Czy w tym roku udało się przekształcić Bezpartyjnych Samorządowców w organizację na szeroką skalę?
Naszym celem jest stworzenie silnego ogólnopolskiego komitetu samorządowego. Ludzie są zmęczeni partiami politycznymi, które zajmują się często same sobą. Wśród nowych ruchów jesteśmy dobrą alternatywą, która zagwarantuje zrealizowanie potrzeb wyborców.
Rozumiem, ale na ile się to przekształcanie udaje?
Aktywizujemy nasze środowiska poza Dolnym Śląskiem i zapewniam, że jest ich bardzo wiele. Kilka regionów otwarcie deklaruje chęć przystąpienia do naszego projektu. Chcemy te poszczególne regiony integrować na zasadzie federacji, bo widzimy na polskiej scenie miejsce na ruchy bezpartyjne. Federacja Bezpartyjni Samorządowcy powstała, by na co dzień szerzyć ideę samorządu terytorialnego i wzmacniać jego pozycję. Bo mieszkańcy to samorząd, a samorząd to mieszkańcy.
Sam pan jednak zauważył, że w tej szeroko zdefiniowanej przestrzeni jest tłoczno. Nie tylko ruch Szymona Hołowni, ale też np. Inicjatywa Rafała Trzaskowskiego. Hołownia to pana sojusznik?