Prezydenci i burmistrzowie powinni też potraktować go jako szansę przyspieszenia procesów reorganizujących dotychczasowe funkcje miast. Pandemia jest „anty-miejska” i nie służy typowo miejskim aktywnościom.
Jednak trudnych i dezorganizujących zjawisk oddziałujących na miasta możemy się spodziewać więcej – nie tylko epidemii, ale też, co bardziej prawdopodobne – efektów zmian klimatycznych (upałów, opadów śniegu, suszy, silnych wiatrów, powodzi itd.) oraz skutków światowej recesji gospodarczej. Czas epidemii dziesiątkujących miasta, to co prawda przeszłość, także dzięki wielkiemu programowi modernizacji metropolii europejskich w XIX wieku, na przykład Paryża. Wydaje się iż to właśnie dziś jest właściwy moment na nowy program dla miast na świecie na miarę rozwiązań i wizjonerstwa G. Haussmana, wybitnego francuskiego urbanisty.
Efekty epidemii
Epidemia ujawniła nie tylko ludzką solidarność i energię, ale też miejską wspólnotę, w którą w ostatnich latach wątpiliśmy, a która ułatwia przetrwanie dzięki pełnemu wachlarzowi pomocy sąsiedzkiej, a co ważniejsze – daje poczucie bezpieczeństwa. Wspólnota to nie tylko szybkie reakcje i decyzje setek obywatelek/li np. o szyciu maseczek i organizowaniu posiłków dla lekarzy (akcje typu #wzywamyposiłki). To troska o „ulubione miejsca” – stąd wezwanie do ich wsparcia, jeśli chce się mieć dokąd wrócić po epidemii. Tak jest właściwie we wszystkich większych polskich miastach. Ma to znaczenie nie tylko ze względu na wsparcie lokalnej przedsiębiorczości, ale także dlatego, że te miejsca – restauracje, knajpy, autorskie sklepy – „robią” miasto. Ta „nowa” wspólnota już pozostanie na dłużej, co ma także szczególne znaczenie bardzo lokalnie – w dzielnicach i osiedlach.
CZYTAJ TAKŻE: Czynsze za złotówkę, ulgi w podatkach. Tak samorządy pomagają biznesowi
Współdziałanie jest niewątpliwie łatwiejsze w miejscach dobrze zorganizowanych, z dostępem do różnego i szerokiego typu usług (w tym usług publicznych), np. handlu, służby zdrowia, edukacji, kultury i sportu.