Rocznica śmierci Pawła Adamowicza: Politycy są więźniami bon motów

Rok temu, 13 stycznia, w trakcie gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Stefan W. trzykrotnie ugodził nożem prezydenta Gdańska. Paweł Adamowicz zmarł dzień później w efekcie odniesionych ran. Tuż po tym bestialskim zabójstwie słychać było głosy, że śmierć prezydenta może stać się katalizatorem głębszych zmian w polskiej polityce. Czy faktycznie coś się zmieniło?

Publikacja: 12.01.2020 12:21

Rocznica śmierci Pawła Adamowicza: Politycy są więźniami bon motów

Foto: fot. Karol Kacperski

W dniach żałoby mówiliśmy o tym, dlaczego tak się stało, jakie były źródła i jakie będą konsekwencje. Ale myślę, że w Polsce nic się nie zmieniło – uważa prof. Ewa Marciniak, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Gdy rozmawiam z politykami o konsekwencjach śmierci prezydenta Pawła Adamowicza dla polityki, to przyznają, że jeśli były – to krótkotrwałe. Pani się z tym zgadza?

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent z pokolenia rozżarzonych głów

Oczekiwałam, że nastąpi jakaś refleksja, jeśli chodzi o jakość debaty publicznej. A politycy, którzy mówią o krótkotrwałych konsekwencjach, pochylą się nad tym, jakim językiem opisują swoich przeciwników politycznych i zjawiska polityczne. I właściwie w tym zakresie niewiele się zmieniło. Owszem, w dniach żałoby mówiliśmy o tym, dlaczego tak się stało, jakie były źródła i jakie będą konsekwencje. Czy coś się zmieniło w Polsce? Myślę, że nic się nie zmieniło. Ale pewnie im bliżej prezydenta Adamowicza – mówię o osobach, które go znały, o mieszkańcach Gdańska, to tam ta społeczna empatia jest obecna.

Ale kampania wyborcza do Sejmu była uznawana za dość merytoryczną. Była dyskusja o płacy minimalnej i tak dalej. Tylko, czy można to łączyć ze śmiercią prezydenta Gdańska?

To jest pytanie. Ale też w tej kampanii było sporo emocji, wzajemnych dyskredytacji. Przed nami kampania prezydencka, sądzę że będzie sporo „kwiatków”. Duża konkurencja, walka o kształt sceny politycznej, o kontynuację lub zmianę. Dlatego spodziewałabym się bardziej emocjonalnej kampanii.

CZYTAJ TAKŻE: Gdańsk się rozwija!

Skoro zmian nie ma, to narzuca się pytanie: dlaczego? Politycy są więźniami potrzeb własnych elektoratów?

Politycy są więźniami bon motów i clickbaitów. Co się klika? Spektakularna wypowiedź, metafora, stereotyp i właśnie nadmierna generalizacja. Czyli, jak o kimś powiemy, że jest lewakiem, to już wiadomo, o co chodzi. I taka redukcja debaty publicznej daje klikalność, daje obecność w przestrzeni publicznej. Ale jest jeszcze coś. My, uczestnicy debaty publicznej, komentatorzy, politycy, zwykli ludzie, wpadliśmy w taką pułapkę oceniania innych uczestników debaty publicznej, która polega nie na przyjęciu postawy krytycznej, ile samego krytykanctwa. Eksploatuje się kategorię oni. Oni są odpowiedzialni, oni są agresywni, oni działają haniebne – taka jest perspektywa, perspektywa ocenna. To już krytykanctwo, ale nie krytyka. Odwzajemnianie takiej postawy powoduje, że jakość debaty publicznej jest tak niska. Śmierć Pawła Adamowicza nie wzbudziła w obywatelach refleksji. Ale gdybyśmy na siebie popatrzyli niejako od środka, jako na ludzi uczestników debaty publicznej, a nie jak na adwersarzy, i gdybyśmy zaczęli się zastanawiać, jak my na poziomie potocznym, jak na poziomie spotkaniowej opinii publicznej rozmawiamy o polityce i politykach, gdybyśmy popełnili refleksję, że wszyscy współtworzymy na różnych poziomach dyskusję publiczną, to może nastąpiłaby jakościowa zmiana. Dopóki jesteśmy recenzentami, dopóty te recenzje są negatywne.

A może potrzebne były ostre, jednoznaczne zmiany w prawie?

Są też procesy edukacyjne, w których biorą udział media. Im więcej takich różnych działań, mobilizowania do pozytywnego uczestnictwa w debacie publicznej, tym lepiej. Tylko czy nasz, Polaków, „kombinatorski” stosunek do prawa nie sprawi, że te nowe pomysły ustawowe nie spowodowałby dużej uznaniowości w interpretacji? Działania prawne mogłyby być jednym z elementów, ale na pewno nie jedynym elementem podnoszenia jakości debaty.

W dniach żałoby mówiliśmy o tym, dlaczego tak się stało, jakie były źródła i jakie będą konsekwencje. Ale myślę, że w Polsce nic się nie zmieniło – uważa prof. Ewa Marciniak, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Gdy rozmawiam z politykami o konsekwencjach śmierci prezydenta Pawła Adamowicza dla polityki, to przyznają, że jeśli były – to krótkotrwałe. Pani się z tym zgadza?

Pozostało 87% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy