Burmistrz Muszyny: ten rok jest dla nas stracony

Inwestycje przyciągały turystów, teraz wszystko runęło niczym domek z kart – mówi Jan Golba, burmistrz Muszyny, prezes Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP.

Publikacja: 16.08.2020 23:15

To dobry czy zły sezon dla gminy uzdrowiskowej, jaką jest Muszyna?

Byłby dobry, gdyby nie pandemia. Nie mogę powiedzieć, że to udany sezon.

Turystów i kuracjuszy jest dużo mniej niż w latach poprzednich?

Nawet o połowę mniej.

To wszystko przez Covid-19?

Tak.

Ile zakażeń jest na terenie gminy? Ile osób w kwarantannie?

Mamy 47 osób zakażonych, a w kwarantannie jest ok. 130.

Wiadomo, gdzie jest źródło zakażenia?

Nie. W całym regionie są różne źródła zakażenia, głównie wesela i pogrzeby.

Umieszczenie gminy w tzw. strefie czerwonej wraz z całym powiatem nowosądeckim to pana zdaniem była pomyłka. Dlaczego?

Dla mnie znakowanie jakimiś kolorami to jest pewne stygmatyzowanie. Oczywiście, jeśli trzeba wprowadzić obostrzenia, to je wprowadzajmy. Ale stygmatyzowanie kolorem to sygnał dla turystów, by tu nie przyjeżdżali, bo tu się źle dzieje. I taka jest reakcja. Jest panika, przecież psychoza związana z Covidem wciąż trwa w całym kraju. Ona jest systematycznie wzmacniana. Więc innej reakcji ze strony turystów nie można się było spodziewać, chociaż u nas niewiele się zmieniło. W zasadzie tylko tyle, że trzeba cały czas nosić maseczki.

CZYTAJ TAKŻE: Słynne tężnie będą jak nowe

Powtórzę: oznaczanie gmin czy powiatów kolorami przekłada się na wyobraźnię ludzi. Wiadomo, co oznacza kolor czerwony, żółty, zielony. To oczywiste. W niektórych miejscach, jak w Chełmcu czy w samym Nowym Sączu, zakażeń jest dużo więcej, bo w Piwnicznej jest 7 zakażeń, w Krynicy – 67, u nas podobnie.

Przy populacji naszych gmin, która liczy 40 tys. mieszkańców, to nie są jakieś porażające liczby, które mogą spowodować masowe zakażenia. Można wprowadzać obostrzenia, ale nie powinno się nikogo stygmatyzować.

Wprowadzenie w gminie i w całym powiecie czerwonej strefy przekłada się na lokalną gospodarkę?

Natychmiast. Bo my żyjemy tylko i wyłącznie z lecznictwa uzdrowiskowego i turystyki. Więc jeśli jest zakaz prowadzenia działalności sanatoryjnej, bo mamy czerwoną strefę, to do turystów od razu dociera informacja: nie przyjeżdżajcie, bo się możecie zarazić.

Wiadomo, że w takiej sytuacji opustoszały pensjonaty i hotele. Nawet jednodniowi turyści zrezygnowali. Wcześniej do naszych ogrodów sensorycznych przyjeżdżały tysiące ludzi, i to nawet po pierwszym okresie pandemii. Było ich znacznie więcej. W lipcu mieliśmy prawie 40 tys. odwiedzin w ogrodach sensorycznych. To była imponująca liczba, może nie taka jak w latach poprzednich, ale turystyka zaczynała stawać na nogi.

Co to oznacza?

Mieszkańcy tracą możliwość pracy. Oni dostają zasiłki, ale i tak właściciele hoteli czy pensjonatów zaczynają się zastanawiać nad sensem prowadzenia działalności turystycznej, bo się boją dalszych skutków tej sytuacji.

CZYTAJ TAKŻE: Kuracjusze wrócą do uzdrowisk. „Jeśli obostrzenia nie będą restrykcyjne”

Łańcuch zależności jest bardzo prosty. Jeżeli ktoś nie pracuje, to nie je na mieście, nie idzie na zakupy, napić się, nie zje lodów, nie kupi ubrań itd. Wszystko jest ze sobą powiązane. Wiadomo, że straty są olbrzymie, a one się będą jeszcze kumulowały. To samo dotyczy dochodów gmin.

Ma pan już dane o spadku dochodów Muszyny z powodu Covid-19?

Cały czas to monitorujemy. Same wpływy z opłaty uzdrowiskowej, która była przeznaczana na utrzymanie substancji uzdrowiskowej, czyli parków, urządzeń, infrastruktury turystycznej – a to są duże koszty – drastycznie zleciały w dół. Praktycznie nie mamy dochodów z tego tytułu. W czerwcu było to tylko 2 tys. zł, ale w maju czy w kwietniu nie mieliśmy żadnych wpływów. Za lipiec jeszcze danych nie mam. Będzie trochę lepiej, ale i tak to nie będą oszałamiające sumy.

Straty są olbrzymie. W naszym przypadku są to dziesiątki, jak nie setki, tysięcy złotych. W ub. roku w lipcu uzyskaliśmy 200 tys. zł z tytułu opłaty uzdrowiskowej. W czerwcu – 90 tys. zł. A teraz to są zupełnie inne kwoty.

Nie tylko te dochody spadają.

Także z PIT. W kwietniu były niższe o 43 proc. Od początku roku zaś narastająco o 8 proc. mniej. A przecież PIT ma bardzo duży udział w naszych dochodach.

Ale to nie wszystko. Mniejsze wpływy będziemy mieć też z innych podatków. Mieszkańcy zwrócili się do urzędu o zwolnienie z podatku od nieruchomości, o przesuwanie terminu płatności. Wcześniej je przesuwaliśmy, a co mamy zrobić teraz? Jak nie działa sanatorium i nie ma dochodów? A umorzenie podatku to brak dochodu dla gminy. Ale jeśli się nie pomoże przedsiębiorcom, to ludzie stracą pracę i nie będzie dochodu z PIT. Wcześniej gmina miała bardzo duży przyrost dochodów – średnio o 12 proc. rocznie. Gospodarka rosła, co roku rosła też liczba turystów – średnio o 16 proc. U nas były duże nakłady na infrastrukturę i to przyciągało turystów, a teraz wszystko runęło niczym domek z kart.

Burmistrzowie kilku gmin uzdrowiskowych z powiatu nowosądeckiego wystąpili do wicepremier Jadwigi Emilewicz z prośbą, by na najbliższym posiedzeniu rządu przedstawiła argumenty obalające sens wpisywania uzdrowisk na czerwoną listę. Była jakaś reakcja resortu na tę prośbę?

Na razie nie ma. Wystąpienie mieliśmy zaledwie kilka dni temu. Dzwoniliśmy do resortu, czy nasze pismo doszło. I doszło. Teraz czekamy na reakcję.

CZYTAJ TAKŻE: Krynica walczy o usunięcie izolatoriów z terenu miasta

Trzeba pamiętać, że w gminach uzdrowiskowych jest kumulacja wszystkich negatywnych zjawisk, bo inne gminy mają inną sytuację: u nich to nie turystyka jest dominującym źródłem dochodów, ale zakłady, które jakoś tam funkcjonowały.

A u nas wszystko się skumulowało, no i nie było reakcji ze strony rządu. Poinformowano nas, że pomoc takim samorządom może być udzielona na ogólnych zasadach: możemy się bardziej zadłużyć, możemy poprzesuwać niektóre środki.

Dlaczego takie gminy powinny być inaczej traktowane?

Inne gminy nie mają tak złej sytuacji jak my. Do nas powinna być skierowana pomoc dedykowana. Może być w formule jak przy środkach na inwestycje, chociaż one nawet nie wyrównają tych strat, które do tej pory mieliśmy z tytułu pandemii.

To nie jest tak, że coś dostaliśmy i mamy się cieszyć. Pomoc jest udzielana pod pewnymi warunkami, które trzeba spełnić.

Co będzie oznaczać brak wsparcia?

U przedsiębiorców mogą się zdarzyć przypadki bankructw, mogą się zdarzyć przypadki zaniechania prowadzenia działalności.

CZYTAJ TAKŻE: „Żal serce ściska”. W tych miejscowościach wirus dokumentnie przetrzebił biznes

Co do tego, że nastąpi regres w rozwoju – to oczywiste. A w przypadku gmin musimy z wielu zadań zrezygnować, bo będziemy mieli potężne problemy ze sfinansowaniem nawet podstawowych zadań, bo środków nie starczy na wszystko.

Wprowadzacie oszczędności?

W tej chwili to rozważamy. Oszczędności w szkołach się nie wprowadzi, bo nie ma takiej opcji. W usługach podobnie. Ale jakim kosztem to się odbędzie? Kosztem standardu usług, a przede wszystkim kosztem inwestycji. Generalnie każdy z nich rezygnuje. Już wcześniej samorządy je cięły, bo nie było wyjścia. A teraz trzeba je jeszcze bardziej przeanalizować. Nic się nie zmieni. Ten rok jest już nie do odrobienia, jeśli chodzi o dochody. Sezon turystyczny jest u nas skończony. Proszę przyjechać choćby do Krynicy, gdzie w sierpniu było zawsze pełne obłożenie i nie dało się przejść ulicą. Teraz kompletne pustki, jak po sezonie. W innych gminach turystycznych jest podobnie.

Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10