Hipokryzja PiS w sprawie obszarów po PGR

Prawo i Sprawiedliwość straciło szansę, aby na poważnie dostrzec problem obszarów popegeerowskich – pisze Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego.

Publikacja: 12.07.2021 22:30

Olgierd Geblewicz, marszałek woj. zachodniopomorskiego

Olgierd Geblewicz, marszałek woj. zachodniopomorskiego

Foto: mat.pras.

Od wielu lat słyszymy narrację o tym, jak rzekomo partia rządząca troszczy się o najbardziej wykluczonych, najbiedniejsze regiony w Polsce. Od dwóch lat PiS twierdzi też, że jako pierwsze dostrzegło problem wykluczenia gmin po PGR-ach. Nie jest to prawdą, a podział funduszy z nowej perspektywy UE to potwierdza.

We wszystkich dokumentach rządowych widać jak na dłoni, że to właśnie Pomorze Zachodnie jest jednym z regionów, które mają najwięcej gmin zagrożonych wykluczeniem. Ponad połowa gmin w Zachodniopomorskiem szok transformacji ustrojowej przeżyła na tyle mocno, że dane dotyczące wykluczenia gospodarczego oraz społecznego są na poziomie parametrów obszarów Polski Wschodniej. Pamiętać jednak należy, że od kilkunastu lat gminy i regiony na wschodzie korzystają z gigantycznej puli funduszy europejskich w ramach programu „Polska Wschodnia”. Dzięki nim mogą odrabiać zapóźnienia cywilizacyjne i budować miejsca z perspektywą dla swoich mieszkańców.

CZYTAJ TAKŻE: Setki milionów dla byłych PGR-ów. Aglomeracje nie dostały nic

Jak na razie jedynym rządem, który dostrzegł wyzwania obszarów wykluczonych na Pomorzu Zachodnim, był rząd PO–PSL. Tuż przed trwającą jeszcze perspektywą 2014–2020, dzięki decyzjom ówczesnej minister ds. rozwoju regionalnego w rządzie Donalda Tuska Elżbiety Bieńkowskiej, udało się nam uzyskać dodatkowe fundusze w wysokości 200 mln euro. Pilotaż, który na Pomorzu Zachodnim przeprowadziliśmy w oparciu o ten dodatkowy miliard złotych dedykowany gminom popegeerowskim, nazwaliśmy programem wsparcia dla Specjalnej Strefy Włączenia, określając w ten sposób obszar obejmujący gminy o największych problemach.

Program ten dał naprawdę bardzo obiecujące rezultaty. Fundusze skierowaliśmy nie tylko na ważne potrzeby społeczne, ale przede wszystkim na trwałe pobudzenie gospodarcze tych obszarów. Dzięki takiemu rozwiązaniu dla przykładu gmina Łobez, która swego czasu zasłynęła najwyższym bezrobociem w Polsce, sięgającym aż 41 proc., mogła na terenach po dawnych PGR stworzyć park przemysłowy, a dzięki środkom unijnym kilka firm uzyskało dotacje na wybudowanie zakładów produkcyjnych, usługowych czy centrów logistycznych. W ciągu ostatnich sześciu lat utworzono tam ponad tysiąc niezwykle cennych miejsc pracy. Dziś mieszkańcy gminy Łobez mają realną perspektywę rozwoju, a co najważniejsze, nie są zmuszeni do wyjazdu w inne miejsca Polski czy Europy. Praca jest blisko, tuż obok domu. Zmniejszamy w ten sposób depopulację, tworzymy realną perspektywę dobrego życia na terenach, gdzie jeszcze niedawno trudno było o nadzieję na rozwój i kreowanie swojej przyszłości.

Gdy przystępowaliśmy do podziału nowej perspektywy unijnej, byliśmy zapewniani przez polityków PiS, że takie miejsca – wykluczone – będą ich absolutnym priorytetem. Wierzyliśmy w to, że poza pulą przysługującą województwu z wzorca matematycznego uzyskamy – podobnie jak za czasów rządu PO–PSL – dodatkową, a nawet i wyższą kwotę na wsparcie tych terenów. W tej sprawie zjednoczyli się ponad podziałami wszyscy samorządowcy z naszego województwa, apelując do rządu PiS o dostrzeżenie wyzwań i problemów na obszarach po PGR. Stosowne stanowiska podejmowały Sejmik Województwa Zachodniopomorskiego, rady miast, konwent wójtów i burmistrzów, a nawet konwent starostów czy zachodniopomorski zespół parlamentarny. Jedynie posłowie PiS w sposób niezrozumiały abdykowali i nie przyjmowali zaproszeń od samorządowców.

CZYTAJ TAKŻE: Ćwierć miliarda na dawne PGR. Metropolie też chcą skorzystać

Obecnie pan minister Waldemar Buda ogłosił podział funduszy europejskich dla regionów. Okazało się, że rząd PiS, mający pełne usta frazesów o pochylaniu się nad najsłabszymi, nie tylko nie dodał pieniędzy z UE na obszary problemowe, ale zabrał 100 mln euro z tego, co naszemu województwu przysługiwałoby w ramach uczciwego, matematycznego podziału środków. Dodać należy, że pieniądze te zabrał, aby je oddać najbogatszym regionom w Polsce. Oto hipokryzja PiS w pigułce.

Podobny do Pomorza Zachodniego los spotkał inne województwa mocno obciążone niechlubnym dziedzictwem PGR, jak Kujawsko-Pomorskie czy Lubuskie. Można spytać, dlaczego partia rządząca tak zrobiła? Odpowiedź wydaje się prosta: we wszystkich tych województwach w sejmikach rządzi koalicja PO–PSL i Lewicy. PiS w ten sposób chce karać mieszkańców za niewłaściwe w jego ocenie poglądy. Za tę odwetową decyzję polityczną płacić będą jak zwykle najsłabsi, czyli mieszkańcy popegeerowskich miejscowości, wykluczonych gmin, wyludniających się obszarów.

Pewnie po mojej wypowiedzi podniosą się głosy, które słyszę od miesięcy z ust polityków PiS: przecież wdrożyliśmy program dla obszarów po PGR w ramach budżetu państwa. Sprowadzając tę kwestię do konkretnych kwot, na ten rok dla takich zachodniopomorskich gmin przeznaczono łącznie 47 mln zł. Jak wspomniałem, na lata 2014–2020 rząd PO i PSL przeznaczył kwotę 1 mld zł. Przy obecnej wysokości wsparcia porównywalną kwotę realnej pomocy dla gmin po PGR osiągniemy za 20 lat. Niestety, obawiam się, że za dwie dekady te obszary będą wyglądały jak wschodnie Niemcy, które są tak blisko nas. Straszą tam puste bloki, puste domy i miejscowości bez mieszkańców i życia.

Od wielu lat słyszymy narrację o tym, jak rzekomo partia rządząca troszczy się o najbardziej wykluczonych, najbiedniejsze regiony w Polsce. Od dwóch lat PiS twierdzi też, że jako pierwsze dostrzegło problem wykluczenia gmin po PGR-ach. Nie jest to prawdą, a podział funduszy z nowej perspektywy UE to potwierdza.

We wszystkich dokumentach rządowych widać jak na dłoni, że to właśnie Pomorze Zachodnie jest jednym z regionów, które mają najwięcej gmin zagrożonych wykluczeniem. Ponad połowa gmin w Zachodniopomorskiem szok transformacji ustrojowej przeżyła na tyle mocno, że dane dotyczące wykluczenia gospodarczego oraz społecznego są na poziomie parametrów obszarów Polski Wschodniej. Pamiętać jednak należy, że od kilkunastu lat gminy i regiony na wschodzie korzystają z gigantycznej puli funduszy europejskich w ramach programu „Polska Wschodnia”. Dzięki nim mogą odrabiać zapóźnienia cywilizacyjne i budować miejsca z perspektywą dla swoich mieszkańców.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy