Wybory korespondencyjne wymagają mnóstwa pracy, zaangażowania wielu osób. Myśmy w urzędzie dwie drukarki zajechali, bo tyle było drukowania – mówi Bogumiła Lewandowska – Siwek, wójt gminy Baranów w Wielkopolsce, jednej z dwóch, gdzie odbywało się głosowanie wyłącznie korespondencyjne.
Jaka jest sytuacja epidemiologiczna w gminie? Dużo osób jest obecnie zakażonych i na kwarantannie?
Bogumiła Lewandowska- Siwek, wójt Baranowa: Mamy zakażonych 10 osób, a na kwarantannie przebywa obecnie około 70.
Były w gminie ofiary śmiertelne koronawirusa?
Nie. W ogóle nie było.
Skąd pojawiło się ognisko koronawirusa na terenie gminy?
O tym było głośno na terenie całej Polski. Na terenie gminy i w pobliżu mamy fabryki mebli i w jednej z nich doszło do masowego zakażenia.
CZYTAJ TAKŻE: „To będą najdroższe wybory w historii”. Miasta chcą więcej pieniędzy
W tym zakładzie pracują ludzie z różnych gmin, w tym i naszej. Z naszej zakaziło się ok. 20 mieszkańców, a kolejnych 20 to obywatele Ukrainy, którzy mieszkają na terenie naszej gminy. Myślę, że maksymalnie 40 osób było u nas w sumie zakażonych.
A jak ta liczba ma się do ogółu mieszkańców gminy?
Mamy prawie osiem tys. mieszkańców, więc te 40 osób to niespełna pół procent ogółu, z czego połowa to obywatele ukraińscy.
Decyzja o wyborach korespondencyjnych na terenie gminy zaskoczyła panią?
Tak. Kiedy 19 czerwca została ogłoszona rekomendacja ministra zdrowia, to mieliśmy około 40 zachorowań ,czyli pół procent mieszkańców, w tym połowę obywateli ukraińskich. W innych gminach te wskaźniki były wyższe.
Dużo mieszkańców poszło głosować? Jaka była frekwencja w I turze wyborów na prezydenta RP w gminie?
W pierwszej turze ok. 63,54 proc. PKW liczy nie – ile osób przychodzi do urn – a ile oddano głosów ważnych. A u nas głosów nieważnych było dosyć dużo, bo aż 221. Ja uważam, że ważniejsze jest, ile osób przyszło do urn, by wrzucić pakiety wyborcze, a nie tylko tych, co oddali głosy ważne.
A kto zwyciężył na terenie gminy?
Andrzej Duda.
Były trudności z wyborami korespondencyjnymi w I turze? Jakie?
Był bardzo krótki czas na przygotowanie tych wyborów. Była taka sytuacja, że – mając w piątek wieczorem rekomendację ministra zdrowia o głosowaniu korespondencyjnym – dopiero od poniedziałku 22 czerwca mogliśmy zacząć działać. Trzeba było zakupić koperty, papier. To było ok. 12 tys. sztuk tych kopert, bo do każdego z pakietów wchodziły trzy koperty. Przygotowywaliśmy ok. 4 tys. tych pakietów i faktycznie mało się pomyliliśmy, bo tak naprawdę trzeba było wydać 3850 pakietów.
CZYTAJ TAKŻE: Wybory: potrzebne wytyczne, jak zadbać o bezpieczeństwo głosujących
Dużo mieszkańców wzięło zaświadczenia przed pierwszą turą, by głosować w innych niż macierzyste, obwodowych komisjach wyborczych?
Zaświadczeń wydaliśmy 186, a ponad 200 mieszkańców przepisało się do obwodowych komisji wyborczych w innych gminach.
Dlaczego to robili? Mówili?
Tak. Nie chcieli, by ich dane, w tym PESEL, były razem z kartą do głosowania. Nie chcieli, by inni wiedzieli, na kogo głosowali.
Do drugiej tury dużo osób pobrało zaświadczenia o prawie do głosowania?
Do tej pory (piątek, 3 lipca południe – red.) niespełna 30 osób, ale mają jeszcze czas, by dopisać się do spisu czy rejestru w innej gminie, lub wziąć zaświadczenie, które do tego uprawnia.
A w samej gminie Baranów więcej osób chce głosować korespondencyjnie?
Tak. Widzę, że się zgłaszają, zwłaszcza młodzi ludzie, więc liczę, że podczas drugiej tury ta frekwencja będzie u nas wyższa.
Czego takie doświadczenie – jak wybory korespondencyjne – uczy panią jako wójta, uczy gminnych urzędników?
Jeżeli chodzi o wybory korespondencyjne, to jest multum papieru. Podczas wyborów tradycyjnych mamy jedną kartkę i koniec. A w przypadku głosowania korespondencyjnego mamy trzy kartki i trzy koperty w jednym pakiecie.
CZYTAJ TAKŻE: Wybory 2020. Głosowanie korespondencyjne nie cieszy się wielkim zainteresowaniem
Jest też większy kontakt z wyborcami. O ile w wyborach tradycyjnych to mieszkańcy przychodzą do komisji, wrzucą głos i koniec, to w przypadku głosowania korespondencyjnego – ten kontakt jest częstszy. Najpierw wyborcy muszą zgłosić zamiar takiego głosowania. I choć to można zrobić przez internet, to wiele osób wybiera kontakt osobisty. Potem wyborcy muszą odebrać swój pakiet, a na końcu muszą go oddać: wrzucić do urny, przynieść do urzędu czy też wysłać pocztą. Więc jasno widać, że przy głosowaniu korespondencyjnym ten kontakt jest częstszy.
W przyszłości – pani zdaniem- na terenie całej Polski wybory powinny odbywa się korespondencyjne?
Absolutnie nie. Dlatego, że jak wspominałam wyżej jest bardzo częsty kontakt wyborców z urzędnikami. Poza tym, takie wybory wymagają mnóstwo pracy, zaangażowania wielu osób. Myśmy w urzędzie dwie drukarki zajechali, bo tyle było drukowania.
Wybory przez internet byłyby lepsze?
Zdecydowanie tak. Rejestracja wyborców odbywałaby się zdalnie, przez internet – bez kontaktu z urzędnikami. Poza tym, takie wybory są transparentne, nie można ich sfałszować. Dziś wszyscy mają dostęp do internetu – nawet moja 80-letnia mama i ona chętnie by tak głosowała. A w przypadku takiego czasu, jak mamy teraz, czyli pandemii, wybory internetowe są zdecydowanie bezpieczniejsze i szybsze.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.