Jeszcze nigdy żadne miasto z terenu województwa lubuskiego nie miało okazji organizować meczu najwyższej klasy rozgrywek w piłce nożnej. Na drugim szczeblu, czyli w obecnej I lidze, ponad 20 sezonów spędził Stilon Gorzów Wielkopolski. Pozostałe lubuskie drużyny – Arka Nowa Sól, Celuloza Kostrzyn i Lechia Zielona Góra – łącznie grały w I lidze raptem dziesięć lat.
Obecnie nawet drugi stopień rozgrywek jest dla województwa nieosiągalny. Najwyżej, bo w III lidze, gra Falubaz Zielona Góra, który po rundzie jesiennej plasuje się tuż nad strefową spadkową. Niżej są już tylko ligi wojewódzkie. Dlaczego lubuskie jest taką piłkarską pustynią?
Dawne sukcesy
Ostatni raz Stilon w I lidze grał w 2011 roku. Formalnie nie był to nawet Stilon, a „Gorzowski Klub Piłkarski”, założony po pierwszym upadku, do którego doszło dziesięć lat wcześniej. Reaktywowana drużyna co dwa lata wspinała się o kolejny szczebel rozgrywek, w 2008 przywracając Gorzowowi I ligę. Długo jednak miejsca tam nie zagrzała. Trzeciego sezonu już nie skończyła, oddała trzy mecze walkowerem i zgodnie z regulaminem została relegowana z ligi – zresztą w zacnym towarzystwie, bo swoją krótką, acz efektowną karierę kończyła wówczas także Odra Wodzisław. Uczestnicy Pucharu UEFA z 1997 roku musieli jednak zaczynać od samego dołu, od C-klasy. Klub z Gorzowa miał lepiej – wylądował „tylko” w IV lidze. Dwa lata później był już o klasę wyżej, ale po zeszłorocznej reformie rozgrywek ponownie spadł do ligi wojewódzkiej.
Największym osiągnięciem Stilonu pozostaje więc wciąż półfinał Pucharu Polski w sezonie 1991/92. Dwukrotnie także gorzowianie byli blisko awansu do ówczesnej I ligi. Czego wówczas zabrakło? – To złożona sprawa. Tak naprawdę do tej pory tego nie wiemy – wspomina dla „Rzeczpospolitej” Zenon Burzawa, legenda Stilonu, obecnie trener IV-ligowej Spójni Ośno Lubuskie. – Za pierwszym razem, w 1991 roku, to była chyba kwestia braku doświadczenia – jako lider przegraliśmy pięć meczów z rzędu, a do awansu zabrakło nam bardzo niewiele – mówi Burzawa. Rzeczywiście, pierwszą Stal Stalową Wolę od piątego Stilonu dzieliły raptem dwa punkty! – Rok później były to raczej kwestie czysto sportowe, strata była większa, a my nie byliśmy w stanie dokończyć tego, co zaczęliśmy – dodaje Burzawa, który po dwóch nieudanych próbach w Gorzowie przeniósł się do Pniew, gdzie z Sokołem – później słynnym Tygodnikiem Miliarder – awansował od razu, a rok później został… królem strzelców, jako 32-letni debiutant w I lidze.
Dziś Burzawa i dowodzona przez niego Spójnia może rywalizować ze Stilonem na boiskach IV ligi (w sierpniu gorzowianie wygrali 2:0). I niestety zdaniem Burzawy niewiele się w tej kwestii w najbliższym czasie zmieni. – Zainteresowanie drużyną na poziomie centralnym z pewnością by było. O to jestem spokojny, bo region jest głodny piłki na wysokim poziomie, trybuny byłyby pełne. Problemem jest jednak brak sponsorów. W regionie mamy kluby żużlowe, do których firmy z oczywistych względów garną się chętniej. W Gorzowie są spore firmy, ale nie będą zainteresowane sponsorowaniem na tak niskim poziomie. To po prostu dla nich żadna promocja – mówi Burzawa. – Za rok prawdopodobnie Stilon awansuje z powrotem do III ligi, ale bez nowych sponsorów nie będzie lepiej. W ciągu najbliższych dziesięciu lat nie wydaje mi się, by jakaś lubuska drużyna awansowała do ekstraklasy czy I ligi – dodaje gorzowski snajper. Chyba, że nagle pojawi się ktoś taki, jak Sylwester Komisarek, były prezes GKP, który był ojcem sukcesu w 2008 roku, gdy do Gorzowa wróciła I liga.