Podzielić, ograbić, porzucić – państwo wobec samorządów po pięciu latach nowego centralizmu

Znakiem rozpoznawczym PiS-owskiego nowego centralizmu staje się dzielenie wspólnot lokalnych na „nasze” i „wasze” – te, które mogą liczyć na hojność władzy centralnej, oraz te, które nie zasługują na wsparcie, bo wybrały sobie „niewłaściwych” (opozycyjnych wobec partii rządzącej) liderów.

Publikacja: 08.07.2020 12:33

Podzielić, ograbić, porzucić – państwo wobec samorządów po pięciu latach nowego centralizmu

Foto: Fot. Pixabay

W natłoku wydarzeń w kampanii prezydenckiej warto zwrócić uwagę na jedno, pozornie drobne, zdarzenie. Akurat, gdy wybory prezydenckie wchodzą w decydującą fazę, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ogłosiła nabór wniosków o dofinansowanie działalności kół gospodyń wiejskich. Do podziału jest 40 milionów złotych, o które może się ubiegać ponad 11 tys. zarejestrowanych kół. Wcześniej, w połowie kwietnia, premier ogłosił także rezultaty kolejnej edycji rządowego Funduszu Dróg Samorządowych.

Co łączy oba wydarzenia? Przede wszystkim zdziwienie, że w państwie o tak ugruntowanej już zasadzie decentralizacji i pomocniczości, gdzie samorząd cieszy się rekordowym zaufaniem społecznym, władza centralna zajmuje się sprawami, które są istotą zadań samorządu lokalnego. Czyżby instytucjom centralnym brakowało zajęcia na tyle, by musiały wkraczać na obszar spraw ściśle lokalnych? Czy zewsząd krytykowana za nieudolność w rozdzielaniu unijnych dopłat rolniczych ARiMR powinna się zajmować rozpatrywaniem wniosków dotacyjnych kół gospodyń wiejskich? Dlaczego premier ma decydować o tym, czy w danej gminie potrzebny jest remont drogi?

Zabrać, by rozdzielić

Idźmy dalej. Władza deklaruje również, że zamierza stawiać na rozwój średnich miast, które zwiększają dystans do metropolii. Dlaczego jednak sztandarowym pomysłem na działanie w tej sferze jest koncepcja delokalizacji, czyli przenoszenia urzędów centralnych do ośrodków poza Warszawą? Dlaczego nie mówi się raczej o zwiększaniu bazy dochodów własnych samorządów, które dałyby – również średnim miastom – możliwości samodzielnej realizacji polityk rozwojowych, bez czekania na prezenty od władzy centralnej?

CZYTAJ TAKŻE: Samorządy jutra – odporność i współrozwój

Odpowiedzią na te wszystkie pytania jest spójna strategia obecnej władzy wobec samorządów. Jej istotą, zarazem istotą nowego centralizmu, jest systematyczne ograbianie samorządów z zasobów i samodzielnych kompetencji oraz przejmowanie ich przez władzę centralną, która następnie dzieli je uznaniowo. Dochody własne, czyli te, którymi samorząd może samodzielnie dysponować, spadły już na dobre poniżej 50 proc. wszystkich dochodów samorządowych. Rośnie w budżetach samorządowych udział dotacji centralnych, o których podziale i przeznaczeniu arbitralnie rozstrzygają instytucje rządu.

To jasna strategia polityczna umożliwiająca dzielenie samorządów na „nasze” i „wasze”, a następnie nagradzanie tych swoich i karanie tych wspólnot samorządowych, które nieopatrznie wybrały sobie liderów niezwiązanych z partią rządzącą. Najlepszą ilustracją tej polityki stał się Fundusz Dróg Samorządowych. Samorządy doskonale rozumieją potrzebę inwestycji w drogi lokalne, bo takie inwestycje realizują od lat. Wiedzą, gdzie są w tej sferze największe potrzeby. Wystarczyłoby zapewnić im wzrost dochodów własnych (np. zwiększyć udział w PIT, zapewnić udział w VAT etc.), aby mogły one zwiększyć liczbę inwestycji.

PiS wolał jednak stworzyć centralny fundusz, gdzie komisje przy wojewodach, a ostatecznie premier, zdecydują o tym, które lokalne inwestycje zasługują na wsparcie. Łatwy do przewidzenia cel i efekt tej operacji pokazały wstępne badania prof. Pawła Swianiewicza. Okazało się, że gminy i powiaty rządzone przez PiS są dużo skuteczniejsze niż samorządy rządzone przez opozycję w staraniach o środki z FDS. To pierwsza, bardzo poważna wskazówka, że arbitralność kryteriów przyznawania dotacji i brak niezależnej weryfikacji podejmowanych decyzji tworzą idealne warunki, żeby centralnymi dotacjami premiować swoich i karać pozostałych.

Miraż decentralizacji

Podobnie jest z koncepcją delokalizacji urzędów centralnych. Wprawdzie z zapowiedzi wyprowadzenia z Warszawy ponad 30 instytucji rządowych na razie nic nie wyszło, ale również w tej sferze pojawiły się już pierwsze doświadczenia. W Chełmie zlokalizowano już m.in. centra usług wspólnych NFZ i ZUS, a szykują się kolejne rządowe instytucje.

Decyzje podejmowano bez zachowania trybu otwartego konkursu dla samorządów, w oparciu o jasne kryteria. Całkiem przypadkiem Chełm jest jednym z zaledwie pięciu miast prezydenckich w Polsce rządzonych przez polityka związanego ze Zjednoczoną Prawicą. Miasta rządzone przez prezydentów niezależnych czy sprzyjających opozycji nie dostąpiły takiego deszczu rządowych darów.

CZYTAJ TAKŻE: Jerzy Stępień: Samorządy zmieniły i zmieniają nasze życie

Wiele wskazuje na to, że takie modus operandi w relacjach z samorządem spodobało się władzy. Jeszcze przed pandemią Ministerstwo Sportu i Turystyki zapowiedziało utworzenie Centralnego Funduszu Promocji Turystyki, który miałby zabrać samorządom dochody z opłaty miejscowej (potocznie zwanej klimatyczną) oraz uzdrowiskowej, a następnie dzielić te środki centralnie, zapewne w podobnie arbitralnym trybie jak FDS. Jednocześnie rząd od dawna konsekwentnie ignoruje samorządowe prośby, by zastąpić te niezbyt efektywne opłaty prostą opłatą turystyczną, zasilającą bezpośrednio lokalne budżety, zwłaszcza w najpopularniejszych miejscowościach turystycznych.

Wygląda również na to, że pandemia nie zmieni tego podejścia, a wręcz stworzy dla niego jeszcze lepsze warunki. Samorządy znalazły się w krytycznej sytuacji finansowej. Naraz spadło na nie kilka finansowych plag – spadek dochodów z PIT, CIT, podatku od nieruchomości, wpływów z biletów komunikacji miejskiej, opłat za parkowanie czy z najmu lokali komunalnych. Tymczasem rząd zdaje się wysyłać samorządom sygnał: „Ratujcie się sami”. Oferta wsparcia ogranicza się właściwie do poluzowania rygorów dotyczących zadłużania się i dyscypliny finansowej. To rozwiązanie, które ułatwi samorządom dotrwanie „do pierwszego”, ale w dłuższej perspektywie może wiele z nich doprowadzić do katastrofy. Samorządy – w przeciwieństwie do władzy centralnej – nie mają bowiem praktycznie nieograniczonych możliwości działania w przypadku kryzysu zadłużeniowego. Nie mogą dowolnie kształtować podatków, swobodnie ciąć wydatków czy pozyskiwać nieograniczonych środków z rynku finansowego (w tym z pomocą banku centralnego). Samorządy muszą być dużo ostrożniejsze, jeśli nie chcą się pogrążyć, gdy spadnie na nie konieczność uregulowania skumulowanego zadłużenia.

Samorządy potrzebują dziś wsparcia w najprostszej możliwej formie, czyli transferu gotówki, którą podobno rząd dysponuje w nieograniczonej ilości. Inne państwa europejskie nie wahały się przed udzieleniem takiego wsparcia. W Wielkiej Brytanii skala bezpośredniego wsparcia finansowego samorządów lokalnych, niezależnie od innych działań osłonowych, przekroczyła 3,2 miliarda funtów (ponad 16 miliardów złotych). W Szwecji wartość pakietu pomocowego w postaci specjalnej subwencji przekroczyła 22 miliardy koron (ponad 10 miliardów złotych). Fiński rząd zaczął od zwiększenia udziału samorządów w dochodach z CIT i zapowiedział, że pokryje ubytki finansowe w budżetach samorządów spowodowane pandemią.

Perspektywy dla samorządu pod obecnymi rządami są ponure. Tymczasem, niejako na przekór polityce władzy centralnej, społeczne zaufanie do samorządów poszybowało do poziomów nigdy wcześniej nienotowanych. Władzom samorządowym ufa dziś trzy czwarte Polek i Polaków. I być może to jest, w gąszczu złych informacji i prognoz, ta jedna – ale za to najważniejsza – pozytywna wiadomość.

Dawid Sześciło – Kierownik Zakładu Nauki o Administracji na Wydziale Prawa i Administracji UW, ekspert Fundacji im. Stefana Batorego

W natłoku wydarzeń w kampanii prezydenckiej warto zwrócić uwagę na jedno, pozornie drobne, zdarzenie. Akurat, gdy wybory prezydenckie wchodzą w decydującą fazę, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ogłosiła nabór wniosków o dofinansowanie działalności kół gospodyń wiejskich. Do podziału jest 40 milionów złotych, o które może się ubiegać ponad 11 tys. zarejestrowanych kół. Wcześniej, w połowie kwietnia, premier ogłosił także rezultaty kolejnej edycji rządowego Funduszu Dróg Samorządowych.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy
Dyskusje
Prezydent Lubina: Dolny Śląsk potrzebuje elektrowni atomowej