Strażnicy miejscy z warszawskiego Eko Patrolu – najstarszej, bo istniejącej w obecnej formie od 2006 r., najliczniejszej i najbardziej doświadczonej takiej jednostki w kraju – w tym roku odłowili m.in. 15 węży, w tym dwa boa dusiciele i pytona królewskiego.
W 2017 r. do stołecznej straży miejskiej wpłynęło 38 680 zgłoszeń dotyczących zwierząt, o 6 proc. więcej niż rok wcześniej i aż o 31 proc. więcej niż pięć lat temu. Stanowią one obecnie trzecią co do liczby zdarzeń – po naruszaniu przepisów ruchu drogowego i zakłócaniu porządku publicznego – kategorię spraw, którymi zajmuje się w Warszawie straż miejska. W ubiegłym roku Eko Patrol odłowił – to nowy rekord – prawie 11 tys. zwierząt, z czego ponad połowę stanowiły zagubione lub bezpańskie psy i koty. Co trzecie z odłowionych zwierząt trafiło do zoo, 29 proc. (psy i koty) przewieziono do schroniska Na Paluchu. Prawie co dziesiąty m.in. dzięki wszczepionym czipom trafił do właścicieli.
Ten pierwszy lot
Straże miejskie, kojarzone z przysłowiową staruszką ściganą za handel pietruszką i zakładaniem blokad na koła samochodów, nie cieszą się ani sympatią, ani respektem. Pojawiające się w sieci i telewizji zdjęcia i filmy pokazujące strażników ratujących jeże i wiewiórki znacznie ten wizerunek ocieplają. Miast, które się zdecydowały się na utworzenie eko- lub animal patroli, stopniowo przybywa. Istnieją one m.in w Łodzi, Poznaniu, we Wrocławiu, w Toruniu, Lublinie, Radomiu, Olsztynie – i mają pełne ręce roboty.
Jeden z najstarszych ekopatroli działa od prawie 10 lat w Gdyni. Wkrótce ma zostać powiększony o nowych strażników. W mieście, w którym 46 proc. powierzchni zajmują lasy i tereny zielone, jest ich tylko trzech, jeden z nich pełni jednocześnie funkcję rzecznika prasowego straży miejskiej. Nadaje to kontaktom z mediami swoistego dynamizmu.
– Oddzwonię za piętnaście minut, jak tylko schwytamy dzika – obiecuje proszony o informacje Leonard Wawrzyniak. Po kwadransie, gdy młody dzik, który zabłąkał się na ulicę Pomorską, niemal w centrum miasta, jest już w drodze do lecznicy weterynaryjnej, rzecznik podkreśla: „Nasza praca jest jest zupełnie inna niż pozostałych strażników miejskich”.