powiatu organizował wesele na naszym terenie i został zmuszony do ograniczenia gości do 50 osób.

Zapowiada pan wystąpienie do ministra zdrowia. Co chce pan mu przekazać?

Należałoby określić strefy oddziaływania i na tej podstawie ocenić – strefy czerwone czy żółte. Byłbym za tym, żeby brać pod ocenę kwestie migracji ludności, wszelkiego rodzaju powiązania. Źródło zakażenia jest na skraju powiatu, a obostrzenia obejmują cały.

Nasz powiat jest długi. Ma ok. 80 kilometrów i jeden koniec z drugim ma mało wspólnego. To są kwestie, które powinny być brane pod uwagę.

Ponieważ dwa razy w ciągu tygodnia ma być weryfikowana lista powiatów najbardziej zakażonych, jest taka możliwość, by nasze sugestie uwzględnić. Wcześniej nie było na to czasu. Teraz jest czas, by to zasygnalizować.

Kiedy pan napisze do ministra zdrowia?

Jeszcze dzisiaj.

Nie brakuje maseczek na terenie powiatu.

Nie brakuje. Radzimy sobie. Służby sobie radzą. Jest to do opanowania. Tego typu ograniczenia już były. Myślę, że z uciążliwością noszenia maseczek w czasie upałów i z pozostałymi ograniczeniami damy sobie radę.

W piątek mieliśmy posiedzenie sztabu kryzysowego. Jesteśmy w kontakcie z Wojewódzkim Inspektoratem Sanitarnym w Poznaniu, z wojewodą wielkopolskim. Współpraca układa się dobrze, nawet bardzo dobrze. Współpracujemy i wierzę, że wspólnie sobie poradzimy.

Na terenie powiatu pojawią się automaty z płynem dezynfekującym? Czy nie ma takiej potrzeby?

Wiem, że zaopatrzenie poszczególnych instytucji, szpitali, urzędów, domów opieki społecznej, jest w tej chwili dobre. Nie ma problemu z brakami. Ludzie też posiadają własne zasoby.

CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus zamraża wydatki miast

A ci, którzy chcą zakupić płyn, mogą to praktycznie zrobić w każdej placówce handlowej. Nie ma problemu. Więc automaty nie są potrzebne. Nie ma u nas pomoru, czy stanu klęski – a jest zaostrzony rygor.

Wspomniał pan, że przedsiębiorcy z branży gastronomicznej narzekają na obostrzenia. A z innych branż?

Raczej nie. Trudniej ma przeciętny obywatel. Chociaż podwyższony stan gotowości jest w różnych instytucjach, szczególnie w szpitalu, w domach opieki. Dziś mamy badania mieszkańców domów opieki. W każdym razie – uważamy. Staramy się jak najbardziej pilnować i namawiamy do tego, aby stosować się do tych wszystkich rygorów. Myślę, że stopniowo opanujemy sytuację, a środki zaradcze odniosą skutek.

Samorząd powiatowy może pomóc przedsiębiorcom? Będzie jakoś wspierał tych, których najmocniej dotykają ograniczenia?

My nie mamy takiej możliwości, ale mam nadzieję, ze takie środki będą desygnowane w tej sytuacji, skoro nasz powiat to czerwony obszar. Może wsparcie do nich popłynie przez Urząd Pracy, który jest dotowany ze środków państwowych i uda się wspomóc te podmioty, które na skutek ograniczeń ucierpiały? Ograniczenia nie uniemożliwiają korzystania z różnych form rekreacji czy odpoczynku na świeżym powietrzu. Ale dotyczą wszelkiego rodzaju imprez i wydarzeń kulturalnych. Siłownie mogą działać. Targowiska też funkcjonują normalnie.

CZYTAJ TAKŻE: Efekt koronawirusa. O pracy w urzędzie nie ma co marzyć

Najważniejsza jest kwestia zastopowania zakażenia, a można to zrobić przez stosowanie się do reżimów i rygorów sanitarnych przez wszystkich mieszkańców. Maseczki mogą tu najwięcej zdziałać, a dopiero w dalszej kolejności płyny i inne rzeczy.

Jak długo pana zdaniem powiat będzie w czerwonej strefie?

Trudno powiedzieć. Na ten moment widzę spadkową tendencję, jeśli chodzi o liczbę zakażeń. Mam nadzieję, że cały czas ich liczba będzie się zmniejszać. A ile czasu potrzeba, by wyjść z czerwonej strefy? Dwa lub więcej tygodni.

Dziękuję za rozmowę.

„Rz”: Od soboty Ostrzeszów jest czerwoną strefą. Urząd pracuje normalnie?

Lech Janicki: Tak, tak pracujemy normalnie. Podobnie zresztą, jak wszystkie urzędy. Nie mamy większych ograniczeń. Stosujemy zasady, które zostały wprowadzone wcześniej, kiedy nie było u nas czerwonej strefy, jak np. rejestracja petentów przez telefon czy internet.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy