Na przełomie września i października w Budapeszcie legionistka, zakończyła sezon juniorski. Mocnym akcentem. Wraz z Mają Chwalińską i inną legionistką Stefanią Rogozińską-Dzik wywalczyła drużynowe mistrzostwo świata. Grała „na pierwszej rakiecie”, innymi słowy była liderką polskiej reprezentacji. Na niej ciążyła największa odpowiedzialność, miała najtrudniejsze rywalki, musiała też na tyle rozsądnie gospodarować siłami, by zachować je na rozstrzygający o końcowym wyniku mecz w grze podwójnej.
Sprostała zadaniu. Nie przegrała żadnego meczu. W półfinale pokonała Rosjankę Olesję Pierwuszinę, półfinalistkę juniorskiego Wimbledonu i French Open, z którą nigdy wcześniej nie wygrała. W finale była lepsza od Amerykanki o rosyjskich korzeniach Amandy Anasimowej. Do tego regularnie zwyciężała w grze podwójnej w parze z Chwalińską.
Jak siostry Radwańskie
Ostatni i jedyny raz Polki sięgnęły po Junior Fed Cup Polki w 2005 roku za sprawą sióstr Agnieszki i Urszuli Radwańskiej. Odniesienie do najlepszej polskiej tenisistki będzie w najbliższych latach towarzyszyło młodej warszawiance. Radwańska nie będzie grała wiecznie i w polskim tenisie zaczyna się nerwowe szukanie jej następczyni. Świątek daje nadzieję.
O potencjale piętnastolatki świadczą rezultaty. Drużynowe mistrzostwo świata było kolejnym sukcesem w bogatej już kolekcji legionistki. Pomijając osiągnięcia w Polsce, gdzie od kilku lat nie ma sobie równych, za granicą nastolatka ze stolicy sięgnęła po złoty medal w mistrzostwach Europy w singlu i deblu do lat 14, srebro w grze pojedynczej i złoto w podwójnej w ME do lat 16. Były też medale w drużynowych ME. W tym roku w debiucie w Wielkim Szlemie, w Paryżu na kortach Roland Garrosa dotarła do ćwierćfinału singla, w pozostałych dwóch turniejach tej rangi w deblu – w parze ze Słowenką Kają Juvan – zatrzymała się dopiero w półfinale. Zajmuje dziś 12. miejsce w światowym rankingu juniorek, ale trzecie wśród zawodniczek ze swojego rocznika i młodszych. Wyprzedzają ją jedynie zwyciężczyni tegorocznego Wimbledonu Rosjanka Anastazja Potapowa i Anisimowa.
Gdyby do tych rezultatów przyłożyć miarkę Radwańskiej wyglądałoby to równie obiecująco. W tym wieku krakowianka nie grała jeszcze szlemów, zdobywała za to doświadczenie w juniorskich turniejach w Polsce, Czechach, na Słowacji. Dopiero rok później jako 16-latka wyruszała w wielki świat. Ale zrobiła to z przytupem – wygrała Wimbledon i w kolejnym sezonie French Open.