To nie przypadek, że czterech członków złotej drużyny Vitala Heynena uczyło się grać w siatkówkę w stolicy. Artur Szalpuk przez kilka lat był zawodnikiem MKS MDK Warszawa, a Fabian Drzyzga, Grzegorz Łomacz i Damian Wojtaszek trenowali w MKS MOS Wola. Nie mieli luksusów, bo w obu klubach zanim wydadzą złotówkę, najpierw dwa razy się zastanowią, czy na pewno nie można jej spożytkować lepiej. Tutaj nie przychodzi się zarabiać pieniędzy, raczej jest to przystanek w drodze w szeroki świat. Trenerzy pasjonaci żyją siatkówką, po prostu wiedzą, jak wychowuje się świetnych zawodników.
Historie się plączą
Co warte podkreślenia, ta historia nie zaczęła się wczoraj, ale trwa już od wielu lat, w obu przypadkach początek to lata 60. Przez kilkadziesiąt lat przez szkolenie w obu klubach przewinęły się tysiące młodych chłopców i dziewczyn. Na liście słynnych wychowanków są tacy zawodnicy jak Wojciech Drzyzga, Mirosław Rybaczewski, Paweł Zagumny (MKS MDK) czy Zbigniew Bartman, śp. Arkadiusz Gołaś albo Bartosz Gawryszewski (UMKS MOS).
Związki są nawet silniejsze, a historie nawzajem się przeplatają. Wojciech Drzyzga, w przeszłości reprezentant Polski, a dziś komentator Polsatu Sport, trenował przez wiele lat w MDK, ale jego syn trafił już do UMKS MOS, bo akurat wtedy dawny klub ojca miał kłopoty organizacyjne, tułał się po różnych miejscach w Warszawie, a w dodatku na Rogalińską 2 było z domu rodzinnego bliżej na treningi. Ojciec był świetnym (leworęcznym) rozgrywającym, syn zdobył dwa złote medale mistrzostw świata. – Z Fabianem świetną pracę wykonywał trener Krzysztof Zimnicki, jeden z najbardziej zasłużonych szkoleniowców w naszym klubie. A trener Krzysztof Felczak prowadził całą trójkę dzisiejszych mistrzów świata – mówi „Rzeczpospolitej” Paweł Wasilewski, dyrektor MOS Wola.
Zasług Zimnickiego jest więcej. Ten doświadczony trener przez wiele lat pracował w MDK, zanim przeniósł się na Wolę i to pod jego opieką rozwijał się przez 1,5 roku Paweł Zagumny, jeden z najlepszych rozgrywających w historii polskiej siatkówki. Ważne role w kształtowaniu przyszłego mistrza świata odegrali także Andrzej Marcinkowski (jego pierwszy trener) i Wojciech Góra.
Wojciech Góra, czyli legenda
Artur Szalpuk po przeprowadzce z rodzicami z Olsztyna do Warszawy poszedł na kilka treningów w UMKS MOS, ale ostatecznie wylądował w MDK. – Przyszedł do nas jeszcze w szkole podstawowej. Mieszkał w Olsztynie, ale ojciec założył firmę w Warszawie i przeprowadzili się całą rodziną do stolicy. Jego ojciec był kiedyś moim zawodnikiem w kadrze juniorów, więc tutaj przyprowadził syna. Po drodze próbował przejąć go MOS Wola, ale Artur po dwóch, trzech treningach stwierdził, że chce się przenieść do nas. Od połowy piątej klasy podstawówki trenował już tutaj. Początkowo, przez kilka miesięcy, u Piotra Szymanowskiego, też mojego byłego zawodnika. Potem u Romana Hołopiaka trenował aż do wieku kadeta, a w końcu ja go przejąłem – opowiada „Rz” Wojciech Góra, sekretarz klubu MKS MDK i legendarna postać warszawskiej siatkówki, który w zawodzie pracuje już 46 lat i od razu potrafi rozpoznać, czy ktoś może zostać artystą, czy nie wyjdzie ponad poziom rzemieślnika.