Bez samorządów nie da się rządzić

Samorządy już dzisiaj cerują dziury państwa. Jak zostaną im odebrane pieniądze, to nie tylko nie będą mogły robić tego dalej, ale też skończy się rozwój gmin, zaczną się problemy z płynnością i zarządy komisaryczne – mówi Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego.

Publikacja: 27.07.2019 23:36

Olgierd Geblewicz, marszałek woj. zachodniopomorskiego

Olgierd Geblewicz, marszałek woj. zachodniopomorskiego

Foto: mat.pras.

Za nami półmetek wakacji. Zachodniopomorskie to turystyczny potentat, ma wyjątkowy zestaw naturalnych warunków: najdłuższe wybrzeże, najwięcej lasów, liczne pojezierza i rzeki. Jak dzisiaj wygląda infrastruktura turystyczna?

Jak co roku oferta regionu poszerza się dzięki nowym inwestycjom, głównie prywatnym. Niektóre miejscowości to place budowy, co roku widać wyraźnie, że standard oferowany naszym turystom systematycznie idzie do góry. Jako samorząd województwa realizujemy obecnie gigantyczne wyzwanie, jakim jest Zachodniopomorski Szlak Rowerowy. To projekt obliczony na ponad 1000 km tras w całym województwie, spinający całe wybrzeże – od granicy z Niemcami do granicy z Pomorskiem. To dziesiątki inwestycji na byłych nasypach kolejowych, wałach przeciwpowodziowych.

Ta sieć już istnieje?

Tak, znaczna część już jest. Co roku oddajemy kolejne odcinki, w tym wybudowaliśmy kolejne 100 km. I już widzimy, że coraz częściej pojawiają się turyści z rowerami, a my jako region chcemy kojarzyć się z aktywnym wypoczynkiem. Naszym atutem jest też połączenie z bogatą siecią ścieżek niemieckich, mamy przewagę nad innymi regionami.

Pomorze Zachodnie ma wyjątkowe szczęście do wody. Wykorzystujecie ją?

Zdecydowanie. Dlatego drugim projektem, który rozpoczynamy, są szlaki kajakowe, ze szczególnym naciskiem na Drawę, rzekę kultową wśród kajakarzy, od lat cieszącą się zainteresowaniem. Niejednokrotnie spływał nią Jan Paweł II. Chcemy, by było więcej małej infrastruktury, czyli pomostów, miejsc postojowych, biwakowych. W najbliższych dniach podpisujemy umowy z gminami, które są partnerami w projektach kajakowych. Mocno dofinansowaliśmy też infrastrukturę w parkach krajobrazowych, np. niedawno oddaną do użytku wieżę widokową w Ińsku.

CZYTAJ TAKŻE: Skandynawowie lubią Pomorze Zachodnie

Rzeki to jedno, ale Pomorze Zachodnie to przede wszystkim bardzo duże Jezioro Dąbie, nad którym leży Szczecin, rozlewisko Odry, ogromny Zalew Szczeciński, kamieński, no i wreszcie morskie wybrzeże. Wszystko świetnie połączone.

Dlatego kończymy budowę Zachodniopomorskiego Szlaku Żeglarskiego. To wielka sieć: 40 marin, blisko 400 km.

Chcecie rzucić wyzwanie Mazurom?

Nasz potencjał do żeglowania czarterowego jest gigantyczny. Osoby, które chcą wypocząć na wodzie, najczęściej nie chcą pływać trzy dni bez przerwy, tylko powłóczyć się po okolicy. Od jednej miejscowości do drugiej. Taką właśnie możliwość daje nasz szlak. Teraz musimy jeszcze go wypromować i udzielić wsparcia firmom, które chcą zainwestować we flotę czarterową. Na Mazurach tak się właśnie zdarzyło, że firmy czarterowe pociągnęły rynek. Mamy potencjał, a do tego bliskość aglomeracji berlińskiej, dzięki czemu możemy też zabiegać o żeglarzy zza Odry. Będziemy analizować, jak w 100 procentach wykorzystać potencjał tych 40 marin na Pomorzu Zachodnim.

Boom budowlany, jeżeli chodzi o mariny, chyba wciąż trwa?

Nowe mariny wciąż powstają. I te samorządowe, i te prywatne. Np. na jeziorze Dąbie oddano niedawno marinę na kilkaset jachtów. Co ważne, mariny coraz bardziej się zapełniają. Podam przykład Dziwnowa, który miał jedną marinę, a kiedy się zapełniła, miasto postawiło kolejną. Ta też jest już pełna, więc rodzą się plany następnej.

Gdy już stworzymy masę krytyczną przy udziale firm czarterowych, to będziemy w stanie realizować inwestycje w partnerstwie publiczno-prywatnym.

W tym roku na żeglarską mapę wróciła Trzebież, legendarny port jachtowy na wejściu na Zalew Szczeciński. Tutaj kiedyś mieścił się Centralny Ośrodek Żeglarstwa PZŻ, ważna baza szkoleniowa i regatowa. Potem popadł w ruinę, by po remoncie się otworzyć dla żeglarzy. Jaką rolę powinien pełnić?

Trzebież powinna być często wybieranym portem turystycznym, oferującym dobry standard. Ma już warunki, jest nowoczesną mariną. Największym wyzwaniem jest odbudowa drugiej „nogi”, z której słynęła, a więc jako ośrodek wychowania żeglarskiego i szkolenia. To nie jest łatwe, bo PZŻ ma już różne ośrodki. Wiemy jednak, że system szkolenia jest rozproszony i spoczywa też na barkach gmin. To będzie wyzwanie dla nas – by Trzebież wróciła jako centralny punkt na mapę szkoleniową.

Główny ośrodek szkoleniowy jest w Narodowym Centrum Żeglarstwa w Gdańsku, dokładnie w Górkach Zachodnich. Jest miejsce na drugi w Polsce?

Wydaje mi się, że tak. Jesteśmy przecież 40-milionowym narodem. Przez kilka lat żeglarstwo było w defensywie, a ja wierzę, że żeglarskie tradycje uda się odbudować, a wtedy jeszcze więcej młodzieży będzie chciało trenować. I wystarczy jej i dla Górek, i dla Trzebieży.

""

mat.pras.

Foto: regiony.rp.pl

Wracając do turystyki, liczycie na kolejny rekord w tym roku? W 2016 – jak podaje GUS – na Pomorzu Zachodnim udzielono 13 mln noclegów, w 2017 – 14, a w ub. roku 15 mln. Co roku o milion więcej.

Ten trend jest pochodną inwestycji, które dają określoną jakość. Nie ma powodów, by nie utrzymać co roku progresu o około 8 punktów procentowych. Co nas też cieszy, sezon się wydłuża. Po okresie wakacyjnym przyjeżdżają nie tylko kuracjusze, ale też turyści weekendowi, z całej Polski i Niemiec. To zwiększa rentowność branży.

Wakacje trwają, ale polityka nie ma wakacji, szczególnie w roku wyborczym. Został pan szefem sztabu wyborczego PO w regionie. Samodzielne pójście do wyborów, bez koalicjantów z Koalicji Europejskiej, to dobry pomysł?

To nie był nasz wybór, zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym. Myślę, że zabrakło powyborczej refleksji wszystkich partnerów dawnej koalicji. Jesteśmy jednak w stanie równać do PiS-u, wydaje mi się, że dogadanie się przynajmniej na poziomie Senatu z PSL może dawać wartość dodaną. Nie atakować się i nie definiować wzajemnie wrogami. Uważam siebie za umiarkowanego konserwatystę i było mi przykro słuchać kolegów z PSL mówiących, że rzekomo mamy lewicowy rodowód. Musimy się szanować.

W sejmiku zachodniopomorskim PO i PSL są w koalicji, która jest także w zarządzie województwa. Jak to wpłynie na funkcjonowanie województwa i kampanię?

To nie jest dla mnie pierwsza taka sytuacja, każda kampania wyglądała podobnie. Miałem partnerów z PSL, oni organizowali swoją kampanię, a ja starałem się im nie przeszkadzać. Nie byłem też przez nich atakowany. Sytuacja z PSL jest o tyle łatwa, że szukamy elektoratów trochę w innych miejscach. PSL nie ma dużego potencjału do odbierania nam głosów, ale ma duży do odbierania elektoratu wiejskiego PiS-owi.

PO nie będzie iść z kampanią na wieś?

Oczywiście, że będziemy iść. Chcę tak zbudować listy, by w każdym powiecie była rozpoznawalna osoba z bezpartyjnych samorządowców, by była naszym ambasadorem. Nasz sztab regionalny będzie koordynować działania kandydatów i wspierać szczególnie tych z ośrodków wiejskich. Bardzo liczę na wolontariat obywatelski, wsparcie obywatelskie, które może odmienić losy kampanii. Oglądałem kampanie amerykańskie, gdzie ludzie sami się zgłaszali po materiały, chcieli wspierać swoich kandydatów i ich firmować. Kiedy spotykam się z ludźmi, to widzę, jak wiele osób jest sfrustrowanych rządami PiS. To wielki potencjał, pierwsze wybory po 1989 roku, gdy ludzie nie chcą być bezczynni. Tylko musimy im dać szansę. Wyzwolenie tej inicjatywy i energii to właśnie jedno z większych wyzwań dla mnie jako szefa sztabu.

CZYTAJ TAKŻE: Rząd niepotrzebnie rywalizuje z samorządem

W ostatnim czasie wyraźniej zarysował się podział na samorządy i rząd centralny. Chodzi o podział polityczny i światopoglądowy, spór o politykę edukacyjną, historyczną, zdrowotną, środowiskową. Flagowym przykładem jest Gdańsk, który razem z innymi miastami zorganizował obchody rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 roku. Jaka powinna być rola samorządu? Ograniczać się do zarządzania, czy też prowadzić własną politykę?

Każdy samorządowiec wie doskonale, jak silnym fundamentem państwa jest dzisiaj samorząd. Dzisiaj obserwujemy proces powrotu do okresu sprzed 1989 roku, bo władza centralizuje wszystko. Część przedstawicieli partii rządzącej faktycznie wierzy, że wtedy wszystko lepiej będzie działać. Samorządowiec powinien być dobrym liderem, ale nie ma jednego typu lidera. W każdej gminie są inne problemy, każda społeczność ma inne oczekiwania. Czy lider powinien otwierać głowy swoim mieszkańcom? Ja uważam, że tak. Dzisiaj partia rządząca nawołuje do agresywnych postaw wobec mniejszości. Czy włodarze gmin tak wyobrażają sobie swoją małą społeczność? Jeżeli nie, to wszystkie ich działania, które pozwolą zmniejszyć skalę nienawiści, są pożądane.

""

mat.pras.

Foto: regiony.rp.pl

Czyli powinni angażować się w kampanię wyborczą?

Duża część samorządowców podczas tych wyborów nie będzie stać z boku, bo każdy jest świadomy tego, co się dzieje. Za rok zaczną się pierwsze zarządy komisaryczne. Samorządy mają finansować „piątkę Kaczyńskiego”, mają dofinansować edukację, często ratują szpitale, bo NFZ za mało płaci. Samorządy już dzisiaj cerują dziury państwa. Jak zostaną im odebrane pieniądze, to nie tylko nie będą mogły robić tego dalej, ale też skończy się rozwój gmin, zaczną się problemy z płynnością i zarządy komisaryczne. Nie wiem, czy to nie jest plan. To spowoduje dysfunkcję państwa, a cenę będziemy płacić wszyscy. Wielu samorządowców to rozumie. Czasem polityczna neutralność jest opłacalna, ale nie w tej sytuacji. Jeżeli gmina zbankrutuje, to nie ma znaczenia, czy z PO czy PiS.

Gdzie zatem powinna przebiegać linia podziału – pomiędzy rządem i jego zadaniami a regionami. Czy Polska powinna być państwem federacyjnym?

Federacyjne państwo wynika z historii, a my takiej nie mamy. Nie ma takich pomysłów, by nas dzielić. Raczej można postawić pytanie – czy samorząd powinien być wzmacniany? Tak. Zawsze jak w państwie coś nie działało, dochodziło do decentralizacji i wtedy zaczynało działać. Wodociągi, szkoły, szpitale – to właśnie samorządy doprowadzały je do porządku. Nie jestem federalistą, bo taki system może prowadzić do napięć, mamy przykład Hiszpanii. Ale też na pewno nie chcę mieć państwa zarządzanego centralnie, bo to duży kraj, a co za tym idzie, bez samorządów nie da się dobrze nim zarządzać. Dzisiaj właśnie polska samorządność jest pokazywana jako wzór w Europie.

Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10